Od początku roku wydano już niemal tysiąc certyfikatów na komercyjne wykorzystywanie dronów. Pod koniec ubiegłego roku takich praw jazdy było ledwie trochę ponad trzysta. Boom trwa, bo chętni na to, by móc wykorzystywać bezzałogowce coraz popularniejsze choćby na rynku reklamy, spieszą się przed zmianami prawa.

Dziś wystarczy zdać egzamin i drona można używać nie tylko hobbystycznie. Po wejściu w życie nowych rozporządzeń, które są w konsultacjach międzyresortowych, trzeba będzie wcześniej zaliczyć specjalny kurs. Jego ceny nie będą niższe niż 2 tys. zł.

Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał już wytyczne dla sprzedawców dronów. Mają oni obowiązek przypominać kupującym, że dronami nie wolno latać w pobliżu lotnisk, nad grupami ludzi, miastami, budynkami i drogami. Informacja o tym w postaci ulotki autorstwa ULC ma być dołączona do każdego sprzedawanego bezzałogowca.

Cenne dronowe prawo jazdy

Od 600 zł do ponad 3 tys. – tyle kosztuje wynajem drona wraz z operatorem na jeden dzień zdjęciowy. Jeden wylot, by zrobić kilka ujęć czy do 10 zdjęć, to koszt od 200 do 300 zł. Maszyny są używane do kręcenia filmów reklamowych, do produkcji telewizyjnych i filmowych, ale także na śluby, wesela, imprezy komercyjne czy nawet inspekcje przemysłowe turbin wiatrowych, placów budowy lub mapowanie terenów. Pomysłów na komercyjne wykorzystanie małych, bezzałogowych maszyn wyposażonych w coraz lepszy sprzęt audio i wideo jest coraz więcej. Nic dziwnego, że przybywa firm chcących mieć w swojej ofercie usługę kręcenia materiałów wideo za pomocą dronów.
Jednak by móc taką usługę zaoferować, trzeba mieć specjalny certyfikat potwierdzający, że ma się umiejętności UAVO, z angielskiego: „Unmanned Aerial Vehicle Operator”, czyli „operatora bezzałogowego statku powietrznego”. Dziś, jak informuje Urząd Lotnictwa Cywilnego, który zarządza wydawaniem tych uprawnień, osiem osób posiada uprawnienia egzaminatora upoważniające do przeprowadzania egzaminów. I ta ósemka uwija się jak w ukropie.
– Co tydzień organizuję jedną grupę chętnych przejść przez egzamin. Zazwyczaj to około 10 osób, bo więcej już nie byłbym w stanie wcisnąć. Chętni muszą zgłaszać się z wyprzedzeniem – opowiada nam Maciej Ćwikliński, który egzaminuje w firmie Flytronic zajmującej się budową bezzałogowców. – Pierwsze szkolenia były w maju ubiegłego roku, ale prawdziwy ruch zaczął się od początku tego roku. Coraz więcej firm chce mieć swoje drony, coraz więcej też amatorów, którzy kupili sobie ten sprzęt początkowo do zabawy, chciałoby mieć uprawnienia, by móc go wykorzystywać komercyjnie. A do tego muszą posiadać uprawnienia – opowiada Ćwikliński.
I rzeczywiście: mamy prawdziwy boom na te dronowe prawa jazdy. – Prezes ULC wydał do tej pory 1291 świadectw kwalifikacji operatora bezzałogowego statku powietrznego. Na dzień 31 grudnia 2014 r. liczba wydanych świadectw kwalifikacji UAVO wynosiła 316 – mówi Mateusz Kotliński z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. A więc w tym roku wydano ich już niemal tysiąc. – Ruch jest tak duży zapewne także dlatego, że ludzie chcą zdążyć przed zmianą prawa i wprowadzeniem obowiązkowych szkoleń – dodaje Ćwikliński.
Na razie polskie prawo nie ustępuje w kwestii dronów liberalnym przepisom Stanów Zjednoczonych. Latający bezzałogowiec nad Wisłą może być użytkowany bez rejestracji i pozwolenia na pilotaż, o ile tylko masa startowa maszyny nie przekracza 25 kg. I choć funkcjonuje wymóg posiadania certyfikatu przy wykorzystywaniu dronów komercyjnie, to wiedzę i umiejętności do uzyskania świadectwa kwalifikacji UAVO można opanować we własnym zakresie. Ale to się wkrótce może zmienić. ULC opracowało zmiany prawa, które zaostrzą zasady zdobywania takich uprawnień. Projekty nowelizowanych rozporządzeń są obecnie w konsultacjach międzyresortowych.
Dziś egzamin złożony tak z części teoretycznej, jak i praktycznej kosztuje niecałe 200 zł. Po zmianach konieczne będzie ukończenie specjalnego kursu, a szkolenie takie, jak oceniają eksperci z tego rynku, może kosztować nawet 2–3 tys. zł.
To nie koniec jednak ograniczeń w wykorzystywaniu dronów. Nad nowym prawem pracuje także Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego, która ogłosiła konsultacje publiczne dotyczące ram prawnych w zakresie wykonywania operacji bezzałogowymi statkami powietrznymi. Możliwość ich wykorzystywania ma być określana w trzech kategoriach: „Open” (czyli małego ryzyka – wystarczają podstawowe zasady bezpieczeństwa), „Specific operation” (średniego ryzyka, tu loty i operatorzy mają być autoryzowani przez władze krajowe) oraz „Certified” (wyższego ryzyka, i tu wymagania dla operatorów mają być porównywalne z wymaganiami dotyczącymi załogowych statków powietrznych). Konsultacje trwają do 25 września, a pod koniec roku ma być przedstawiona Komisji Europejskiej nowa strategia lotnicza dla całej Unii.