Nie przystają do obecnych realiów, czasem mogą wyrządzać szkodę, w większości jednak budzą uśmiech. Tak o niektórych przepisach jednego z podstawowych i najczęściej stosowanych aktów prawa w Polsce wypowiadają się prawnicy. Mowa o ustawie z 23 kwietnia 1964 r. – kodeks cywilny.
Niejeden student prawa, analizując jego zapisy, wpadał w osłupienie, gdy przyszło mu czytać art. 182 k.c., do którego zapewne już nigdy nie wrócił jako świadczący pomoc prawną profesjonalista. Zawarta w nim została swego rodzaju instrukcja, co może zrobić pszczelarz, gdy jego owady postanowią opuścić macierzysty ul (może się udać w pogoń za nimi, wchodząc na inne posesje) i czyje pszczoły się stają, jeśli właściciel w porę ich nie odszuka. Niestety, ustawodawca nie dał mu wiele czasu na poszukiwania: „rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia”.
Przepis ten jest chyba martwy. Może i był przydatny pszczelarzom, nie jestem jednak pewny, czy kodeks to najlepsze miejsce dla niego – przyznaje adwokat prof. Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu specjalizujący się w prawie cywilnym.
Światło i opał
W gospodarce rynkowej dość staroświecko brzmi także zdanie pierwsze art. 908 par. 1 k.c., w którym zawarto definicję umowy dożywocia. Czytamy w nim: „jeżeli w zamian za przeniesienie własności nieruchomości nabywca zobowiązał się zapewnić zbywcy dożywotnie utrzymanie, powinien on, w braku odmiennej umowy, przyjąć zbywcę jako domownika, dostarczać mu wyżywienia, ubrania, mieszkania, światła i opału”.
Przyznać trzeba, że regulacje dotyczące dostarczania światła i opału brzmią dla młodego pokolenia nieco archaicznie. Obowiązek dostarczania światła i opału powinien być zastąpiony sformułowaniami odpowiadającymi dzisiejszym warunkom gospodarczym, w których mówimy o sprzedaży energii elektrycznej (bo o to chodzi w art. 908, a nie tylko o dostarczenie światła) i energii cieplnej (ogrzewaniu) w lokalu mieszkalnym – wskazuje dr Artur Rycak, sędzia, kierownik Akademii Prawa Sądowego Uczelni Łazarskiego.
Podobne przeformułowanie i unowocześnienie dokonane powinno być również – zdaniem ekspertów – w art. 184 k.c. Mowa w nim o kosztownościach, które znalazca powinien oddać niezwłocznie na przechowanie właściwemu organowi państwowemu.
Czas płynie, a mądre intencje leżące u podstaw wielu instytucji prawa cywilnego wymagają po prostu nowego języka – komentuje sędzia Rycak.
Większe problemy
Ale – jak mówi prof. Gutowski – kodeks cywilny prócz nieużywanych już sformułowań zawiera także instytucje, które trudno stosować w obrocie. Dlatego między innymi czas na zmianę art. 394 k.c. mówiącego o zadatku.
Zadatek jest czynnością prawną realną. Z przepisu wynika, że powinien zostać wręczony kontrahentowi przy zawarciu umowy. W dzisiejszych czasach zadatek w poważnych umowach wpłacany jest jednak przelewem na konto, co jest literalnie niezgodne z przepisem – zauważa mec. Gutowski.
Jak wyjaśnia, w praktyce notarialnej ugruntowało się, że zadatek dokonywany jest przed czynnością i pokwitowanie jego przekazania następuje już w akcie notarialnym. Nowsze orzecznictwo akceptuje już możliwość przelania zadatku.
Mimo to jednak zdarzają się rejenci, którzy kierując się literalnym brzmieniem przepisu, obawiają się dokonywać czynności, gdy zadatek przelewany jest na konto. W związku z tym czas na zmianę art. 394 k.c. tak, by z jego treści jasno wynikało, że zadatek skutecznie można nie tylko dać przy zawarciu umowy, lecz również przelać na konto – przekonuje prof. Gutowski.
W jego opinii korekty wymaga także instytucja zachowku, a więc konstrukcja, która powstała, by chronić spadkobierców ustawowych przed rozporządzeniami majątkowymi, które pomijałyby ich przy dziedziczeniu.
Ona w bardzo istotny sposób ogranicza prawo do dysponowania własnym majątkiem. Własność jest prawem chronionym konstytucyjnie, znacznie wyżej usytuowanym w hierarchii prawa po transformacji ustrojowej. Dziś nie wystarczy, by ograniczenia własności miały swe źródło w ustawie, muszą być nadto głęboko uzasadnione. Wydaje się, że obecny kształt instytucji zachowku, przede wszystkim jego wysokość, nie ma wystarczającego uzasadnienia – uważa prof. Gutowski.
Ale pod znakiem zapytania stoi sens istnienia całego X tytułu czwartej – spadkowej – księgi k.c., dotyczącego dziedziczenia gospodarstw rolnych. Pierwotnie składał się on z trzydziestu artykułów, które bardzo rygorystycznie regulowały dziedziczenie dóbr rolnych, w myśl zasady: spadkobiercą rolnika może być tylko rolnik. W wyniku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w lutym 2001 r. restrykcje te zostały jednak zniesione i wszystkie spadki otwarte po tej dacie podlegają już zasadom ogólnym.
A jednak wciąż obowiązuje garstka przepisów, które mogą mieć zastosowanie jedynie w wyjątkowych przypadkach. Pytanie, czy regulowaniu takich wyjątkowych sytuacji powinny być poświęcone przepisy rangi kodeksowej.