Polska ograniczyła możliwość funkcjonowania aptek i całkiem możliwe, że w związku z tym zostanie na państwo nałożona dotkliwa kara pieniężna – alarmuje Konfederacja Lewiatan.
Komisja Europejska bada bowiem, czy całkowity zakaz reklamy działalności aptek nie narusza przypadkiem przepisów Unii Europejskiej dotyczących swobody prowadzenia działalności gospodarczej.
Kuriozalny przepis
Kontestowany przepis to art. 94a ustawy – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.), który obowiązuje od początku 2012 roku. Zgodnie z nim zabroniona jest reklama aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności. Można jedynie informować o lokalizacji i godzinach pracy placówki. Doprowadza to do wielu kuriozalnych sytuacji. Farmaceuci na przykład obawiają się zachęcać pacjentów do skorzystania z ogólnodostępnego w aptece ciśnieniomierza, bo może to być uznane za reklamę (klient chętniej przyjdzie do placówki, w której jest ciśnieniomierz niż do tej, w której urządzenia nie ma).
Przepis ten został dodany do ustawy w prac nad nią. Rządowy projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego go nie zawierał, a propozycję zgłoszono dopiero na posiedzeniu sejmowej podkomisji. W zasadzie bez pogłębionej debaty została zaakceptowana przez parlamentarzystów.
Lewiatan skarży Polskę
Konfederacja Lewiatan takim obrotem spraw była wręcz rozjuszona. Wskazywała na niezgodność zakazu reklamy aptek z fundamentalnymi zasadami prowadzenia działalności gospodarczej oraz z podstawowymi swobodami rynku wewnętrznego Unii Europejskiej. W listopadzie 2013 roku organizacja skierowała więc do Komisji Europejskiej skargę indywidualną. „W treści pisma (...) wskazywano m.in. na niezgodność art. 94a ust. 1 ustawy z zasadą swobody przepływu towarów (ograniczenie równoważne do ograniczeń ilościowych w rozumieniu art. 34 TFUE) oraz z zasadą swobody prowadzenia działalności gospodarczej (utrudnianie dostępu przedsiębiorcom z innych krajów UE do rynku polskiego)” – informuje nas w stanowisku Konfederacja Lewiatan.
Komisja Europejska wreszcie zajęła się sprawą. Z naszej wiedzy wynika, że unijni urzędnicy są na etapie wyjaśniania, jaka intencja przyświecała ustawodawcy, gdy wprowadzał zakaz reklamy. Sęk w tym, że rozmowy toczą się przede wszystkim na linii KE – Ministerstwo Zdrowia. A nawet polski rząd jest podzielony w kwestii, czy art. 94a prawa farmaceutycznego jest potrzebny.
– Zakaz reklamy aptek ma istotny wymiar gospodarczy. Musi on być oceniany także pod kątem zgodności z przepisami dotyczącymi prowadzenia transgranicznej działalności gospodarczej, wpływu na rozwój rynku wewnętrznego i jednolitego rynku cyfrowego – podkreśla ekspertka Lewiatana Magdalena Piech.
W ocenie organizacji przedsiębiorców kluczowe więc jest, aby do rozmów włączyło się m.in. także Ministerstwo Gospodarki.
Drugie dno
Tajemnicą poliszynela jest, że wprowadzenie zakazu reklamy aptek miało wzmocnić pozycję lokalnych farmaceutów. Ci bowiem nie wytrzymywali i nadal nie wytrzymują ekonomicznie presji wywieranej przez duże sieci apteczne. Ogromne nakłady finansowe na reklamę przekładały się na rosnący udział największych i najbogatszych firm w rynku.
Wielokrotnie zaś na naszych łamach posłowie zarówno PO jak i PiS podkreślali, że ekspansja sieci stanowi dla polskiej polityki lekowej ogromne zagrożenie. Jeśli bowiem 2–3 podmioty gospodarcze zdominują rynek, w praktyce będą mogły dyktować warunki Ministerstwu Zdrowia.
Sęk w tym, że Komisja Europejska takie wyjaśnienia mogłaby uznać za przyznanie się do tego, że państwo dyskryminuje część przedsiębiorców. Stąd też wprowadzenie zakazu reklamy aptek motywowano chęcią ograniczenia spożycia leków przez Polaków. Innymi słowy, założono, że klient nie oprze się informacji o przecenach i pójdzie po leki, mimo że ich nie potrzebuje.
– Jak pokazują badania, kilka lat po wprowadzeniu zakazu dla aptek napędzana reklamą producentów konsumpcja leków nieprzerwanie rośnie, podobnie jak ich ceny – mówi Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET zrzeszającego sieci apteczne.
Zupełnie inaczej sprawę widzi jednak Naczelna Izba Aptekarska. Wielokrotnie podkreślała ona, że nie istnieją żadne merytoryczne przesłanki do prowadzenia reklamy aptek.
– „Prawidłowo rozumiane dobro pacjenta winno być stawiane ponad korzyści przedsiębiorców. Lek to nie jest zwykły towar. Pacjent nie może być traktowany instrumentalnie, nie można go też zachęcać do większej konsumpcji leków” – podkreślał w jednym z pism prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej dr Grzegorz Kucharewicz.