W nowych przetargach pojawiają się klauzule przewidujące wzrost wynagrodzenia z powodu podwyższenia płacy minimalnej. Tyle że z limitami
Minimalne wynagrodzenie rośnie coraz wolniej / Dziennik Gazeta Prawna
Powtarzany od lat przez przedsiębiorców postulat o potrzebie waloryzowania wieloletnich umów o zamówienia publiczne w ubiegłym roku doczekał się realizacji. Obowiązująca od października 2014 r. znowelizowana ustawa – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907 ze zm.) w art. 142 ust. 5 wymaga, aby umowy zawarte na okres dłuższy niż 12 miesięcy zawierały postanowienia przewidujące zmiany wynagrodzenia. Muszą one określać zasady waloryzacji w przypadku zmiany stawki VAT, wysokości minimalnego wynagrodzenia oraz stawki składki na ubezpieczenia społeczne lub zdrowotne. Zamawiający dostosowali się do nowych przepisów i wpisują do specyfikacji klauzule. Większość nie reguluje jednak szczegółowo mechanizmów waloryzacji i poprzestaje na stwierdzeniu, że „zamawiający wprowadzi odpowiednie zmiany wysokości wynagrodzenia należnego wykonawcy”, wyliczając trzy wspomniane przesłanki ustawowe.
Wyjątkiem od tej zasady jest precyzowanie jednej z nich: wzrostu minimalnej płacy. W niektórych wzorach umów powtarza się sformułowanie, zgodnie z którym zmiana wynagrodzenia dla wykonawcy będzie możliwa, tylko jeśli minimalna pensja wzrośnie powyżej 5 proc. Co to oznacza w praktyce? Patrząc na trend z ostatnich dwóch lat, przedsiębiorcy nie mają co liczyć na waloryzację. Ostatni wzrost minimalnej pensji wyniósł 4,16 proc., a wcześniejszy – 5 proc.
Martwy przepis
W przypadku zmiany najniższego wynagrodzenia przepis dotyczący obowiązku waloryzowania umów często będzie więc martwy.
– Takie postanowienia są sprzeczne z literalnym brzmieniem regulacji. Nie wprowadza ona żadnych minimalnych granic, od których powinna następować waloryzacja wynagrodzenia. Przewiduje jego zmianę w każdej sytuacji, gdy wzrośnie płaca minimalna, choćby miało to być nawet dwa czy jeden procent – zauważa Marek Kowalski, ekspert Konfederacji Lewiatan, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Czystości.
Usługi sprzątania czy ochroniarskie to przykłady tych branż, w których wzrost minimalnej pensji bezpośrednio przekłada się na koszty przedsiębiorców. Jeśli firmy z tych sektorów w ogóle zatrudniają pracowników na etat, to często właśnie za minimalną stawkę.
Część ekspertów uważa jednak, że wprowadzanie warunku granicznego przy pensji minimalnej jest dopuszczalne.
Doktor Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna, przypomina, że głównym celem nowych przepisów było zabezpieczenie przedsiębiorców przed zmianami, których nie można przewidzieć.
– Zmiana wysokości minimalnego wynagrodzenia następuje zaś co roku, więc żadna z firm nie powinna być tym zaskoczona. Niespodziankę może stanowić wzrost wyższy niż wskazywane 5 proc., dlatego określenie takiego właśnie poziomu uznałbym za w pełni dopuszczalne. Mamy tu do czynienia z czynnikiem w pełni przewidywalnym, który przedsiębiorcy mogą uwzględnić w swych ofertach – przekonuje ekspert.
Konfederacja Lewiatan ma nadzieję, że w sprawie art. 142 ust. 5 wypowie się Urząd Zamówień Publicznych, do którego w najbliższych dniach oficjalnie wystąpi o interpretację.
– Tym bardziej że waloryzacja de facto jest korzystna również dla zamawiających. Bez niej, jeśli wykonawcy, kalkulując ofertę, uwzględnią możliwy wzrost minimalnego wynagrodzenia na poziomie 15 proc. w ciągu trzech lat, to znajdzie to odbicie w cenie, a więc w stawkach, które zamawiający zapłaci już w pierwszych miesiącach wykonywania usługi. Mimo że wtedy jeszcze płaca minimalna będzie taka sama, jak w chwili składania ofert – podkreśla Marek Kowalski.
Wielu zamawiających nie decyduje się na wprowadzanie wskaźnika granicznego i deklaruje waloryzację wynagrodzenia za każdym razem, gdy zmieni się minimalna pensja. Pojawiają się natomiast w pełni uzasadnione zastrzeżenia, że zmiana ta musi mieć wpływ na koszty ponoszone przez przedsiębiorcę. Jeśli płaci on pracownikom wyższe pensje niż minimalne, to wzrost ustawowy go nie dotknie. Podobnie, jeśli w ogóle nie zatrudnia na etat.
Bez aneksów
Klauzule wpisywane do przetargów ogłaszanych po 19 października 2014 r., kiedy weszła w życie nowelizacja, pozwolą na waloryzację umów w przyszłości. Jednak dzięki przepisowi przejściowemu już teraz firmy mogły występować do zamawiających o negocjowanie warunków kontraktu w związku ze zmianą minimalnego wynagrodzenia. Część, zwłaszcza większych, korzystała z tej możliwości. Najczęściej jednak bezskutecznie.
– Z mojej analizy przeprowadzonej w branży czystości wynika, że jedynie 7 proc. negocjacji zakończyło się zmianami w kontraktach – mówi Marek Kowalski. – Powód jest prosty – przepis przejściowy nie przewiduje skutków dla zamawiającego, jeśli nie zgodzi się on na aneks – dodaje.
Inaczej będzie na początku 2016 r., kiedy wejdą w życie zmiany dotyczące ozusowania umów śmieciowych. Firmy zatrudniające na takie umowy będą musiały opłacać składki co najmniej do wysokości minimalnej płacy. Niektórym z dnia na dzień radykalnie mogą wzrosnąć koszty. Zgodnie z nowelizacją ustawy o ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (Dz.U. z 2014 r. poz. 1831), jeśli zamawiający nie zgodzi się na aneksowanie umów w związku ze zmianą składki ZUS, przedsiębiorca będzie mógł rozwiązać umowę z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia.