Nie można automatycznie uznać, że stwierdzone przez sąd dyscyplinarny zaniedbania po stronie adwokata, doprowadziły do jakiejkolwiek szkody po stronie jego klienta - uznał Sąd Okręgowy w Gdańsku.

Sprawa dotyczy adwokata, który nie załączył stosownego pełnomocnictwa procesowego do złożenia skargi kasacyjnej. A wezwany do uzupełnienia braków w tym zakresie, nie uczynił tego. Przez co sąd odrzucił skargę kasacyjną jego klienta, o czym pełnomocnik nie poinformował swego mocodawcy. Dlaczego? Mecenas argumentował, że przy okazji wezwania do uzupełnienia braków formalnych, ponownie zapoznał się z treścią tego pisma procesowego i stwierdził, że nie ma ono szans na powodzenie. Dlatego też pozostał bierny. Dodał także, że z umowy o zastępstwo procesowe nie wynikało, że jest on zobowiązany do wnoszenia skargi kasacyjnej w imieniu reprezentowanej spółki. Podkreślił również, że wielokrotnie próbował skontaktować się z klientem, aby mu powiedzieć jak sprawy wyglądają, ale bezskutecznie.

A to jeszcze nie wszystko. W innej sprawie tego samego klienta adwokat odmówił sporządzenia apelacji, a o tym fakcie poinformował swojego mocodawcę na trzy dni przed upływem terminu do wniesienia tego środka zaskarżenia. Przez co jego klient był zmuszony samodzielnie wnieść odwołanie od wyroku sądu pierwszej instancji.

Spółka, którą reprezentował ów pełnomocnik zdecydowała się wystąpić z pozwem przeciwko adwokatowi. Domagała się w nim zasądzenia blisko 621 tys. zł tytułem odszkodowania oraz 150 tys. tytułem zadośćuczynienia. Argumentowała, iż adwokat nie zachował w związku z reprezentacją jej interesów przed sądami powszechnymi, należytej staranności i profesjonalizmu, jaki jest wymagany od osób wykonujących ten zawód.

W odpowiedzi adwokat wniósł o oddalenie powództwa w całości.

Zanim sprawą zajął się jednak sąd powszechny przypadek ten rozpoznawał sąd dyscyplinarny, który uznał, że obwiniony adwokat jest winny popełnienia kilku deliktów dyscyplinarnych. Zasady etyki naruszył po pierwsze przez to, że nie poinformował swojego mocodawcy o odrzuceniu skargi kasacyjnej. Po drugie w ocenie sądu nie dochował należytej sumienności w postępowaniu okołokasacyjnym, przez co środek odwoławczy jego klienta został odrzucony. Negatywnie oceniona została też odmowa sporządzenia i wniesienia apelacji. Z uwagi na powyższe adwokatowi została wymierzona kara łączna upomnienia.

Sprawa przed sądem powszechnym potoczyła się jednak zupełnie inaczej. SO w Gdańsku stwierdził, że nie widzi podstaw do przypisania adwokatowi odpowiedzialności odszkodowawczej w tej sprawie.

Wskazał, że zaniechanie mecenasa, które w konsekwencji doprowadziło do odrzucenia skargi kasacyjnej, nie może być traktowane jako celowe zaniedbanie. W szczególności jeżeli weźmiemy pod uwagę zapis umowny, który uzależniał wypłatę wynagrodzenia za prowadzenie spraw przez pozwanego, od pozytywnego rozstrzygnięcia sądowego. Dlatego logiczna, w ocenie sądu, wydaje się argumentacja mecenasa, że gdyby widział chociaż cień szansy na wygraną, niewątpliwie wniósłby skutecznie skargę kasacyjną.

To samo tyczy się też zarzutu dotyczącego zaniechania wniesienia apelacji od wyroku sądu I instancji. SO mając na uwadze nakład czasu i pracy, jaki pozwany mecenas włożył w prowadzenie postępowania do tego etapu, uznał, że gdyby istniały chociaż minimalne szanse na wygraną, to na pewno adwokat złożyłby ten środek odwoławczy.

Stąd w kontekście zebranego w sprawie materiału dowodowego oraz w świetle przepisów prawa powszechnie obowiązującego, jak i zasad moralno - etycznych nie sposób uznać, by prawnik naruszył zasady prawidłowego postępowania - czytamy w uzasadnieniu. Sama okoliczność, iż po ponownym zapoznaniu się z aktami sprawy adwokat uznał wniesienie skargi kasacyjnej oraz apelacji za niecelowe, wobec braku podstaw faktycznych i prawnych, nie oznacza działania niezgodnego z prawem.

A jak sąd usprawiedliwił fakt, że mecenas nie poinformował swego mocodawcy, o tym, że nie zamierza uzupełniać braków formalnych skargi kasacyjnej?

SO argumentował, że było to wynikiem utrudnionego kontaktu pomiędzy stronami, nie zaś celowego działania pełnomocnika. Dodał, że zadaniem adwokata jest prawidłowa obrona praw i interesów osoby reprezentowanej, do czego nie jest każdorazowo konieczny nawet kontakt z mocodawcą. Biorąc zatem pod uwagę, iż w prowadzonej przez pozwanego sprawie do rozstrzygnięcia pozostawały wyłącznie kwestie prawne, w rzeczywistości nawet nie istniała potrzeba konsultacji z powodem. W tej sytuacji, działanie mecenasa, ograniczające się do zapoznawania się z aktami sprawy i w konsekwencji zaniechaniu uzupełnienia braków formalnych skargi kasacyjnej, niewątpliwie wyczerpywało obowiązki wynikające z udzielonego pełnomocnictwa.

Tym samym sąd nie podzielił stanowiska strony powodowej jakoby pozwany prowadził sprawę w sposób niedbały i wadliwy, nie zapewniający należytej ochrony jego praw.

W ocenie SO w Gdańsku bez znaczenia dla oceny zasadności powyższego roszczenia jest natomiast okoliczność, iż sąd dyscyplinarny uznał, iż adwokat popełnił jednak przewinienia dyscyplinarne. Wskazał, iż powyższe orzeczenie w żaden sposób nie przesądza o odpowiedzialności cywilnej pozwanego w niniejszym postępowaniu.
Stwierdzone przez sąd dyscyplinarny zaniedbania po stronie adwokata przy wykonaniu zleconych mu czynności nie oznaczają automatycznie, że powód poniósł z tego tytułu jakąś szkodę. Nawet gdyby uznać, iż działanie pozwanego naruszało jakiekolwiek obowiązujące przepisy prawa, to powód w toku postępowania i tak nie wykazał pozostałych przesłanek odpowiedzialności z art. 471 k.c. w postaci związku przyczynowego pomiędzy powstałą szkodą a działaniem pozwanego. Stąd też roszczenie w tym zakresie podlegało oddaleniu jako bezpodstawne.

Jednocześnie sąd uznał, iż nie ma podstaw do uwzględnienia roszczenia o zapłatę zadośćuczynienia. Brak jest bowiem podstawy prawnej do żądania zadośćuczynienia za nieprawidłowe działanie profesjonalnego pełnomocnika.

Wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku ( sygn. I C 923/12).