Posłowie wprowadzili do projektu Bronisława Komorowskiego wiele propozycji zmian, m.in. eliminując uczestnictwo środowisk prawniczych i naukowych w wyłanianiu kandydatów na sędziów TK oraz obowiązkowy dziś udział Prokuratora Generalnego w każdej sprawie w TK (mógłby on się do nich przyłączać).

Podczas obrad komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz ustawodawczej PiS zgłaszało liczne poprawki, które generalnie odrzucano. PiS zgłosi je jako wnioski mniejszości w głosowaniu w Sejmie.

Prace nad projektem prowadzono z udziałem sędziów TK; zgłosił go Sejmowi w 2013 r. prezydent. Głównym celem jest skrócenie czasu rozpatrywania spraw w Trybunale. Ma temu służyć możliwość rozpatrywania mniej skomplikowanych spraw na posiedzeniu, a nie na rozprawie (np. gdy do wydania wyroku wystarczą pisemne stanowiska stron).

Według prezydenckiego projektu kandydatów na sędziego TK - tak jak obecnie - miałaby zgłaszać grupa posłów, ale ponadto: SN, NSA, krajowe rady sądownictwa i prokuratury, samorządy prawnicze i ośrodki akademickie. Spośród tych osób prezydium Sejmu lub grupa posłów zgłaszaliby kandydatury, z których Sejm wybierałby sędziów TK. Parlamentarzyści i osoby z kierowniczych stanowisk w państwie mogliby ubiegać się o wybór po czteroletniej karencji.

Prezydent zaproponował też odstąpienie od zasady dyskontynuacji, czyli umożliwienie, by Trybunał mógł badać wnioski posłów minionej kadencji Sejmu.

Pierwsze czytanie projektu ustawy odbyło się w Sejmie w 2013 r. Powołano podkomisję, która zaproponowała m.in. usunięcie zapisów o zgłaszaniu kandydatów przez środowiska prawnicze i naukowe oraz o czteroletniej karencji. Wniosła także o wyeliminowanie udziału szefa PG w postępowaniach; byłby on tylko fakultatywny. Zaproponowała też, by takim obligatoryjnym uczestnikiem spraw w TK był rząd.

Andrzej Seremet skrytykował propozycję co do szefa PG. Negatywnie oceniła ją też Krajowa Rada Sądownictwa, adwokatura oraz RPO - podkreślano, że szef PG działa w interesie publicznym. Seremet ocenił, że kwestia, czy szef PG ma włączać się do udziału w danej sprawie, mogłaby być "wynikiem politycznych kalkulacji, co nie służy wizerunkowi prokuratury jako instytucji wolnej od nacisków".

Szef podkomisji Robert Kropiwnicki (PO) argumentował, że część spraw w TK "nijak się ma do działalności prokuratury". Poprawkę przywracającą pierwotny zapis wniósł Andrzej Dera (ZP); odrzucono ją.

Nikt z komisji nie wniósł zaś poprawki o przywróceniu udziału środowisk prawniczych i naukowych w procedurze wyboru sędziów TK. Sejm następnej kadencji ma wymienić większość 15-osobowego składu TK; już pod koniec roku wygasają dziewięcioletnie kadencje piątki sędziów. Czterech b. prezesów TK apelowało niedawno o szybką dyskusję, kto ich zastąpi.

Komisje zaproponowały by kandydatury na tych pięciu sędziów TK składać w 30 dni od wejścia w życie ustawy - inaczej Sejm może nie zdążyć szybko powołać tych nowych członków TK (według nowej ustawy docelowo ten termin ma wynosić co najmniej 3 miesiące).

Podkomisja wpisała do ustawy możliwość wydawania przez TK wyroków interpretacyjnych i zakresowych (formalnie takiego zapisu dziś nie ma). Chodzi o wyroki, w których TK za zgodny lub niezgodny z konstytucją uznaje dany przepis nie w całości, lecz tylko w pewnym zakresie, określanym przez TK. Z kolei wyrok interpretacyjny przesądza sprawę konstytucyjności określonego rozumienia danego przepisu.

PiS chciało wykreślenia tego zapisu. Jak mówiła Krystyna Pawłowicz, jest to "jaskrawe wykroczenie poza zakres kompetencji TK". Wiceprezes TK Stanisław Biernat wyjaśniał, że takie wyroki zapadają od dawna i będą zapadać niezależnie od zapisu ustawy. "Są one korzystne i dla ustawodawcy, i dla sądów zadających pytania prawne w sposób zakresowy" - dodał. Łaszkiewicz mówił, że taki zapis celowo nie znalazł się w prezydenckim projekcie, by "nie wywoływać sporów".

Poprawkę PiS odrzucono. Komisje proponują za to wykreślenie zapisu o możliwości wydawania orzeczeń o tzw. pominięciu ustawodawczym.

Komisje odrzuciły też propozycję PiS by wykreślić cały rozdział regulujący tryb postępowania TK w kwestii stwierdzania czasowej niemożności pełnienia urzędu przez prezydenta RP. Pawłowicz dowodziła, że tworzy się w ten sposób "uznaniową procedurę czasowego złożenia prezydenta z urzędu", co powinna określać konstytucja, a nie ustawa. Kropiwnicki replikował, że chodzi o doprecyzowanie zbyt ogólnego zapisu Konstytucji. "W poczuciu odpowiedzialności za państwo przewidujemy procedurę na wypadek, gdy prezydent nie może czasowo pełnić urzędu" - dodał. Biernat dodał, że ten zapis ma podstawy w konstytucji.

Wśród innych odrzuconych poprawek PiS był m.in. zapis by o kolejności rozstrzygania spraw w TK decydowała data ich wpływu (wyjątkowo można byłoby od tego odstąpić), a wyrok zapadałby w ciągu roku od złożenia wniosku, skargi czy pytania prawnego. PiS chciało też by wykreślić rząd z grona obligatoryjnych uczestników spraw w TK; by prezydent powoływał prezesa TK na 3 lata spośród trzech sędziów TK oraz by każdą sprawę TK badał w pełnym składzie.

KRS uznała, że zasadnicze założenia projektu w toku prac sejmowych zniweczono "w stopniu uzasadniającym wycofanie przez prezydenta wniesionego przez niego projektu".

W zeszłym tygodniu prezydencki minister Krzysztof Łaszkiewicz mówił PAP, że posłowie nie zmienili najważniejszego zamysłu projektu prezydenta - by przyspieszyć tok spraw w TK i by ustawa była bardziej "proobywatelska". "W trakcie prac legislacyjnych posłowie zgłaszają prawem przewidziane swoje wnioski, które mogą trochę odchodzić od wstępnej konstrukcji, ale nie ma to znaczenia dla całej ustawy" - dodał. (PAP)

sta/ pz/