Przy okazji prac nad nowelizacją ustawy o udostępnianiu informacji i wymianie danych gospodarczych pojawił się pomysł podwyższenia progów kwotowych. Chodzi o limity uprawniające wierzycieli do przekazywania informacji o zobowiązaniach dłużników do biur informacji gospodarczej (BIG)
Zgodnie z ustawą (Dz.U. z 2010 r. nr 81, poz. 530) przekazanie informacji o wierzytelności dłużnika może nastąpić, gdy łączna kwota jego wymagalnych zobowiązań wynosi 200 zł w przypadku dłużnika będącego konsumentem i 500 zł w przypadku dłużnika niebędącego konsumentem (np. przedsiębiorcy). W trakcie obrad Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przedstawiciele strony samorządowej zaproponowali znaczące podniesienie tych kwot:
● z 200 zł do co najmniej 1000 zł w przypadku zobowiązań konsumentów i
● z 500 zł do co najmniej 10 000 zł w przypadku zobowiązań przedsiębiorców.
Jako uzasadnienie dla proponowanych zmian wskazuje się dwa główne cele:
● zmniejszenie dolegliwości wpisów;
● wykluczenie przypadkowości i zapobieganie wpisom dotyczącym zwykłych opóźnień wynikających z niezapłacenia jednego rachunku przez przeoczenie lub innych błahych powodów.
Ale argumenty te trudno uznać za przekonujące.
Bez przypadkowości
Po pierwsze, twierdzenie, jakoby zwykłe opóźnienia wynikające z przeoczeń itp. nie uprawniały wierzyciela do podjęcia działań zmierzających do odzyskania należności, nie wydają się trafne. Wierzyciel ma pełne prawo oczekiwać terminowej zapłaty za świadczenie spełnione zgodnie z umową.
Obowiązujące przepisy zawierają odpowiednie bezpieczniki w tym zakresie – jednym z wymogów wpisania dłużnika do BIG jest bowiem wymagalność zobowiązania od co najmniej 60 dni. Innymi słowy, jeżeli zwłoka dłużnika rzeczywiście polega na pewnym niedopatrzeniu, czy wynika z jakichś szczególnych, nadzwyczajnych okoliczności, to nadal ma on dodatkowe 60 dni na wywiązanie się ze swojego zobowiązania, zanim nastąpi wpis do bazy. W tym czasie może się także zgłosić do wierzyciela celem polubownej windykacji należności – np. rozłożenia wierzytelności na raty itp.
Po drugie, zarówno obowiązujące przepisy, jak również praktyka obrotu gospodarczego w zasadzie wykluczają jakąkolwiek przypadkowość wpisów do BIG-ów. Jednym z wymogów formalnych wpisu dłużnika jest obowiązek wysłania mu przez wierzyciela listem poleconym (lub doręczenia do rąk własnych) wezwania do zapłaty, zawierającego ostrzeżenie o zamiarze przekazania danych do BIG-u. Oznacza to dodatkowy koszt po stronie wierzyciela, a zatem czynności te podejmowane są po namyśle i w ostateczności. Co więcej, wpis możliwy jest dopiero po upływie miesiąca od wysłania wspomnianego wezwania do zapłaty.
Należy też pamiętać, że każdy racjonalny wierzyciel dobrze się zastanowi, czy w ogóle przekazywać informację o dłużniku do baz danych BIG. Odnosi się to w szczególności – choć nie tylko – do relacji B2B. Wpis do BIG-u, podobnie jak wszczęcie postępowania sądowego, oznacza przecież często, że jakakolwiek dalsza współpraca dawnych partnerów jest niemożliwa. A to pociąga za sobą konieczność poszukiwania nowych kontrahentów. W praktyce w wielu przypadkach zachowanie relacji gospodarczych będzie dla wierzyciela znacznie ważniejsze niż terminowe otrzymanie zapłaty za daną usługę lub towar.
Oczywiste jest, że nie da się w sposób całkowity wykluczyć błędów czy ludzkich pomyłek. Mogą one wynikać chociażby z tego, że dłużnik zalega jednemu wierzycielowi z tytułu kilku różnych umów, albo też spełnił roszczenie tylko częściowo, przykładowo uiszczając poszczególne raty.
Jednak również w tym zakresie przepisy zapewniają dłużnikom odpowiednie gwarancje: przekazanie do BIG-u nieprawdziwej informacji gospodarczej zagrożone jest odpowiedzialnością karną – ustawa przewiduje karę grzywny do 30 tys. zł.
Dodatkowo w przypadku wyrządzenia szkody dłużnik może dochodzić jej naprawienia na zasadach ogólnych.
Dwie funkcje ustawy
Brak jest uzasadnienia, by przedsiębiorcy – ale nie tylko oni – w procesie odzyskiwania należności nie mogli stosować sankcji w postaci wpisu nierzetelnego kontrahenta do rejestrów BIG-ów. Podwyższenie progów kwotowych zwiększyłoby ochronę dla niesolidnych dłużników, którzy nie regulują zobowiązań z zupełnie innych powodów niż np. tylko przeoczenie terminu płatności. Mogłoby więc spowodować ich bezkarność, a co najmniej poczucie bezkarności. Wypaczona zostałaby też jedna z podstawowych funkcji ustawy – windykacyjna, mająca na celu motywowanie dłużników do dobrowolnej spłaty zaległości. Przecież najczęściej samo widmo wpisu powoduje, że dłużnik swoje zobowiązane wykonuje i do wpisu w ogóle nie dochodzi.
Ale osłabiona zostanie też funkcja informacyjna ustawy. Ograniczony zostanie dostęp przedsiębiorców do informacji, na podstawie których obecnie mogą możliwie precyzyjnie szacować ryzyko związane z nawiązaniem współpracy z potencjalnymi kontrahentami lub klientami. Ma to szczególne znaczenie z punktu widzenia instytucji finansowych, na których spoczywa ustawowy obowiązek dokonywania oceny zdolności kredytowej klienta przed udzieleniem kredytu. Dlatego konieczne jest zapewnienie, aby w rejestrach gromadzone były możliwie pełne i precyzyjne dane dotyczące wszystkich zaległości.
Bartosz Wyżykowski, radca prawny, zastępca dyrektora Departamentu prawnego Konfederacji Lewiatan