Reliktem prawnym bywa nie tylko to, co jeszcze obowiązuje; może nim być także to, czego brakuje. Innymi słowy – dziedzictwo przeszłości to również ustawodawcze luki i zaniechania. Niektóre z nich mają charakter wycinkowy, inne – dotyczą ważnych i rozległych sfer życia społecznego.

Źródła niedociągnięć są różnorakie: niedostatki finansów publicznych, brak politycznej woli i poparcia społecznego dla określonych rozwiązań czy też opieszałość w wykonywaniu upoważnień ustawowych lub orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Niewątpliwie niektóre z tych przyczyn mają charakter zobiektywizowany i jako takie rzeczywiście mogą usprawiedliwiać legislatorów. O części jednak należy powiedzieć, że są wyłącznie wynikiem błędów ustawodawcy.
Wydaje się, że prawo powinno być wolne od luk i zaniechań zwłaszcza w obszarze tak ważnym dla demokratycznego państwa jak wymiar sprawiedliwości. Warto w tym miejscu przypomnieć, że konstytucja przykłada bardzo dużą wagę do tych właśnie kwestii. Przykładowo należy wskazać na art. 41 ustawy zasadniczej odnoszący się do nietykalności osobistej i wolności osobistej, art. 42 normujący zasady odpowiedzialności za czyn zabroniony przez ustawę pod groźbą kary, zasadę prawa do obrony i zasadę domniemania niewinności, art. 45 statuujący prawo do sądu, art. 78 stanowiący o prawie do zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji, art. 173 głoszący odrębność sądów od innych władz czy art. 176 stanowiący, że postępowanie sądowe jest co najmniej dwuinstancyjne.
Oprócz regulacji poświęconych sądownictwu w konstytucji można także odnaleźć unormowania, które pośrednio odnoszą się do kolejnego ważnego komponentu wymiaru sprawiedliwości, jakim jest pomoc prawna dla obywateli. Mowa tu zwłaszcza o art. 17, który reguluje kwestie samorządów osób wykonujących zawody zaufania publicznego (np. adwokatów i radców prawnych).
Pragnę wskazać na dwie dość istotne luki w omawianym obszarze. Pierwsza z nich odnosi się do kwestii biegłych sądowych; druga – do bezpłatnej pomocy prawnej dla obywateli. W obu tych sferach ustawodawca ma jeszcze wiele do nadrobienia.
Biegli sądowi stanowią istotny element wymiaru sprawiedliwości. Są oni nazywani organami pomocniczymi sądu, a sformułowanie to częstokroć oznacza w praktyce, że sąd nie będzie władny przeprowadzić postępowania i wydać orzeczenia bez zasięgnięcia opinii wysokiej klasy specjalistów z różnych dziedzin nauki. Bywa zatem, że obecność biegłych w procesie i jakość ich opinii to warunek prawidłowej realizacji prawa do sądu. Tymczasem stan unormowań dotyczących biegłych jest wysoce niezadowalający. Ustrojową regulacją jest art. 157 par. 1 pr awa o ustroju sądów powszechnych stanowiący jedynie, że prezes sądu okręgowego ustanawia biegłych i prowadzi ich listę. Pozostałe przepisy dotyczące biegłych są rozproszone po innych aktach prawnych, zarówno ustawach, jak i rozporządzeniach. Przede wszystkim zatem brak jest kompleksowej regulacji mającej za swój przedmiot ten niezwykle ważny element wymiaru sprawiedliwości. Nie chodzi jednak wyłącznie o aspekt legislacyjny. Ustawodawca nie zadbał także o to, by unormować materię kwalifikacji i wiedzy osób ubiegających się o status biegłych. Dbałość o tę kwestię jest o tyle istotna, że rzutuje ona bezpośrednio na jakość opinii, które stają się jedną z podstaw wyrokowania.
Można co prawda twierdzić, że weryfikacja umiejętności, wiedzy i jakości pracy biegłego zachodzi każdorazowo w postępowaniu, w którym przedkłada on swoją opinię, przy czym recenzentem jego pracy jest sąd. Rzeczywiście – to właśnie sąd decyduje o tym, czy dana opinia biegłego może być użyteczna z punktu widzenia potrzeby rozstrzygnięcia konkretnej sprawy. Nie zastąpi to jednak rozwiązania systemowego, jakim powinna być ustawa o biegłych sądowych, zawierająca klarowne wymogi w zakresie nabywania statusu biegłego sądowego. Niestety, prace legislacyjne nad tego rodzaju aktem nie wyszły poza fazę projektów.
Nie doczekaliśmy się też, jak dotąd, kompleksowego rozwiązania w dziedzinie nieodpłatnej pomocy prawnej dla obywateli. W obecnych realiach prawnych mamy do czynienia z unormowaniami procesowymi, dotyczącymi tzw. prawa ubogich czy też prawa pomocy, opartego na indywidualnych rozstrzygnięciach sądowych w zakresie zwolnienia od kosztów sądowych i przyznania pełnomocnika z urzędu.
Część obywateli korzysta z poradnictwa prawnego oferowanego przez jednostki samorządu terytorialnego w ramach systemu pomocy społecznej. Ponadto istnieją organizacje pozarządowe wyspecjalizowane w dziedzinie poradnictwa obywatelskiego. Instytucje te nie działają jednak wspólnie i systemowo, każda funkcjonuje, opierając się na odmiennych regulacjach, brak jest efektu synergii, który można by uzyskać, gdyby połączyć wszystkie ich wysiłki. Niewątpliwie wadą obecnych niepełnych rozwiązań jest i to, że brakuje jednolitego standardu, według którego udzielana byłaby pomoc prawna dla obywateli, których nie stać na zapewnienie sobie rynkowej usługi prawniczej. Sieć poradnictwa obywatelskiego nie zapewnia dostępu do usług prawniczych obywatelom mieszkającym w gminach, w których organizacje pozarządowe działają mniej prężnie. Wreszcie – brakuje systemowego uregulowania kwestii pomocy prawnej na etapie przedsądowym, czyli w tym stadium, w którym częstokroć ukierunkowuje się los prawny danej sprawy.
Przyjęty ostatnio przez rząd projekt ustawy dotyczący m.in. nieodpłatnej pomocy prawnej wydaje się odpowiadać na część wyzwań stojących przed prawodawcą. Dobrze by było, gdyby w projekcie przesądzono jednoznacznie, że pomocy mogą udzielać wyłącznie profesjonalni prawnicy, co sprzyjałoby wysokiemu i jednolitemu poziomowi usług świadczonych w ramach systemu publicznego. Być może doczekamy się tym samym wypełnienia przez ustawodawcę luki, która od lat istnieje w systemie prawa.