Co do zasady przetarg ograniczony definiuje ustawodawca, a nie organizator. Niestety, nie wszystkie podmioty publiczne o tym pamiętają. Za przykład może posłużyć urząd miejski w Katowicach
Prezydent Katowic 7 maja zorganizował przetarg licytacyjny, aby wyłonić najemców nowo wzniesionych na miejskim rynku luksusowych i klimatyzowanych pawilonów usługowych przeznaczonych na kwiaciarnie. Niedawna przebudowa rynku kosztowała miejscowy samorząd aż 239 mln zł. Dziwi zatem, że stawkę bazową czynszu najmu określono w tym miejscu zaledwie na 35 zł za 1 mkw., a wylicytowano na poziomie 39 zł. Wedle zasad ekonomii w przetargach zmierzających do wyłonienia najemców – im bardziej atrakcyjna jest lokalizacja, tym liczniejsza być powinna konkurencja. W tym przypadku tak się nie stało. Co więcej, przyczynił się do tego sam organizator licytacji, który krąg uprawnionych do udziału w licytacji „ograniczył do podmiotów, które (...) prowadzą (...) działalność na katowickim rynku na podstawie decyzji administracyjnej”. Z tej przyczyny do licytacji nie mogli stanąć inni przedsiębiorcy, nawet ci prowadzący identyczną działalność na sąsiednich ulicach.
Decyzja władz Katowic jest niezrozumiała, tym bardziej że system prawa polskiego celem zapobieżenia organizacji przetargów niezgodnych z porządkiem prawnym i regułami racjonalnej gospodarki nakłada na podmioty publiczne ostre rygory prawne. Są one sprecyzowane m.in. w ustawie z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (Dz.U. z 1997 r. nr 115, poz. 741 ze zm.) i ustawie z 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych (Dz.U. z 2013 r. poz. 168). Polskę wiąże też dyrektywa 2004/18/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 31.03.2004 r., zgodnie z którą organizacja przetargu wymaga poszanowania m.in. zasad: przedsiębiorczości oraz świadczenia usług, a także równego traktowania, niedyskryminacji, proporcjonalności oraz przejrzystości. Są to też naczelne zasady ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej.
Abstrahując od emocji, jakie wzbudziła ta sprawa, warto na tle opisanego zdarzenia podjąć próbę chłodnej oceny samego problemu dopuszczalności stosowania ograniczeń podmiotowych w przetargach. Otóż subiektywne ograniczanie obywatelom udziału w przetargu o najem nieruchomości gminnych narusza art. 32 ust. 1 konstytucji, który stanowi, że wszyscy są wobec prawa równi i wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Co do zasady ograniczenia podmiotowe muszą zostać uzasadnione już w ogłoszeniu przetargowym i to w sposób przejrzysty, tj. niepozostawiający wątpliwości i niewymagający poszukiwania uzupełniających wyjaśnień. Jednak w analizowanym przypadku autorzy ogłoszenia w ogóle nie sprecyzowali przyczyn zawężenia kręgu uprawnionych.
Według jednolitej, utrwalonej i niekwestionowanej wykładni prawa zawężenie kręgu podmiotów jest dozwolone tylko w przypadkach wyjątkowo uzasadnionych. Przy czym takie ograniczenie powinno być podyktowane cechami dotyczącymi przedmiotu przetargu, a nie danego terenu czy prowadzonej działalności. W odniesieniu do nieruchomości gminnych Naczelny Sąd Administracyjny już w wyroku z 21 marca 2007 r. (sygn. akt I OSK 1998/06) wskazał, że rygory zapisane w ustawie o gospodarce nieruchomościami służą właściwemu gospodarowaniu mieniem publicznym. Zawieranie umów z arbitralnie wskazanymi wybrańcami i niedopuszczenie do udziału w przetargu innych przedsiębiorców stanowi ewidentny przejaw wadliwego zarządzania tym mieniem.
Reglamentacyjny sposób wyłaniania najemców jest też sprzeczny z zasadami gospodarki rynkowej, bo tworzy stan, kiedy umowa wcale nie jest zawierana z podmiotem mogącym zaoferować najkorzystniejsze warunki. Takie działanie pozbawia gminę możliwego dochodu i wykracza poza dyspozycję przepisów art. 37 ust. 4 u.g.n. Sposób przeprowadzenia procedury najmu przez katowicki ratusz nabiera cech pozorności. Zdecydowanie też przeczy on zasadzie równego traktowania i uczciwej konkurencji.
Bez wątpienia niedorzecznością jest terytorialne zawężanie kręgu uprawnionych licytantów do osób pracujących w granicach wyłącznie jednego placu w ponad 300-tysięcznym mieście. Ograniczanie prawa udziału w przetargu do zaledwie garstki osób działających w danym miejscu, którym zresztą sam organizator przetargu wcześniej wydał zezwolenie na działalność w tym miejscu, eliminuje z rynku przedsiębiorców nieobjętych takim zezwoleniem i budzi podejrzenia korupcyjne. Oczywiście ustawodawca wprowadził różne tryby przetargowe, jednak forma przetargu wyznaczonego granicami konkretnego placu miejskiego naszemu systemowi prawnemu nie jest znana. Niestety, władze Katowic zdają się tym nie przejmować.