Prezes Urzędu Zamówień Publicznych zaskarżył sposób liczenia terminów na składanie odwołań w przetargach. Orzecznictwo sądowe ma ostatecznie stwierdzić, czy na potrzeby obliczania terminu na złożenie odwołania w przetargu sobotę uznaje się za dzień pracy.



Jeszcze do niedawna nie budziło to wątpliwości: tak jak we wszystkich sprawach cywilnych traktowano sobotę jak zwykły dzień pracujący. Miało to jednak dużo poważniejsze konsekwencje. W procedurze odwoławczej nie decyduje bowiem data stempla pocztowego. Odwołanie musi w terminie trafić do Krajowej Izby Odwoławczej. A terminy są krótkie – 5, 10 lub 15 dni.
Jeśli więc termin upływał w sobotę, to faktycznie był skracany o jeden dzień. W sobotę nie działa bowiem kancelaria Urzędu Zamówień Publicznych. Odwołanie musiało wpłynąć do piątku.

Nowa wykładnia

Prezes UZP uznał, że takie postępowanie jest niewłaściwe. Odpowiadając na interpelację poselską w tej sprawie, niespodziewanie odwołał się do przepisów jeszcze sprzed utworzenia Unii Europejskiej. Jego zdaniem rozporządzenie Rady (EWG, EURATOM) z 1971 r. (nr 1182/71) powinno mieć pierwszeństwo przed krajowymi przepisami. A ono – w przeciwieństwie do kodeksu cywilnego – uznaje sobotę za dzień wolny od pracy. Taka interpretacja byłaby korzystniejsza dla przedsiębiorców. Zamiast o jeden dzień mniej, mieliby o dwa dni więcej na złożenie odwołania. Gdy termin upływa w sobotę, mogliby dostarczyć je dopiero w poniedziałek.
Interpretacji tej nie podzieliła jednak Krajowa Izba Odwoławcza. W postanowieniach i wyrokach wydawanych w poszerzonych składach uznała bowiem, że rozporządzenie sprzed ponad 40 lat nie ma zastosowania w postępowaniu odwoławczym. Najszerszą argumentację KIO przedstawiła w wyroku z 4 maja 2015 r. (sygn. akt KIO 818/15). Uznała w nim, że rozporządzenie jest adresowane do unijnych organów tworzących prawo. Co więcej, o ile w dyrektywie klasycznej (2004/18/WE) i sektorowej (2004/17/WE) znajdują się odwołania do rozporządzenia z 1971 r., o tyle w dyrektywie odwoławczej (2007/66/WE) już ich nie ma.
„Skoro ustawodawca europejski, tworząc określony akt prawny – dyrektywę – kierowany do państwa członkowskiego celem jego transpozycji do porządku krajowego odsyła do przepisów rozporządzenia, oznacza to, że stosując wytyczne wynikające z tego rozporządzenia, nakazuje państwu członkowskiemu określenie zasad obliczania terminów według określonych w tym rozporządzeniu zasad. W innym przypadku (przy bezpośredniej mocy obowiązującej w odniesieniu do państw członkowskich wskazanego rozporządzenia) takie odesłanie byłoby zbędne” – wyjaśniono w uzasadnieniu tego wyroku.

Pod rozwagę sądu

W kolejnym postanowieniu z 13 maja 2015 r. (sygn. akt KIO 910/15) KIO już nie przeprowadzała tak dogłębnego wywodu, poprzestając na podzieleniu poglądu wyrażonego wcześniej. Właśnie to postanowienie zostało niedawno zaskarżone przez prezesa UZP.
„Zgodnie z art. 1 rozporządzenia nr 1182/71, o ile nie postanowione inaczej, ww. rozporządzenie stosuje się do aktów Rady lub Komisji, które są lub będą wydane na podstawie Traktatu ustanawiającego Europejską Wspólnotę Gospodarczą lub Traktatu ustanawiającego Europejską Wspólnotę Energii Atomowej” – napisał w skardze prezes UZP, przekonując, że w związku z tym w samej dyrektywie odwoławczej nie muszą się już znajdować odwołania do rozporządzenia. Rozporządzenie stosuje się bowiem do wszystkich aktów wydawanych przez Radę.
W uzasadnieniu skargi znalazła się też polemika z tezą, że wspomniane rozporządzenie jest adresowane wyłącznie do organów unijnych tworzących prawo. „Rozporządzenia mają najszerszy zakres obowiązywania, tak pod względem geograficznym, jak i podmiotowym. Adresatami ich norm są nie tylko wszystkie państwa członkowie, ale i jednostki (osoby fizyczne i prawne)” – zacytowano fragment publikacji „Prawo Unii Europejskiej. Zagadnienia systemowe” pod red. J. Barcza. Rozporządzenie jest więc zdaniem UZP wiążące dla KIO, stosuje się bezpośrednio i wyprzedza polski porządek prawny.
Co ciekawe, zaskarżone do sądu postanowienie zapadło w sprawie przetargu o wartości niższej od progów unijnych. Teoretycznie więc dyrektywa odwoławcza go nie obejmuje. Zdaniem UZP nie ma to jednak znaczenia. Rozporządzenie jest bowiem adresowane do wszystkich postępowań, a jego celem jest ujednolicenie zasad dotyczących dat i terminów we wszystkich państwach członkowskich.
Tę samą argumentację prezes UZP przedstawił w skardze dotyczącej postanowienia prezesa KIO z 13 maja 2015 r. (sygn. akt 942/15) na zwrot odwołania z powodu nieopłacenia wpisu. Tu również termin upływał w sobotę. Co może dziwić, akurat w uzasadnieniu tego rozstrzygnięcia nie ma rozważań dotyczących tego, jak traktować sobotę. W przeciwieństwie do innego postanowienia prezesa KIO, które jednak nie zostało zaskarżone do sądu (z 19 maja 2015 r. sygn. akt 916/15).

5, 10 lub 15 dni mają firmy na wniesienie odwołania w zależności od rodzaju zamówienia i jego wartości