Każde państwo musi bronić stabilności i wiarygodności obrotu przed profesjonalnymi fałszerzami banknotów, kart płatniczych czy papierów wartościowych; broni i Polska. Ale czy ochrona ta została skonstruowana prawidłowo? Czy przemyślano ją w szczegółach?



Fałszowanie pieniędzy i papierów wartościowych z art. 310 par. 1 kodeksu karnego zagrożone jest karą pozbawienia wolności od lat 5 do lat 15 albo karą 25 lat pozbawienia wolności. Przy hurtowych ilościach stworzonych falsyfikatów banknotów czy kart płatniczych wskazanym jest korzystanie przez sąd z wymienionych kar, a nawet sięgnięcie po karę 25 lat pozbawienia wolności.
Wypadek mniejszej wagi
Co jednak z tymi, wobec których nawet najniższa z tych sankcji byłaby niewspółmiernie surowa w stosunku do winy? Czy zasługuje na karę więzienia niekarany student, tłumaczący się koniecznością zakupu podręcznika, podrabiający kilka banknotów o nominale 10 zł, których ostatecznie nawet nie puścił w obieg? Jak bardzo karygodna jest żona, która w obecności pracownika banku – zapewniana przez niego, że wszyscy tak robią – na wekslu in blanco gwarantującym kredyt hipoteczny, obok swojego podpisu wystawcy podpisała się za nieobecnego męża i to za jego zgodą? Albo zięć, który za zgodą i wiedzą teściowej podrobił jej podpis na czeku? Wszyscy oni wpisują się „w wypadek mniejszej wagi”, co przed 1 lipca 2015 r. umożliwiało zastosowanie przez sąd nadzwyczajnego złagodzenia kary, w znakomitej większości przypadków wymierzanej z warunkowym zawieszeniem jej wykonania.
1 lipca sytuacja się zmieniła. Zdaniem twórców ostatniej nowelizacji kodeksu karnego oraz samego ustawodawcy – wbrew przyjętym założeniom o przejęciu przez kary grzywny i ograniczenia wolności rzeczywistego priorytetu w stosunku do kary pozbawienia wolności, również tej orzekanej z warunkowym zawieszeniem jej wykonania – tacy sprawcy na dobrodziejstwo „wypadku mniejszej wagi” połączone z zawieszeniem wykonania kary zasługiwać już nie będą. Nowelizatorzy uznali, że sprawcy tacy będą musieli zostać osadzeni w więzieniu. Dotychczas sąd, rozpoznając sprawę studenta, gdy uznał ją za wypadek mniejszej wagi, wymierzał karę pozbawienia wolności nie niższą od 1/3 dolnej granicy ustawowego zagrożenia, a więc co najmniej 1 rok i 8 miesięcy. Ale po ostatniej nowelizacji zawiesić jej nie będzie już mógł, bo mu ustawodawca na to nie pozwolił, wprowadzając możliwość zawieszenia jedynie kary pozbawienia wolności nieprzekraczającej roku.
W poszukiwaniu logiki
Tego typu sprawy nie są wyjątkami, a właściwie stanowią regułę wśród sądowych postępowań z kategorii fałszerstw pieniędzy i papierów wartościowych. Z danych twórcy nowelizacji (sprawozdanie w sprawie osób osądzonych w pierwszej instancji według właściwości rzeczowej za 2014 r. – www.ms.gov.pl) wynika, że w 2014 r. w Polsce za przestępstwo fałszowania pieniędzy i papierów wartościowych skazano 92 osoby. Z tego profesjonalnych fałszerzy, skazanych na kary 5 lat pozbawienia wolności i powyżej, było ośmiu. Z pozostałej liczby, z zastosowaniem nadzwyczajnego złagodzenia, na kary pozbawienia wolności w wymiarze do lat 2 skazano łącznie 78 osób. Wobec 65 z nich orzeczono tę karę z jednoczesnym warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Oznacza to, że wyrok bezwzględnej kary więzienia zapadł jedynie w 17 proc. wypadków mniejszej wagi, a pozostałe 83 proc. skazań dotyczyło osób, które w ocenie sądu nie wymagały więziennej izolacji.
Skazani ci nie wymagali osadzenia w zakładzie karnym, a już z całą pewnością ustawodawca nie powinien pozbawiać sądu możliwości dokonania oceny i wyboru, czy w konkretnym przypadku konieczne jest ich odizolowanie, czy jednak wskazane byłoby wymierzenie kary wolnościowej (wprowadzone nowelizacją kary zastępcze lub kombinowane nie mają tu zastosowania, bo chodzi o zbrodnię) lub w zawieszeniu. Gdzie logika i sens w tworzeniu takiego prawa?
Problem jest o tyle ważny, że zmianę uchwalono 20 lutego 2015 r., a więc na trzy miesiące przed wejściem przepisu w życie. Tymczasem sprawcy tego typu przestępstw najczęściej tłumaczą się brakiem świadomości zagrożenia tak wysoką karą w stosunku do – ich zdaniem – małej szkodliwości naruszanego dobra. Jedną z podstawowych i wiodących zasad prawa jest uznanie, że nieznajomość prawa szkodzi. Gwarantuję, że aplikanci prokuratorscy wiedzą już o tej zmianie, ale czy wiedzą o niej potencjalni sprawcy i czy ich niewiedza przy tak ekspresowych zmianach może być uznana za nieusprawiedliwioną? Stan ten wymaga pilnej nowelizacji kodeksu karnego.