Prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista: Nawet od prawnika nie należy oczekiwać znajomości wszystkich przepisów i procedur. Gdyby każdy minister podawał się do dymisji, kiedy popełni błąd, nie mielibyśmy rządu.

Ewa Maria Radlińska: Mamy aferę jak w amerykańskim filmie. Minister sprawiedliwości miał podobno zdobyć pozwolenie na broń z pominięciem procedury, jaką trzeba przejść. Co pan na to?

Prof. Marek Chmaj: Minister Grabarczyk podpisał protokół z egzaminu w sprawie wydania pozwolenia na broń, pomimo nieprzeprowadzenia jego części praktycznej. Policjanci również podpisali dokument, sami uznali, że skoro minister swego czasu uczęszczał na strzelnicę i bronią posługiwać się potrafi, pominięcie testu praktycznego nie stanowi problemu.

EMR: No i nie stanowi to problemu?

MCh: Oczywiście wystąpiły pewne nieprawidłowości, bałagan w całym postępowaniu. Pamiętajmy jednak, że celem, sensem wprowadzenia przepisów mówiących o konieczności zdania egzaminu praktycznego przy ubieganiu się o pozwolenie na broń, jest zapewnienie, że posiadacz broni potrafi się nią posługiwać. Skoro minister strzelał już wcześniej, zrozumiałym choć nie do końca zgodnym z procedurą, wydaje się być zachowanie policjantów i wicemarszałka również.

EMR: Tylko czy minister, prawnik, może sobie pozwolić na takie wpadki?

MCh: Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Popełniamy błędy, bardzo często nieświadomie, korzystamy z dróg na skróty, kiedy jest to możliwe. W gąszczu przepisów i skomplikowanych procedur nieraz gubi się każdy z nas, nawet prawnicy. Oczywiście, od funkcjonariuszy publicznych wymaga się więcej niż od przeciętnego obywatela. Nie można jednak popadać w skrajności. Przede wszystkim minister podpisał się pod stwierdzeniem, że z protokołem się zapoznał, nie zaś, że brał udział w teście praktycznym. Rzecz jasna, powinien zdawać sobie sprawę, że jest on częścią całego egzaminu. Nie widzę tu jednak dużego przewinienia. Nawet od prawnika nie należy oczekiwać znajomości wszystkich przepisów i procedur.

EMR: W takim razie czy Cezary Grabarczyk popełnił przestępstwo?

MCh: W mojej opinii nie. Sprawę dogłębniej zbada prokuratura, zostawmy to jej. Pamiętać jednak należy, że przestępstwo z art. 273 kodeksu karnego, o którym tak rozpisują się media, i na który powołują się w tej sprawie prawnicy, może zostać popełnione tylko umyślnie. Jeżeli nawet uznać, że minister użył poświadczenia nieprawdy, co podobno nie zostało jeszcze ustalone, to w mojej ocenie zrobił to nieumyślnie. Tym bardziej, nie może być mowy o przestępstwie fałszu intelektualnego. Tu ewentualnie odpowiadać mógłby funkcjonariusz policji, który podpisał się pod stwierdzeniem, że zdający przystąpił do praktycznej części egzaminu. Ale podkreślam raz jeszcze, pozwólmy działać w tej sprawie prokuraturze.

EMR: Czy minister Grabarczyk nie powinien jednak podać się do dymisji?

MCh: Wspominałem już o popadaniu w skrajności. Gdyby każdy minister podawał się do dymisji, kiedy popełni błąd, nie mielibyśmy rządu. Przewinienia dużo większego kalibru uchodziły politykom na sucho. Nie zapominajmy, że procedura wydawania pozwolenia na broń ma zabezpieczać przed jej użyciem przez osoby, które posługiwać się nią nie potrafią albo z różnych względów nie powinny. Cezary Grabarczyk do tej grupy nie należy. Rzeczywiście, nie wszystko odbyło się idealnie jeśli chodzi o samą procedurę, ale kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Cała ta atmosfera skandalu, żądania dymisji Grabarczyka, są bezpodstawne i przede wszystkim przedwczesne, skoro prokuratura nie podjęła jeszcze wobec ministra żadnych kroków.

Rozmawiała Ewa Maria Radlińska