W połowie marca ówczesny prezydent Bronisław Komorowski nie podpisał tej nowelizacji i skierował w jej sprawie wniosek do TK. Trybunał rozstrzygał tę kwestię w pełnym składzie. Rozprawie przewodniczył prezes TK Andrzej Rzepliński, sprawozdawcą zaś był wiceprezes TK Stanisław Biernat.

W czwartek TK zakończył postępowanie w sprawie. Najpierw - od godz. 9 - przez cztery godziny Trybunał słuchał stanowisk stron: przedstawicieli prezydenta, Sejmu, Prokuratury Generalnej oraz resortu sprawiedliwości i innych organów biorących udział w tym postępowaniu, czyli Sądu Najwyższego, Krajowej Rady Sądownictwa, Rzecznika Praw Obywatelskich i Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.

Następnie sędziowie Trybunału zadawali pytania dotyczące poszczególnych aspektów zaskarżonych przepisów stronom postępowania i przedstawicielom organów biorących w nim udział. Łącznie pytania zadało sześciu sędziów. Ok. godz. 17 TK "uznał sprawę za dostatecznie wyjaśnioną" i wyznaczył termin ogłoszenia wyroku na 14 października.

Sprawa - jak wskazują prawnicy - dotyka kluczowych kwestii niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów. Spór w środowisku prawniczym o zakres nadzoru administracyjnego ministra nad sądami - w którym mieści się też kwestia upoważnienia do żądania przez ministra od prezesów sądów apelacyjnych akt spraw sądowych - toczy się od kilku lat. Upoważnienie to wcześniej było określone w jednym z przepisów rozporządzenia ministra sprawiedliwości z końca 2012 r. o nadzorze nad działalnością administracyjną sądów.

W maju ub. roku TK uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją i podkreślił, że kwestia ta nie może być regulowana w rozporządzeniu. W związku z tym w uchwalonej 20 lutego nowelizacji Prawa o ustroju sądów znalazł się przepis, zgodnie z którym minister mógłby - gdy jest to konieczne do weryfikacji czynności podejmowanych w ramach wewnętrznego nadzoru administracyjnego - żądać przesłania akt spraw sądowych.

Ponadto, zgodnie z nowelizacją, minister mógłby żądać akt spraw prowadzonych przez sędziego przed żądaniem podjęcia czynności dyscyplinarnych wobec tego sędziego, gdy "jest to celowe dla wszechstronnego zbadania sprawy". W związku z tymi uprawnieniami minister mógłby zbierać i wykorzystywać niezbędne informacje zawierające dane osobowe oraz przetwarzać je także bez wiedzy i zgody osoby, której dane dotyczą.

"W przypadku, gdy trwa postępowanie przed sądem, dla przyznania kompetencji żądania akt sprawy muszą istnieć bardzo ważne i silnie uzasadnione, umocowane w ustawie przesłanki, które nie będą ingerowały w niezawisłość sędziowską ani nie będą mogły być odebrane jako naruszenie zasady bezstronności" - napisano we wniosku prezydenta.

Dodano w nim, że nowelizacja jako jedyne warunki żądania przez ministra akt spraw wymieniła "konieczność" i "celowość". W związku z tym kwestie przekazywania takich akt będą mogły zależeć de facto od "praktyki osoby piastującej urząd ministra".

"Akta tworzone są na użytek postępowań sądowych, a nie nadzoru zewnętrznego, czy spraw dyscyplinarnych sędziów. To co w aktach się znajduje najczęściej jest zupełnie nieprzydatne do nadzoru" - mówił reprezentujący prezydenta przed TK mec. Aleksander Proksa.

W odpowiedziach na pytania sędziów dodał, że niekonstytucyjne w jego ocenie jest zarówno żądanie akt spraw prawomocnie zakończonych, jak i spraw w toku. "Należy dążyć do jednakowego standardu ochronnego dotyczącego pozycji władzy sądowniczej względem egzekutywy. (...) Zresztą prawomocne zakończenie nie musi zawsze oznaczać ostatecznego zamknięcie sprawy, jest np. postępowanie kasacyjne" - argumentował.

W uzasadnieniu wniosku prezydenta podkreślono, że akta mają być przekazywane ministrowi w formie niezanonimizowanej. "Oznacza to pełny dostęp do informacji w nich zawartych, w tym stanowiących dane osobowe, a w szeregu rodzajów postępowań dane wrażliwe" - podkreślono. "Nie został przedstawiony argument uzasadniający konieczność przetwarzania danych osobowych wszystkich uczestników postępowań sądowych właśnie przez ministra sprawiedliwości" - napisał prezydent.

Zdaniem MS bez możliwości wglądu w akta nie zawsze można skutecznie weryfikować, czy jest sprawowany nadzór wewnętrzny sprawowany przez prezesów sądów. "Żeby ocenić czynności prezesa minister nie może abstrahować od konkretnych postępowań i kontekstu spraw" - mówił przed TK wiceminister sprawiedliwości Wojciech Hajduk. Dodał, że - w jego ocenie - anonimizacja akt mogłaby prowadzić do "pozbawienia kontekstu sprawy" i byłaby bardzo trudna z technicznego punktu widzenia, gdyż dotyczyłaby często akt złożonych z kilkudziesięciu tomów.

Hajduk podkreślał, że żądanie akt przez ministra, to "element nadzwyczajnie wyjątkowy".

Prokuratura Generalna w swym stanowisku dla TK wskazała, że "w ocenie społecznej analiza przez MS akt spraw w toku postępowania przed sądem może być odbierana jako wpływanie na niezależność organu wymiaru sprawiedliwości i stanowić zamach na niezawisłość sędziego".

Z kolei zdaniem Sejmu przepisy są zgodne z konstytucją "w zakresie, w jakim przyznają ministrowi prawo żądania przesłania akt spraw sądowych zakończonych prawomocnym orzeczeniem". "Jesteśmy za zakresowością wyroku TK, czyli, że przepisy są zgodne w tym zakresie, w jakim dotyczą akt spraw prawomocnie zakończonych" - mówił reprezentujący przed TK Sejm poseł Stanisław Chmielewski.

Reprezentujący RPO Mirosław Wróblewski wskazał, że takie uprawnienie ministra może wywołać w opinii publicznej "wrażenie ręcznego sterowania", co narusza prawo do bezstronnego i niezawisłego sądu.

"Konieczne jest wytyczenie przez TK granic nadzoru ministra, bo władza wykonawcza ma skłonność przypisywania sobie coraz większych kompetencji w odniesieniu do sądów" - mówiła natomiast sędzia Katarzyna Gonera z KRS.