Przesłanie mężowi dokumentów rozwodowych w załączniku do prywatnej wiadomości na Facebooku jest zgodne z prawem - uznał Sąd Najwyższy stanu Nowy Jork.

26-letnia Ellanora Baidoow 2009 r. poślubiła w urzędzie stanu cywilnego Victora Senę Blood-Dzraku. Ich związek zaczął się szybko rozpadać, po tym jak mężczyzna nie zgodził się na urządzenie ceremonii zaślubin według tradycji ghańskiej (oboje pochodzą z Ghany). W efekcie małżeństwo nigdy nie zostało skonsumowane, a małżonkowie nawet ze sobą nie mieszkali - utrzymywali jedynie kontakt telefoniczny i za pośrednictwem Facebooka. Mimo to, kiedy kobieta zasygnalizowała mężowi, że chce rozwodu, ten nie wyraził na to zgody.

Co więcej, okazało się, że mężczyzna nie ma stałego adresu zamieszkania ani zatrudnienia. Odmówił także przybycia na umówione miejsce, aby odebrać dokumenty rozwodowe. Jak podkreślił sędzia Matthew Cooper, który rozpoznawał sprawę, adres mężczyzny nie widnieje nawet na umowie z siecią telekomunikacyjną. Wobec braku możliwości i chęci osobistego odbioru papierów, uznał więc, że nie ma przeszkód, aby wykorzystać w tym celu media społecznościowe. Sąd przyznał też, że jest to nietradycyjne, nowatorskie rozwiązanie, ale najważniejsze, że jest ono jedynym skutecznym środkiem w świetle okoliczności badanej sprawy.