Niebawem powinniśmy poznać odpowiedź na pytanie, komu ustępujący z funkcji członek zarządu powinien wręczyć swoją rezygnację. Kwestia od lat wywołuje spory wśród praktyków prawa spółek i teoretyków.
Pierwszy prezes Sądu Najwyższego wniósł o podjęcie przez SN w składzie siedmiu sędziów uchwały w tej sprawie. Do tej pory bowiem orzecznictwo nie tylko sądów powszechnych, lecz także samego Sądu Najwyższego jednoznacznej odpowiedzi nie udzieliło. Dostrzegła to pierwsza prezes prof. Małgorzata Gersdorf, która we wniosku podkreśla, że w kwestii, komu powinno być złożone oświadczenie woli członka zarządu spółki kapitałowej w razie braku właściwego postanowienia umownego (statutowego), zarysowały się aż trzy stanowiska:

oświadczenie należy złożyć członkowi zarządu lub prokurentowi spółki; oświadczenie należy złożyć radzie nadzorczej lub pełnomocnikowi powołanemu w spółce z o.o. uchwałą zgromadzenia wspólników, a w spółce akcyjnej uchwałą walnego zgromadzenia; oświadczenie należy złożyć organowi uprawnionemu do powoływania członków zarządu spółki.Osoba prawna też może pozwać hejtera za naruszenie dóbr osobistychDecyzje jednomyślne lub większością względną - o tym może stanowić statut

Co istotne, na rzecz każdego z tych wariantów przemawia orzecznictwo. Za każdą z możliwości opowiedział się także w ciągu ostatnich pięciu lat Sąd Najwyższy. W efekcie sądy nie rozstrzygnęły, a wręcz wzmocniły wątpliwości zgłaszane przez doktrynę.
Spółce, czyli komu
Skąd wątpliwości? Co prawda oświadczenie woli o rezygnacji jest czynnością jednostronną niewymagającą przyjęcia, lecz zarazem oświadczenie, które ma być złożone innej osobie, jest złożone z chwilą, gdy doszło do niej w taki sposób, że mogła zapoznać się z jego treścią. Mówiąc prościej: aby uznać, że rezygnujący członek zarządu skutecznie zrezygnował, musi on przekazać tę wiadomość właściwej osobie w takiej formie, by mogła ona się o tym dowiedzieć.
I tu docieramy do kluczowego kłopotu: oświadczenie o rezygnacji członek zarządu składa spółce. Żaden przepis jednak nie wskazuje, kto – w przypadku braku wyraźnego postanowienia umownego (statutowego) – reprezentuje w takiej sytuacji spółkę.
Jak stwierdza w swoim wniosku prof. Małgorzata Gersdorf, podjęcie uchwały rozstrzygającej rozbieżności jest niezbędne z uwagi na brak pewności prawa w tak istotnej kwestii, jaką jest skład zarządu spółki. „Niespójność wykładni godzi przede wszystkim w interes członka zarządu zamierzającego złożyć rezygnację” – podkreśla prof. Gersdorf. I dodaje, że jego uprawnienie do złożenia rezygnacji nie powinno podlegać ograniczeniom ani utrudnieniom. Gdy te występują, w praktyce staje się on bowiem „więźniem spółki”.
Na niejasnych przepisach mogą ucierpieć także inni. Spółka – gdyż zdarzały się przypadki, że była ona niewłaściwie reprezentowana (okazywało się, że rezygnacja była nieskuteczna, choć obowiązki pełniła już inna osoba), a także potencjalni wierzyciele. Ustalenie, czy rezygnacja członka zarządu była skuteczna, ma bowiem znaczenie dla stwierdzenia, czy można go obarczyć odpowiedzialnością za dane zobowiązanie.
Jeśli Sąd Najwyższy podejmie uchwałę, otrzymamy odpowiedź także na bliźniacze pytanie, dotyczące członków organów nadzoru. Przepisy kodeksu spółek handlowych (art. 202 par. 4 i 5 oraz art. 369 par. 5 i 6) stosuje się – na podstawie art. 218 par. 3, a także art. 386 par. 2 k.s.h. – także do nich.
Trzy opcje
Przyjęcie której z możliwości byłoby najlepsze dla biznesu? Dla większości przedsiębiorców tej pierwszej, czyli uznania, że oświadczenie o rezygnacji należy złożyć członkowi zarządu lub prokurentowi. Powód jest prosty: dla spółki jest to rozwiązanie najprostsze, gdyż zarząd funkcjonuje ciągle, zaś rada nadzorcza zbiera się rzadziej. Zwraca na to uwagę także pierwszy prezes SN we wniosku. Jak wskazuje, pierwsza z możliwości jest aprobowana przez wielu przedstawicieli doktryny między innymi dlatego, że to właśnie zarząd funkcjonuje na co dzień oraz uprawniony jest do zwoływania organów, które mogą jego skład uzupełnić.
Ale jest tu pewien kłopot: co w sytuacji, gdy rezygnację składa członek zarządu jednoosobowego lub ostatni członek zarządu wieloosobowego? Niektórzy prawnicy próbują wyjaśniać, że w takim szczególnym wypadku możliwe jest zastosowanie innego wariantu. Lecz gdy tylko ustępujący nie jest ostatnim zarządzającym, należy rezygnację złożyć zarządowi.
Druga z możliwości opiera się na brzmieniu art. 210 par. 1 k.s.h., który stanowi, że w umowie między spółką a członkiem zarządu oraz w sporze z nim spółkę reprezentuje rada nadzorcza lub pełnomocnik powołany uchwałą zgromadzenia wspólników (analogicznie dla spółki akcyjnej art. 379 par. 1 k.s.h.). Ale to stanowisko jest przez wielu krytykowane. Trudno bowiem oświadczenie woli o rezygnacji traktować jako spór pomiędzy rezygnującym a spółką.
Trzecie z rozwiązań opiera się na tzw. zasadzie lustra – czyli rezygnację składamy temu, kto nas powołał. Ale i ono ma wielu krytyków, choćby dlatego, że żaden przepis k.s.h. nie przyznaje kompetencji do reprezentacji spółki zgromadzeniu wspólników.
Profesor Małgorzata Gersdorf we wniosku nie opowiedziała się po żadnej ze stron.