Stały międzynarodowy sąd ds. inwestycyjnych zamiast mechanizmu rozstrzygania sporów między państwem a inwestorami (ISDS) przez trybunał arbitrażowy - ku takiemu rozwiązaniu w umowie o handlu i inwestycjach UE ze Stanami Zjednoczonymi zaczęła skłaniać się Komisja Europejska.

Klauzula arbitrażowa, która przyznaje zagranicznym inwestorom prawo do zaskarżenia przed trybunałem arbitrażowym rządu za ograniczenie lub naruszenie ich praw własności, należy do najbardziej spornych elementów negocjowanego od 2013 r. transatlantyckiego partnerstwa w dziedzinie handlu i inwestycji (TTIP) UE i USA. Szczególnie w Europie budzi ona niepokój, że amerykańskie korporacje będą cynicznie stosować groźbę wszczęcia postępowania arbitrażowego, aby zablokować niewygodne dla siebie regulacje prawne, np w dziedzinie zdrowia publicznego czy ochrony środowiska. Ponadto krytycy mechanizmu arbitrażowego od początku zwracają uwagę na niejednoznaczność zapisów i brak przejrzystości procedur rozstrzygania sporów między inwestorem a państwem, a także wskazują, że prowadzi on do konfliktu interesów, gdyż arbitrzy, czyli prawnicy, mogliby w przyszłości reprezentować firmy, których spory rozstrzygali.

W odpowiedzi na te zastrzeżenia i obawy Cecilia Malmström, komisarz europejski do spraw handlu, kilka dni temu zaproponowała na forum Parlamentu Europejskiego umieszczenie w umowie zapisu, że rządy mają swobodę realizowania swoich celów politycznych oraz mogą wybrać taki poziom ochrony, jaki uznają za odpowiedni. Dodatkowym zabezpieczeniem dla Europejczyków miałyby być także zapis, że zasady ochrony inwestycji nie gwarantują zagranicznym firmom, że porządek prawny, w ramach którego prowadzą inwestycje, nie ulegnie żadnym zmianom.

Komisja Europejska zaproponowała także, aby każde państwo stworzyło własną listę zaufanych arbitrów odpowiedzialnych za rozstrzyganie sporów inwestycyjnych. Mogliby się na niej znaleźć tylko kandydaci posiadający kompetencje i doświadczenie, które wymagane jest od sędziów. Sama komisarz Malmström stwierdziła, że optymalnym rozwiązaniem byłby stały trybunał do spraw inwestycyjnych, gdyż zasiadający w nim sędziowie nie byliby narażeni na zarzuty, że w przyszłości mogą chcieć wykorzystać tę funkcję do własnych celów biznesowych. Zgodnie z propozycją, nad którą rozpoczęły się już prace w komisji, od decyzji stałego sądu do spraw inwestycyjnych przysługiwałaby apelacja do specjalnego, stałego ciała odwoławczego, co zapewniłoby spójność orzecznictwa.