Mimo że do wejścia w życie kontradyktoryjnego modelu procedury karnej zostało już tylko niespełna pięć miesięcy, to wykładnia i stosowanie wielu znowelizowanych przepisów nadal wywołuje duże rozbieżności wśród prawników. Najlepszym tego przykładem są niektóre regulacje dotyczące zakresu inicjatywy dowodowej sądów.

Z szacunków przedstawionych przez sędziego SN Wiesława Kozielewicza wynika, że dotychczas wadliwe sporządzenie uzasadnienia wyroków było powodem uchylenia ok. 30 proc. z nich w postępowaniach odwoławczych. – Po 1 lipca przypadki skuteczności tego zarzutu powinny należeć do rzadkości – dodał sędzia Kozielewicz.

Na temat ograniczenia możliwości uchylenia wyroku przez sąd odwoławczy oraz innych zmian w postępowaniach odwoławczych, kasacyjnych i wznowieniowych wprowadzonych w związku z reformą procesu karnego dyskutowano 4 marca na konferencji w Sądzie Najwyższym z udziałem m.in. I prezes SN Małgorzaty Gersdorf, prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta oraz członków Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. Wprawdzie nowelizacja ma planowo wejść w życie już 1 lipca, ale już dziś nie ma wątpliwości, że o tym, że o działaniu wielu wprowadzonych przez nią przepisów rozstrzygnie praktyka sądowa co najmniej w ciągu najbliższych kilku lat.

Zapewne nie jest zaskoczeniem, że do zmienionych regulacji, które na konferencji w SN wzbudziły najwięcej rozbieżności interpretacyjnych należał art. 167 k.p.k., a zwłaszcza zagadnienie zakresu aktywności sądu w procesie karnym. Przepis ten przewiduje, że „w wyjątkowych wypadkach, uzasadnionych szczególnymi okolicznościami, sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód z urzędu”.

Jak pokazał przebieg konferencji w SN, wśród sędziów i w środowisku naukowym nie ma zgody co do jego prawidłowej wykładni, zwłaszcza że ustawodawca nie wskazał, jakie konkretnie okoliczności uzasadniają przeprowadzenie przez sąd dowodu z urzędu. - Przepis ten ma charakter otwarty podkreślił prezes izby karnej SN prof. Lech Paprzycki, przestrzegając przed próbami sztywnego zakreślenia granic spornej regulacji oraz rozpatrywania jej pod kątem tego, czy nadmierna aktywność sędziego działa na korzyść bądź niekorzyść oskarżonego. Uczestnicy spotkania zwrócili też uwagę, że nowelizacja nie precyzuje też żadnych mechanizmów komunikacji stron z sądem, co może być utrudnieniem np. w sytuacji, gdy sędzia widzi potrzebę pogłębienia czy rozszerzenia materiału dowodowego.

Kolejnym elementem nowej procedury karnej, który dzieli środowisko prawnicze jest uregulowanie kwestii orzekania wbrew kierunkowi wniesionego środka odwoławczego. Kontrowersje dotyczą art. 434 k.p.k., a zwłaszcza paragrafu 2, stwierdzającego, że środek odwoławczy wniesiony na niekorzyść oskarżonego może także spowodować orzeczenie na korzyść oskarżonego, pod warunkiem, że zachodzą przesłanki określone w art. 440 k.p.k. Stanowi on, iż jeśli utrzymanie w mocy orzeczenia byłoby rażąco niesprawiedliwe, to podlega ono zmianie na korzyść oskarżonego albo uchyleniu. Wprawdzie w zamyśle ustawodawcy powołanie się na przesłanki z art. 440 k.p.k. miało zapobiegać zbyt częstemu korzystaniu z art. 434 par. 2 k.p.k., ale zdaniem niektórych prawników nowe brzmienie regulacji jest powodem do niepokoju, a nawet przywodzi na myśl reformę k.p.k. z 1949 r. – Art. 434 par. 2 k.p.k. nie powinien być ograniczony żadnymi ramami – podkreślił prof. Uniwersytetu Gdańskiego Sławomir Steinborn.