Pełnomocnik, który wybrał się do sądu, aby zbadać akta sprawy, musi dostać zwrot kosztów dojazdu autem. Dotyczy to także opłaty za parking
Wydatki adwokatów / Dziennik Gazeta Prawna
Do takiego wniosku doszedł Sąd Najwyższy. W jego ocenie wymienione koszty mieszczą się w ramach par. 19 pkt 2 rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 461 ze zm. – dalej r.o.a.). Zgodnie z nim państwo powinno wypłacić pełnomocnikowi z urzędu niezbędne i udokumentowane wydatki.
Auto bardziej efektywne
SN rozpoznawał wniosek adwokata Artura Bednarskiego, któremu – jako obrońcy z urzędu – zlecono zbadanie akt sprawy jednego ze skazanych. Miał sprawdzić, czy uzasadnione będzie sporządzenie w tej sprawie wniosku o wznowienie postępowania. W związku z tym, że prawnik nie dopatrzył się przesłanek wznowieniowych, wydał opinię o braku podstaw do sporządzenia wniosku w tym przedmiocie i wniósł o zasądzenie na jego rzecz opłaty za przygotowanie omawianej opinii i zwrotu niezbędnych wydatków. W piśmie do Sądu Najwyższego wskazał, że jako obrońca zobligowany był do zbadania akt sprawy, które znajdowały się zarówno w Sądzie Najwyższym, jak i sądzie okręgowym. Musiał również wybrać się do aresztu śledczego, gdzie osadzony był jego klient.
– W celu przejrzenia akt musiałem przebyć łącznie ponad 40 km. Natomiast droga do aresztu wyniosła prawie 60 km. Wszystkie te odległości pokonałem prywatnym samochodem użytkowanym do celów służbowych. Poruszanie się komunikacją miejską byłoby nie tylko czasochłonne, lecz także mało efektywne z punktu widzenia prowadzonej przeze mnie kancelarii. Traciłbym czas, który mógłbym przeznaczyć na wykonywanie pracy merytorycznej – mówi adwokat Artur Bednarski.
Powyższe wykazał również w piśmie do Sądu Najwyższego, dołączając do niego m.in. wydruki biletów kontrolnych z parkometrów świadczące o tym, że w określonych dniach pracował nad zleconą z urzędu sprawą. W ocenie składu orzekającego, któremu przewodniczył sędzia Stanisław Zabłocki, to, że prawnik poniósł niezbędne koszty w rozumieniu par. 19 r.o.a., nie może budzić wątpliwości. W postanowieniu SN podniósł też, że w opisywanym przypadku z całą pewnością należało zastosować przepisy dotyczące kilometrówek. Chodzi o rozporządzenia w sprawie warunków ustalania oraz sposobu dokonywania zwrotu kosztów używania do celów służbowych samochodów osobowych, motocykli i motorowerów niebędących własnością pracodawcy (Dz.U. z 2002 r. nr 27, poz. 271 ze zm.).
Wyjazd służbowy
„Wprawdzie te wspomniane regulacje prawne nie dotyczą wprost obrońców z urzędu i kosztów przejazdu, które oni ponoszą, realizując zleconą im pomoc prawną, niemniej jednak mają do nich zastosowanie, skoro brak jest przepisów wykonawczych, które bezpośrednio – w odniesieniu do tych podmiotów – inaczej regulowałyby należne im za te przejazdy stawki” – czytamy w postanowieniu.
SN podkreślił również, że wyjazdy bezspornie miały charakter służbowy, a postulat opłacania przez SP wyznaczonemu obrońcy z urzędu należnego mu wynagrodzenia w kwocie w pełni rekompensującej wszelkie poniesione przez niego wydatki jest zasadny.
Prawnicy nie kryją zadowolenia z takiego rozstrzygnięcia.
– Dziś kwestia zasądzania kosztów dla pełnomocników z urzędu wygląda bardzo różnie. Część sądów je zasądza, a część nie. Uznaje bowiem, że koszty dojazdu samochodem prywatnym do sądu nie są kosztami niezbędnymi, a prawnik mógł wybrać inny rodzaj lokomocji – przyznaje adwokat Artur Bednarski.
Jak zauważa adwokat Tomasz Kreis, taki argument łatwo jednak zbić.
– Sami sędziowie, sprzeciwiając się odebraniu części z nich prawa do kilometrówek, przyznali, że wykorzystanie własnych samochodów do odbywania podróży służbowych to dziś standard cywilizacyjny. Trudno, by w przypadku adwokatów przyjmowali inne stanowisko – komentuje mecenas Kreis.
Jak się okazuje, w obrocie znajdują się również i takie stanowiska, gdzie sądy wprawdzie uznają koszty dojazdu za niezbędne, ale do ich obliczania nie stosują rozporządzenia w sprawie kilometrówek. Postanowienie SN zapewne więc ujednolici praktykę.
„Niedawno skarżyłem postanowienie o kosztach, w którym sąd zamiast policzyć mi za 1 km owe 0,8358 zł, wskazał, że podstawą obliczeń powinno być 0,50 zł za 1 km, ponieważ tyle dostają sędziowie sądu zgodnie z zarządzeniem prezesa (...). Nie będę ukrywał, że powyższe orzeczenie (SN – red.) pomoże mi w uzyskaniu korzystniejszego przelicznika w drugiej instancji” – podnosił na jednej z grup dyskusyjnych adwokat Piotr Przygoda.
W ocenie mec. Kreisa omawiane postanowienie wpisuje się również w najnowszą linię orzeczniczą izby karnej SN, która również niedawno w uchwale składu siedmiu sędziów orzekła, że adwokatowi z urzędu należy się zwrot kosztów za podróż do świadka, którego trzeba przesłuchać poza siedzibą sądu (sygn. akt I KZP 15/14).
– Dotąd sądy podnosiły, że w takim przypadku obrońca powinien wystąpić o to, by przesłuchania dokonał miejscowy adwokat, i kosztów podróży nie zwracały. Dopiero SN wskazał, że z uwagi na bliską relację obrońcy z klientem takie zlecanie nie jest właściwe – wyjaśnia prawnik.
ORZECZNICTWO
Postanowienie Sądu Najwyższego z 30 marca 2015 r., sygn. akt II KO 83/14.