Postępowania w sprawach prokuratorów wloką się za długo. Lekiem na to mogłaby być gruntowna reforma sądownictwa dyscyplinarnego. A przede wszystkim jawność postępowań
Czy długotrwałość dyscyplinarek to prawdziwy problem? Czy rzecznicy dyscyplinarni i sądy koleżeńskie potrafią się z nim uporać? Jak wielu prokuratorów gra na przedawnienie, np. uciekając na zwolnienie? Z takimi pytaniami będzie musiał się zmierzyć Jacek Radoniewicz, rzecznik dyscyplinarny prokuratora generalnego. Do tablicy wywołała go w tej sprawie Krajowa Rada Prokuratury. Przyjęła co prawda jego ostatnie sprawozdanie z działalności za 2013 r., ale nie bez uwag.
„Proszę umieścić w sprawozdaniu za rok 2014 analizę przyczyn długotrwałości postępowań dyscyplinarnych, jak również opis podjętych działań zmierzających do ograniczenia czasokresu trwania tych postępowań” – zakomunikowała mu KRP.

Napięta atmosfera

Na linii KRP – rzecznik dyscyplinarny iskrzy od dawna. Rada wielokrotnie wyrażała zastrzeżenia do zawartości merytorycznej sprawozdania. Wytykała, że nie sposób znaleźć w tym dokumencie podstawowej informacji: jak długo toczą się sprawy.
– Domagamy się systematycznie od rzecznika podania przyczyn przewlekłości postępowań dyscyplinarnych i przedstawienia środków zaradczych. I za każdym razem rzecznik nie wypełnia tego postulatu – mówi Edward Zalewski, przewodniczący rady.
– Podczas dyskusji nad kolejnymi sprawozdaniami rzecznik wysłuchuje dokładnie tych samych uwag. Otrzymuje następnie od nas pismo. Po czym robi dokładnie to samo, czyli przedstawia sprawozdanie z opóźnieniem i bez tego, co istotne – dodaje.
Delikty dyscyplinarne przedawniają się po upływie 3 lat. Okres ten jest wydłużany do lat 5, jeśli postępowanie dyscyplinarne zostanie wszczęte w okresie trzyletnim. W przypadku przestępstw okresy przedawnienia wskazują przepisy kodeksu karnego. Kiedy można zdaniem prok. Zalewskiego mówić o przewlekłości postępowania?
– Gdy sprawa trwa ponad rok do czasu rozstrzygnięcia w pierwszej instancji – wskazuje szef KRP.
Pytany o przyczyny przewlekłości, odsyła do rzecznika dyscyplinarnego. Ale dodaje:
– W mojej ocenie postępowanie dyscyplinarne powinno być oddane w ręce sądów apelacyjnych i Sądu Najwyższego.
Rzecznik wciąż nie ustosunkował się do pisma KRP.

Cztery przedawnienia

Sama Prokuratura Generalna nie neguje problemu długotrwałości. Tłumaczy, że w ubiegłym roku Sąd Dyscyplinarny zakończył 103 sprawy, większość w terminie kilku miesięcy, a kilkanaście nawet przed upływem miesiąca.
– Jest jednak także ok. 30 spraw zakończonych w terminie od roku do powyżej 3 lat – potwierdza PG.
– Z całą pewnością wpływ na to ma organizacja sądownictwa, a więc proces wyboru sędziów i centralne usytuowanie sądu, co wiąże się z koniecznością dojeżdżania z odległych prokuratur – uważa Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy PG.
W samym 2013 r. z powodu przedawnienia umorzono czetry sprawy. Nieoficjalnie wiadomo, że głównym powodem są długotrwałe choroby obwinionych. Zdarza się też, że wynik dyscyplinarki zależy od sprawy karnej. I gdy ona się ciągnie, także prokuratorom udaje się uniknąć odpowiedzialności.
– Z całą pewnością obecny model sądownictwa dyscyplinarnego wymaga zmian – stwierdza rzecznik PG i przypomina, że odpowiedzią na wszelkie niedomagania obecnego modelu był gotowy projekt zmian – autorstwa prokuratora generalnego – w sądownictwie dyscyplinarnym jeszcze z 2011 r. Nie zyskał jednak akceptacji kolejnych ministrów sprawiedliwości czy klubów poselskich. Projekt wprowadzał zasadę pełnej jawności postępowań dyscyplinarnych. Nowością było powierzenie orzecznictwa dyscyplinarnego w sprawach prokuratorskich w drugiej instancji sądownictwu powszechnemu i Sądowi Najwyższemu.
Związkowcy mają jednak inną wizję.
– Do sądów dyscyplinarnych wpływają sprawy, które nigdy tam nie powinny trafić. A często są forsowane z powodów medialnych. Orzecznictwo sądów I instancji nie zawsze potrafi się z tym uporać – mówi prokurator Jarosław Polanowski, szef zespołu obrońców w sprawach dyscyplinarnych Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury (ZZPiPP).
– Natomiast orzeczenia sądów II instancji, wydawane przez doświadczonych prokuratorów w składach pięcioosobowych, są zazwyczaj roztropne. Problem jednak polega na tym, że rzadko zmuszają do refleksji rzeczników dyscyplinarnych na poziomie prokuratur apelacyjnych – dodaje.
W efekcie – jak tłumaczy – rozstrzygnięcia są po kilka razy uchylane, wracają do ponownego rozpatrzenia, a rzecznicy z uporem bronią pierwotnych tez.
– Czasem sprawa wraca po kilka razy do pierwszej instancji, aż się przedawnia – dodaje Polanowski.

Kultura tajemnicy

Co mogłoby poprawić sytuację?
– Opinia publiczna nie ma informacji o przebiegu postępowań dyscyplinarnych. Są one niejawne, a więc poza wszelką kontrolą. A to rodzi patologie. Postępowania wobec prokuratorów powinny być jawne, tak jak wobec sędziów. Wtedy skończyłyby się kompromitujące wnioski rzeczników dyscyplinarnych – uważa Polanowski.
O tym, że jawność byłaby lekarstwem na pracę niektórych rzeczników dyscyplinarnych, jest też przekonany Jacek Skała, szef ZZPiPP.
– Zdarzało mi się bronić w sprawie, w której zarzut był przedawniony w chwili kierowania wniosku do sądu dyscyplinarnego. Na dobrą sprawę to autor tego wniosku powinien mieć dyscyplinarkę. To przecież tak, jakbym ja jako prokurator oskarżył o przedawnione przestępstwo – mówi Skała.
Tłumaczy, że podstawową bolączką sądownictwa dyscyplinarnego jest jego całkowicie społeczny charakter.
– To są dodatkowe obowiązki. Trzeba zostawić swój referat, pojechać na cały dzień do Warszawy, przesłuchiwać, a potem pisać uzasadnienie orzeczenia. Jest coraz mniej takich społeczników. Konieczne jest zatem wprowadzenie dodatku dla sędziów dyscyplinarnych – wskazuje Skała.
Bo – jak mówi – skoro taki dodatek dostaje np. wizytator, to dlaczego nie sędzia dyscyplinarny?
– Projekt PG w zakresie postępowań dyscyplinarnych tego zasadniczego rozwiązania nie przewiduje. Jest zresztą krytykowany przez całe środowisko w związku z koncepcją, by sędziami dyscyplinarnymi byli tylko prokuratorzy z poziomu apelacji – mówi Skała.
Jest też przeciwnikiem pomysłu oddania sądownictwa dyscyplinarnego w II instancji sądom apelacyjnym i SN.
– Istotą samorządności zawodowej jest korporacyjne sądownictwo. Należy je zachować – kończy Skała.