Dyrektor Sądu Rejonowego w Zgorzelcu nie uwzględnił 41 pracownikom wniosków o urlop na żądanie. Związek zawodowy uważa, że to kara za protest z czerwca przeciwko niskim płacom w sądownictwie.
Jak protestowali pracownicy sądownictwa 18 czerwca br. / Dziennik Gazeta Prawna
„Proszę Cię, byś zainteresowała Radę Krajową problemami w sądach apelacji wrocławskiej. Jesteśmy zastraszani i do tej pory nasze urlopy na żądanie nie zostały zaakceptowane. Być może sprawa otrze się o sąd” – e-mail takiej treści trafił do członkini Krajowej Rady Związku Zawodowego Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP.
Sprawa ma bezpośredni związek z protestem pracowników sądownictwa, który odbył się 18 czerwca 2015 r. Był to sprzeciw wobec braku waloryzacji i niskiego poziomu płac. Osoby zatrudnione w administracji sądowej wzięły tego dnia urlopy na żądanie lub szły oddać krew. Efekt był taki, że kilkaset rozpraw w tym dniu zostało odwołanych (patrz: grafika). To się nie spodobało resortowi sprawiedliwości. Przypomniał on dyrektorom sądów, że to oni – zgodnie z prawem – są odpowiedzialni za taką organizację pracy, aby do tego typu sytuacji nie dochodziło.
– Dyrektorzy powinni podejmować wszelkie dostępne prawem czynności w celu zapewnienia niezakłóconej pracy sądów podczas trwania protestu pracowników sądów – podkreśla Patrycja Loose, rzecznik prasowy MS.
Ci postanowili więc zrobić wszystko, aby wywiązać się z tego zadania. Niektóre z działań budzą jednak wątpliwości.
Paraliż sądu
Tak jest w Sądzie Rejonowym w Zgorzelcu. Tutaj 18 czerwca wszyscy pracownicy sekretariatów, protokolanci itp. – w sumie 41 osób – złożyli wnioski o urlop na żądanie. Mimo to w aktach mają w tym dniu wpisaną nieusprawiedliwioną nieobecność. Związek, stojąc na stanowisku, że jest to niezgodne z prawem pracy, podjął interwencję i wystosował pismo do dyrektora SR w Zgorzelcu. Prosi o wyjaśnienia.
Odpowiedzi udzieliła Danuta Kowal, dyrektor Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze, gdyż to ona pełni obecnie funkcję dyrektora zgorzeleckiej jednostki. Wskazała, że jednoczesne wzięcie urlopów na żądanie przez 41 pracowników SR w Zgorzelcu „doprowadziło do sytuacji, w której sąd w tym dniu nie mógł prawidłowo funkcjonować”. Z danych resortu sprawiedliwości wynika, że nie odbyło się tu wówczas 58 rozpraw.
Dyrektor SO w Jeleniej Górze podkreśla, że nie miała możliwości podjęcia działań w celu zabezpieczenia nieprzerwanego toku prowadzenia rozpraw poprzez odmowę udzielenia urlopu na żądanie. Jak tłumaczy, informacja o tym, że aż 41 osób złożyło takie wnioski, dotarła do niej 18 czerwca o godz. 8.
Z tym twierdzeniem jednak nie zgadza się Urszula Gołuch-Nikanowicz, wiceprzewodnicząca związku.
– Pracownicy zgorzeleckiego sądu postąpili zgodnie z prawem pracy. Wnioski były złożone 17 czerwca, a więc w przeddzień urlopu. Tymczasem prawo nakazuje złożyć taki wniosek najpóźniej w dniu rozpoczęcia urlopu – wskazuje.
Zauważa też, że dyrektor miała możliwość odwołać pracowników z urlopów 18 czerwca. Nie zrobiła tego jednak, tylko wpisała im do akt nieusprawiedliwone nieobecności.
(Nie)wymagana zgoda
Ale spór dotyczy nie tylko tego, czy dyrektor miała czas na skuteczne odwołanie pracowników z urlopów, lecz także tego, czy w ogóle miała prawo nie uwzględnić ich wniosków. Ona uważa, że tak. W piśmie do związku przypomina, że instytucję urlopu na żądanie reguluje art. 1672 kodeksu pracy. Zgodnie z nim pracodawca jest obowiązany udzielić na żądanie pracownika i w terminie przez niego wskazanym nie więcej niż 4 dni urlopu w każdym roku kalendarzowym. Pracownik zgłasza żądanie udzielenia urlopu najpóźniej w dniu jego rozpoczęcia. „Z literalnego brzmienia przywołanego przepisu wynika, że to pracodawca udziela urlopu na żądanie, zatem nie jest to jednostronna czynność dokonana przez pracownika” – podkreśla Danuta Kowal. Powołuje się również na wyrok Sądu Najwyższego z 16 września 2008 r. (sygn. akt II PK 26/08). Sędziowie wskazali w nim, że rozpoczęcie urlopu na żądanie przed udzieleniem go przez pracodawcę może być uznane za nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy, będącą ciężkim naruszeniem podstawowych obowiązków pracowniczych.
– Tyle tylko że orzecznictwo SN dotyczące tej kwestii jest niejednolite. Pani dyrektor, powołując się akurat na ten wyrok z 2008 r., zdaje się nie zauważać, że istnieją orzeczenia SN odmiennie regulujące kwestie związane z urlopem na żądanie – podkreśla Urszula Gołuch-Nikanowicz.
Przywołuje wyrok z 26 stycznia 2005 r. (sygn. akt II PK 197/04), gdzie w uzasadnieniu SN wskazał m.in., że „w zakresie objętym regulacją art. 1672 k.p. zgoda pracodawcy na wykorzystanie urlopu nie jest wymagana”. Sędziowie uznali wówczas, że przepis ten określa jedynie termin, w jakim pracownik musi zgłosić swoje żądanie – najpóźniej w dniu rozpoczęcia urlopu. „Dopełnienie tego obowiązku upoważnia pracownika do rozpoczęcia urlopu i jego nieobecność w pracy z tego powodu nie może być uznana za nieusprawiedliwioną” – czytamy w uzasadnieniu.
– Główna teza zawarta w tym wyroku jasno wskazuje, że gdyby urlop na żądanie mógł być wykorzystany przez pracownika tylko po uzyskaniu zgody pracodawcy, przepis art. 1672 k.p. byłby zbędny – zaznacza Gołuch-Nikanowicz.
Na razie nie wiadomo, jakie będą losy pracowników zgorzeleckiego sądu.
– Dyrektor SO w Jeleniej Górze jest obecnie na urlopie wypoczynkowym, który ma trwać do 20 sierpnia. Do tego czasu zapewne nie zapadną żadne decyzje co do wyciągnięcia wobec tych osób konsekwencji służbowych – informuje Andrzej Wieja, rzecznik prasowy SO w Jeleniej Górze.
Przyznaje jednak, że nie można tego wykluczyć w przyszłości.
Gdyby urlop na żądanie wymagał zgody pracodawcy, przepis ten byłby zbędny