Wyrok Trybunału Konstytucyjnego odbierający bankom prawo do wystawiania bankowego tytułu egzekucyjnego (sygn. akt P 45/12) może oddać sądom niedźwiedzią przysługę. Po jego wejściu w życie (co ma nastąpić 1 sierpnia 2016 r.) zostaną one bowiem zalane pozwami o zapłatę.
Więcej spraw
Składać je będą oczywiście banki, które obecnie uzyskują tytuły wykonawcze z całkowitym pominięciem sądowego postępowania rozpoznawczego. Jedyne, czego chcą od sądów, to nadanie bankowemu tytułowi egzekucyjnemu (BTE) klauzuli wykonalności. To jednak niemal czysta formalność (sąd nie rozpatruje sprawy merytorycznie, a na nadanie klauzuli ma 3 dni). Tymczasem po wejściu w życie wyroku TK banki, jeżeli będą chciały odzyskać swoje pieniądze, będą musiały składać w każdym przypadku pozew o zapłatę. Większość będzie oczywiście rozpatrywana w trybie elektronicznego postępowania upominawczego, jednak jeżeli dłużnik od nakazu wydanego przez e-sąd się odwoła, sprawa zostanie przekazana tradycyjnemu sądowi.
– Sądy cywilne i gospodarcze już obecnie ledwo dają sobie radę z wpływem spraw. Nie wyobrażam sobie, co będzie po 1 sierpnia 2016 r. Rocznie banki wydają nawet milion BTE. Teraz te wszystkie sprawy trafią do sądów – mówi Bartłomiej Przymusiński, sędzia Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto.
Zwraca także uwagę na fakt, że sądy rejonowe już niedługo będą musiały zmierzyć się również ze wzrostem liczby spraw upadających przedsiębiorców. Niedawno uchwalone przez Sejm nowe prawo restrukturyzacyjne właśnie na nie nakłada bowiem ciężar prowadzenia tego typu postępowań. Ma ono wejść w życie 1 stycznia 2016 r.
– To będzie totalna zapaść. Zwłaszcza że resort sprawiedliwości od lat zaznacza, iż w budżecie nie ma pieniędzy na dodatkowe etaty orzecznicze – podkreśla sędzia Przymusiński.
Ratunkiem dla sądów może być jeszcze uchwalenie przez parlament przepisów, które będą dawały bankom jakieś nowe narzędzie pozwalające skutecznie i szybko egzekwować ich należności. Jednak biorąc pod uwagę zastrzeżenia, jakie poczynił TK w ustnym uzasadnieniu wyroku, mało prawdopodobne jest, że ustawodawca pokusi się o wprowadzenie rozwiązań, które nie będą wiązały się z koniecznością dokonywania kontroli takiego narzędzia przez niezawisłe sądy. Jak bowiem zaznaczała sędzia TK Teresa Liszcz, taki instrument nie może być aż tak niekorzystny dla dłużnika, jak BTE.
E-BTE do kosza
Na skutek omawianego wyroku rząd będzie musiał również zrezygnować z pomysłu wprowadzenia elektronicznego BTE. Projekt zakładający takie rozwiązanie wpłynął do Sejmu w sierpniu zeszłego roku, a 9 kwietnia br. komisja przedstawiła sprawozdanie z prac nad tym dokumentem. Zakładał on, że BTE będą wystawiane wyłącznie w systemie informatycznym.
Resort sprawiedliwości planował nawet utworzyć w sądach rejonowych wyspecjalizowane wydziały rozpoznające wnioski o nadanie drogą elektroniczną klauzul wykonalności BTE. Orzeczenie TK czyni jednak rządowy projekt bezprzedmiotowym w tym zakresie.
Rocznie banki wydają nawet milion BTE. Teraz te wszystkie sprawy trafią do sądów