Liczba spraw karnych toczących się przeciwko członkom palestry nie jest problemem. To są ciągle jednostkowe przypadki, choć bulwersują - wyjaśnia Krzysztof Stępiński, adwokat specjalizujący się w sprawach karnych.
W ostatnich dniach media żyją sprawą adwokata Marcina Dubienieckiego, który jest podejrzany o kierowanie grupą przestępczą, pranie brudnych pieniędzy i wyłudzenie 13 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Ma dwóch obrońców – adwokatów, a jednym z nich jest jego ojciec. Trudno jest bronić innego adwokata?
Jest to spore wyzwanie. Sam doświadczyłem tego na własnej skórze, będąc obrońcą wybitnego adwokata (chodzi o mec. Krzysztofa Piesiewicza – red.).
Czy adwokat powinien bronić innego adwokata, będąc jednocześnie jego ojcem?
Nigdy nie broniłem osoby najbliższej, lecz przyglądałem się takiej obronie i odniosłem wrażenie, że obrońca w takiej sytuacji traci z pola widzenia niektóre ważne aspekty sprawy, może nieprawidłowo rozkładać akcenty. To sprawa dodatkowych emocji. Ale rozumiem i szanuję takie zaangażowanie. Jednak nie lubię brać udziału w sprawach ludzi, których znam.
No i w dodatku pan Dubieniecki jest powszechnie rozpoznawalną osobą, a sprawę śledzą media. Trudno bronić w sytuacji, gdy media wydają wyrok, zanim zrobi to sąd?
Trudniej. Czytając hejterskie posty znajdujące się pod tekstami dotyczącymi tej sprawy, wyraźnie widać, że osoba pana mecenasa jest bardzo negatywnie postrzegana. A być może nie jest to człowiek z kryształu, ale na razie żadna wina nie została mu udowodniona. Rola mediów w wymiarze sprawiedliwości jest ogromna i ciągle rośnie. Dzieje się to jednak ze szkodą dla jakości wymiaru sprawiedliwości. Trzeba pamiętać o tym, że adwokat, o którym mówimy, tak jak każdy obywatel w podobnej sytuacji korzysta z domniemania niewinności we wszystkich aspektach sprawy.
Marcin Dubieniecki nie zyskał sympatii społeczeństwa. Jak to działa na obrońcę?
Broniłem kiedyś człowieka, który prowadził samochód, będąc pod znacznym wpływem alkoholu. Zabił dziecko idące w pobliżu szkoły. Pomimo tego skutku i jego stanu nietrzeźwości tak naprawdę można było przypisać mu wyłącznie winę za wykroczenie drogowe. Podczas procesu sala była pełna publiczności. Poziom nienawiści tych ludzi, którzy przychodzili obserwować proces, był przeogromny. Ale mnie ta ich nienawiść niosła. Nie zawsze więc jest tak, że zła atmosfera na sali rozpraw przekłada się na poczucie dyskomfortu adwokata. Takie przypadki są wpisane w ten zawód. Czasem musimy płynąć pod prąd.
A czy adwokat powinien mieć opory przed obroną osoby z tej samej branży?
Żadnych. Nie mógłbym wręcz odmówić prowadzenia takiej obrony, ponieważ zasady etyki zawodowej adwokatów nie przewidują możliwości wybierania sobie spraw. Mógłbym jednak zniechęcać klienta do tego, aby to mnie powierzył obronę. To musiałaby być jednak skrajna sytuacja.
Takich spraw, gdy adwokat siada na ławie oskarżonych, jest coraz więcej czy tylko są coraz głośniejsze?
Świat uległ tabloidyzacji. Takie sprawy to jednak żadna nowość. Jako sędzia wiele lat temu sądziłem adwokata. Nawet skazałem go na bezwzględną karę pozbawienia wolności za oszustwo na szkodę klienta. Zawsze zdarzali się adwokaci nieuczciwi. Liczba spraw karnych toczących się przeciwko adwokatom nie jest jednak problemem. To są ciągle jednostkowe przypadki, choć bulwersują.
Sprawa mecenasa Dubienieckiego bulwersuje pana?
Pan mecenas korzysta z domniemania niewinności. Wiem o tej sprawie jedynie z doniesień medialnych, a do takich informacji podchodzę z rezerwą. Na razie mam zatem prawo przypuszczać, że wina pana Dubienieckiego dopiero musi zostać udowodniona. Dopiero po prawomocnym wyroku w sprawie może przyjść czas na dokonanie oceny środowiskowej.
Chciałby go pan bronić?
Nigdy nie otrzymałem takiej propozycji i nie widzę powodu, dla którego miałbym ją otrzymać. Mecenas Dubieniecki ma obrońców i wydaje mi się, że są w stanie zadbać o jego interes, choć przyznaję, że nie mają łatwo. Mam na myśli „cały ten hejt”, także trudne do zrozumienia okoliczności niewykonania postanowienia aresztowego.
No i co pan o tym myśli?
W tej sprawie widzę problem natury prawno-procesowej. Nie jest wykluczone, że pan Dubieniecki nie został zwolniony z aresztu z powodu czasu, w jakim pieniądze dotarły na konto prokuratury. Jeśli pieniądze zostały wpłacone przed podjęciem przez prokuratora akcji związanej z wstrzymaniem wykonania postanowienia sądu, to uważam, że prokurator – niezależnie od tego, czy mu się to podoba, czy nie – powinien areszt uchylić, a nie występować do sądu o jego wstrzymanie.
Wróćmy jeszcze do obrony takiego adwokata. Lepiej, żeby wziął obrońcę z pierwszych stron gazet, czy wystarczy, że on sam jest z pierwszych stron gazet?
Adwokat z pierwszych stron gazet może być zarówno dobrym, jak i złym obrońcą. Każdy, kto ma przed sobą ciężki proces karny, zwłaszcza wtedy gdy został pozbawiony wolności, powinien przede wszystkim postawić na profesjonalistów. Z pewnością mecenas Dubieniecki dokonał właściwego wyboru. Jako adwokat ma wystarczające rozeznanie w tym zakresie. Choć ja, jak wspomniałem, miałbym problem z prowadzeniem obrony swojego dziecka. Poprzestałbym na roli mało natarczywego suflera.