Sejmowa komisja sprawiedliwości opowiedziała się we wtorek za odrzuceniem poselskiego projektu ustawy, który zmierza do poszerzenia jawności prac sejmowej komisji śledczej.

Projekt przewiduje, że osoby zobowiązane do zachowania tajemnicy służbowej komisja mogłaby przesłuchiwać - po zwolnieniu ich z tajemnicy - na posiedzeniu jawnym. Według pomysłodawców takie rozwiązanie zmniejszałoby ryzyko manipulacji.

Wiceprzewodnicząca Beata Kempa (PiS) przekonywała, że sytuacja, gdy komisja pracuje w trybie tajnym, sprzyja manipulacjom, ponieważ członkowie komisji przekazują prasie własne relacje. "Nie może być tak, żeby z tajnych posiedzeń przedostawały się informacje zdeformowane" - wtórował jej drugi członek prezydium komisji należący do PiS Arkadiusz Mularczyk.

Stanisław Chmielewski (PO) apelował, by członkowie komisji śledczych nie ujawniali prasie treści utajnionych posiedzeń i by "nie wyrywać ustawy o komisji śledczej z kontekstu". Zwrócił uwagę, ze komisje śledcze są powoływane do badania określonych spraw i muszą przestrzegać kodeksu postępowania karnego. Podkreślił, że nie można ujawniać np. posiedzeń dotyczących zwolnienia z tajemnicy.

Negatywną opinię projektowi wystawił rząd. W ocenie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego "niedoprecyzowane i ogólnikowe" uprawnienie komisji do przesłuchiwania w trybie jawnym osób zobowiązanych do zachowania tajemnicy mogłoby doprowadzić do nieuzasadnionego ujawnienia tajemnicy chronionej prawem.