Rośnie liczba wypadków powodowanych przez nich, także za granicą. A sądy zasądzają wysokie odszkodowania pokrzywdzonym
Nieubezpieczeni za granicą i w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Polscy kierowcy bez ubezpieczenia to coraz większy i kosztowniejszy problem. Z tytułu szkód przez nich spowodowanych Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (PBUK) wypłaciło w 2014 r. 8,5 mln zł, dwa razy więcej niż rok wcześniej. Z kolei liczba wypadków i kolizji spowodowanych za granicą przez kierowców bez OC wzrosła z 323 do 365, czyli o 10 proc. – Bazując na tendencji wzrostowej, przewiduję, że w tym roku liczba zdarzeń i wartości odszkodowań może być o co najmniej 10–15 proc. wyższa niż w 2014 r. – ocenia Mariusz Wichtowski, prezes PBUK, które zajmuje się koordynowaniem likwidacji szkód spowodowanych w krajach systemu zielonej karty przez nieubezpieczone pojazdy z Polski.
Polska nie wypada jednak najgorzej na tle reszty UE. Liczbę nieubezpieczonych aut szacuje się u nas na 1 proc. wszystkich zarejestrowanych, czyli 200 tys., podczas gdy w Wielkiej Brytanii ten odsetek sięga 5–6 proc. (choć za brak OC grozi tam konfiskata samochodu), a w Bułgarii nawet 20 proc.
– Tę sytuację może zmienić jedynie inne podejście do szkoleń i egzaminów przyszłych kierowców. Powinno się kłaść większy nacisk na faktyczne umiejętności jazdy samochodem niż kwestie techniczne. A właściciele nieubezpieczonych pojazdów powinni być karani konsekwentnie i bez taryfy ulgowej – wskazuje prezes PBUK.
Warto zaznaczyć, że sprawa braku OC nie kończy się na wypłacie odszkodowania przez PBUK. Biuro zawsze występuje o zwrot do sprawcy – zarówno kierowcy, jak i właściciela pojazdu, jeśli nie jest to ta sama osoba. Wartość roszczeń regresowych w PBUK na koniec 2014 r. przekraczała 25,6 mln zł. – W przypadku osób, które nie chcą spełnić roszczenia regresowego, sprawy trafiają do sądów, które w niemal 100 proc. przyznają nam rację. W najbardziej drastycznych przypadkach dochodzi do egzekucji z majątku dłużnika – mówi Wichtowski.
Przykładem może być historia z Niemiec, gdzie Polka jadąca bez OC spowodowała kolizję z rowerzystą. Poszkodowany jest niezdolny do samodzielnego funkcjonowania. Dotychczas PBUK wypłaciło w tej sprawie ponad 800 tys. zł. Przyjęło też szacunkową rezerwę na ten cel w wysokości 1 mln zł. Do zwrotu kosztów są zobowiązani solidarnie kierująca i właściciel pojazdu. Sprawa trafiła do sądu, obecnie trwa postępowanie windykacyjne.
Niebagatelne koszty wiążą się też z odszkodowaniami wypłacanymi za szkody wyrządzone w kraju przez kierowców nieubezpieczonych i niezidentyfikowanych. W tym przypadku wypłatą odszkodowań zajmuje się Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. W ubiegłym roku UFG wystąpił z 3,6 tys. nowych spraw regresowych o zwrot wypłaconego odszkodowania na kwotę 36,9 mln zł. Na koniec ubiegłego roku fundusz prowadził w sumie 17,2 tys. spraw regresowych na 166,8 mln zł. – UFG wypłacił ofiarom takich wypadków 68,5 mln zł, ponad 10 proc. więcej niż rok wcześniej – wylicza Aleksandra Biały z funduszu.
Jest to m.in. efekt zgłaszania dodatkowych roszczeń po śmierci osoby bliskiej w oparciu o art. 448 k.c., który dotyczy zadośćuczynienia za naruszenie dobra osobistego, jakim jest więź łącząca osoby bliskie. Wcześniej zgłaszane były roszczenia z art. 446 k.c., dotyczącego zadośćuczynienia za ból i cierpienie po śmierci bliskiej osoby. Starania o wyższe odszkodowania wspomagają też kancelarie odszkodowawcze. Mariusz Wichtowski opowiada, że sądy w Europie coraz częściej przychylają się do wniosków poszkodowanych. – Według naszej analizy sądy w Polsce zasądzają ok. 50 proc. żądanych przez poszkodowanych świadczeń za szkody osobowe, a jeszcze trzy, cztery lata temu było to ok. 35 proc. – podlicza Wichtowski.