Skargę na przewlekłość postępowania prowadzonego przez wojskową prokuraturę okręgową złożyło ośmioro bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej. Wczoraj Sąd Najwyższy rozpatrzył ją na niejawnym posiedzeniu, nie stwierdzając jednak przewlekłości. Przychylił się tym samym do wniosku prokuratury o oddalenie skargi i uznanie jej za niezasadną.

W uzasadnieniu sędzia Marek Pietruszyński wskazywał na precedensowy charakter sprawy, jej międzynarodowy charakter oraz duży stopień zawiłości wymuszający konieczność zasięgania licznych opinii biegłych. Pełnomocnik rodzin ofiar liczył zaś na to, że sąd wyda prokuraturze szereg dyrektyw do spełnienia, które ta musiałaby wykonać np. w ciągu dwóch tygodni. – Ocena, czy doszło do przewlekłości, nie może mieć charakteru subiektywnych przeświadczeń strony, ale mieć charakter obiektywny, z uwzględnieniem procedur – tłumaczył sędzia sprawozdawca.

Decyzja Sądu Najwyższego jest wyczerpaniem drogi sądowej w Polsce i daje formalne podstawy do wniesienia skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jednak zdaniem mec. Piotra Pszczółkowskiego, pełnomocnika skarżących, jest za wcześnie na decyzję w tej sprawie. Adwokat podkreśla, że już przed orzeczeniem SN pełnomocnicy i rodziny byli częściowo usatysfakcjonowani postawą wojskowej prokuratury, która na skutek wniesienia skargi wyszła naprzeciw części postulatów rodzin ofiar.

– Cieszymy się z tego, że w międzyczasie prokuratura dostarczyła stronom te materiały, o które występowały, rozpoznała wnioski dowodowe, których nie rozpoznawała od czterech lat – mówi Pszczółkowski.

Tak było np. z wnioskiem o ekshumację brata Andrzeja Melaka, który rozpatrzono dopiero po trzech latach. Odmownie. – Będziemy dalej walczyć o to, by uzyskać pełen nieskrępowany dostęp do materiału dowodowego, bo ciągle takiego nie mamy – dodaje jednak mec. Pszczółkowski.

Głównymi przyczynami, dla których wniesiono skargę, były m.in. brak dostępu do materiałów źródłowych, na podstawie których tworzone są opinie (np. zapisu rozmów z kokpitu), co uniemożliwia merytoryczną weryfikację poprawności pracy biegłych. Zdaniem pełnomocnika skarżących takie postępowanie spowoduje, że na dalszym etapie sprawy, gdy prokuratura nie będzie mogła już wydać decyzji odmownej, zostanie zgłoszonych szereg wniosków dowodowych. A to jeszcze wydłuży postępowanie.

– To jest trudne śledztwo – przyznaje mec. Pszczółkowski. – Jednak standardowo prokurator jest zadowolony, gdy ma pomoc ze strony uczestników postępowania. W tej sprawie mamy do czynienia zaś z taką szczególną sytuacją, gdy prokuratura więcej czasu poświęca na oddalanie wniosków dowodowych pokrzywdzonych, niż podejrzanych – krytykuje adwokat