Jeszcze dekadę przedsiębiorcy będą się męczyć z nieczytelnym wykazem niedozwolonych postanowień. Tyle czasu dał sobie ustawodawca na wprowadzenie zmian w tym zakresie.
Nowelizacja ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, która ma zmienić model postępowania w sprawach o uznanie postanowień wzorca umowy za niedozwolone, czeka już tylko na podpis prezydenta. Zmiany mają wejść w życie po sześciu miesiącach od ich ogłoszenia. Ale nie wszystkie. Ustawodawca zdecydował bowiem, że przepis, który ma wyeliminować z obiegu prowadzony przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów rejestr klauzul niedozwolonych, zacznie obowiązywać dopiero po 10 latach od opublikowania ustawy w Dzienniku Ustaw. Eksperci nie kryją rozczarowania taką decyzją.
Bezużyteczne narzędzie
O tym, że rejestr wymaga zmian, mówi się nie od dziś. Praktycy zarzucają mu, że w obecnej formie jest właściwie bezużyteczny.
– Korzystanie z niego jest trudne i niewygodne. Rejestr nie ma żadnej systematyki ani też systemu zaawansowanego wyszukiwania. Jest nieprzejrzysty i mało praktyczny, klauzule są zamieszczane w oderwaniu od ich kontekstu i bez wyjaśnienia, dlaczego zostały uznane za niedozwolone – wylicza Małgorzata Urbańska, radca prawny, partner w kancelarii CMS Cameron McKenna.
Tymczasem stosowanie klauzul niedozwolonych w umowach z konsumentami obarczone jest dotkliwymi sankcjami – kara nakładana przez prezesa UOKiK może sięgnąć nawet 10 proc. przychodu firmy dopuszczającej się takiego przewinienia. Dlatego też zdaniem mec. Urbańskiej tak ważne jest, aby rejestr stał się w końcu praktycznym narzędziem. Dzięki temu przedsiębiorcy mogliby w prosty i szybki sposób sprawdzić, czy przypadkiem zapisy, które zamieszczają w swoich umowach, nie naruszają prawa. Zyskać mieliby na tym również konsumenci, gdyż na pewno w sposób pozytywny wpłynęłoby to na skalę stosowania niedozwolonych postanowień.
Przedwyborcza kiełbasa
To, że rejestr w obecnej formie jest kompletnie bezużyteczny, przyznaje nawet sam ustawodawca. W uzasadnieniu projektu omawianej ustawy mowa jest bowiem wprost o jego nadmiernym rozbudowaniu i braku czytelności. Dlaczego więc mimo to zdecydowano, że będzie on utrudniał życie przedsiębiorcom przez następną dekadę? W uzasadnieniu powiedziane jest jedynie, że jest to związane „z koniecznością ustalenia wzajemnej relacji przepisów obecnie obowiązujących i przepisów projektowanych, całkowicie zmieniających model kontroli abstrakcyjnej postanowień wzorców umów”.
– Niestety, zmiany idące w dobrym zdawałoby się kierunku, żadnymi zmianami nie są – mówi bez ogródek Andrzej Jakubiec, adwokat, doktor Uniwersytetu Łódzkiego, partner w kancelarii Janeta, Jakubiec, Węgierski.
Jego zdaniem ustawa zostanie jeszcze dwudziestokrotnie zmieniona, jeśli w końcu nie uchylona, zanim zdąży wejść w życie. Jak ocenia ekspert, ma to być taka przedwyborcza kiełbasa rzucona przedsiębiorcom.
– Polska potrzebowała dokładnie 10 lat na przystąpienie do Unii Europejskiej. Tak więc cały proces integracji od momentu rozpoczęcia starań do podpisania traktatu akcesyjnego trwał dokładnie tyle, ile obecny ustawodawca dał sobie na przygotowanie do wejścia w życie przepisów dotyczących zmian w rejestrze klauzul niedozwolonych – kwituje dr Jakubiec.