Sąd nie powinien pomniejszać zadośćuczynienia o kwotę, jaką poszkodowany otrzymał tytułem jednorazowego odszkodowania z ZUS. Te środki mają bowiem zupełnie inny cel - stwierdził Sąd Apelacyjny w Warszawie.
TEZA
Odczucie krzywdy jest pojęciem subiektywnym, jednak określając wysokość zadośćuczynienia sąd musi kierować się przesłankami obiektywnymi, biorąc pod uwagę cierpienia fizyczne i psychiczne poszkodowanego, w tym skutki, jakie zdarzenie wywarło w ograniczeniach w życiu codziennym, planach życiowych, sposobie spędzania wolnego czasu, możliwości rozwijania zainteresowań.
STAN FAKTYCZNY
W.B. był zatrudniony w spółce, gdzie wykonywał prace na wysokości przekraczającej 3 m. Jego wynagrodzenie netto wynosiło ok. 3 tys. zł miesięcznie. W 2008 r. wykonywał prace związane z betonowaniem stropu na wysokości ok. 4 m. Schodząc ze stropu, drabina przesunęła się i obróciła wokół własnej osi, co spowodowało upadek mężczyzny na twarde podłoże.
Doznał wielu obrażeń. Skutkowały one niezdolnością do pracy – pierwotnie całkowitą, a następnie częściową. Po operacji mężczyzna wymagał pomocy innych osób. Dopiero trzecia operacja wszczepienia endoprotezy stawu łokciowego przywróciła częściowo możliwość samodzielnego funkcjonowania. Mężczyzna nie powrócił jednak do pełnej sprawności. Stracił też zatrudnienie w spółce.
Przed wypadkiem utrzymywał wielodzietną rodzinę. Obecnie na utrzymaniu są żona i dwoje dzieci. Brak pracy i niepełnosprawność ruchowa negatywnie wpłynęły na jego stan psychiczny. Łączny trwały uszczerbek na zdrowiu wyniósł 67 proc.
Otrzymał z ZUS jednorazowe odszkodowanie w wysokości 29 tys. zł z tytułu długotrwałego uszczerbku na zdrowiu będącego następstwem wypadku przy pracy. Spółka, w której pracował, posiadała polisę ubezpieczeniową odpowiedzialności cywilnej.
W.B. wniósł o zasądzenie od ubezpieczyciela kwoty 115 tys. zł zadośćuczynienia. Podstawę prawną żądania stanowiły art. 445 kodeksu cywilnego w zw. z art. 435 k.c.
Sąd Okręgowy zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 55 tys. zł. Wypadek był zawinionym działaniem pracodawcy, który zlecając powodowi pracę na wysokości, nie zapewnił mu bezpiecznego sprzętu.
Sąd uznał, że łączna kwota 84 tys. zł zrekompensuje powodowi doznaną krzywdę. Powód zaskarżył wyrok, wnosząc o zasądzenie na jego rzecz dalszej kwoty 60 tys. zł zadośćuczynienia.
UZASADNIENIE
Sąd apelacyjny zasądził od ubezpieczyciela na rzecz W.B. dalszą kwotę 30 tys. zł. Z treści art. 445 par. 1 k.c. wynika, że określenie wysokości zadośćuczynienia ustawodawca pozostawił uznaniu sędziowskiemu, wskazując jedynie, że ma to być kwota odpowiednia do doznanej krzywdy.
Odczucie krzywdy jest pojęciem subiektywnym i niewymiernym, jednak określając wysokość zadośćuczynienia, sąd musi kierować się przesłankami obiektywnymi, biorąc pod uwagę szeroko rozumiane cierpienia fizyczne i psychiczne poszkodowanego, w tym skutki, jakie zdarzenie wywarło w ograniczeniach w życiu codziennym, planach życiowych, sposobie spędzania wolnego czasu, możliwości rozwijania zainteresowań. Wyrażenie „odpowiednia suma” pozostaje w związku z tym, że ze względu na istotę krzywdy nie da się jej wyliczyć w sposób ścisły, w przeciwieństwie do szkody rzeczowej.
Należy także wskazać, że jednym z kryteriów określających „odpowiedniość” zadośćuczynienia jest jego kompensacyjny charakter – musi przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość, przy utrzymaniu jej w rozsądnych granicach.
Sąd okręgowy ustalając wysokość należnego mężczyźnie zadośćuczynienia na kwotę 84 tys. zł, szczegółowo wskazał na okoliczności, które miał na uwadze przy jego określaniu, oraz przypisał im odpowiednie znaczenie.
Ani zakres obrażeń, jakich doznał powód, ani cierpienia spowodowane operacjami i ograniczenia aktywności życiowej nie są tak znaczne, aby uzasadniały żądanie zasądzenia zadośćuczynienia na poziomie żądanym przez powoda.
Za niezasadne sąd II instancji uznał pomniejszenie zadośćuczynienia o kwotę, jaką powód otrzymał tytułem odszkodowania z ZUS. Ta miała na celu głównie rekompensatę poniesionej przez powoda szkody materialnej.
Zdaniem SA poniesione przez powoda koszty związane z leczeniem, rehabilitacją, utraconą możliwością zarobkowania, potrzebą korzystania z pomocy osób trzecich pochłonęły kwotę uzyskaną z ZUS, a tym samym nie zrekompensowały doznanej krzywdy.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 5 lutego 2014 r., sygn. akt VI A Ca 848/13
Wyrok II instancji
Zgodnie z utrwalonym w orzecznictwie poglądem zarzut zawyżenia (zaniżenia) wysokości zadośćuczynienia może być uwzględniony w instancji odwoławczej tylko wtedy, gdy nie zostały wzięte pod uwagę wszystkie istotne kryteria rzutujące na tę formę rekompensaty (wyrok SN z 18 kwietnia 2002 r., sygn. akt II CKN 605/00).
KOMENTARZ EKSPERTA
Ślepa Temida

Sąd Apelacyjny słusznie uznał, iż czym innym jest odszkodowanie, a czym innym zadośćuczynienie. Pozytywnie należy ocenić, iż zwiększył zadośćuczynienie o 30 tys. zł. I tyle można powiedzieć dobrego o tym wyroku. Negatywnie należy natomiast ocenić to, że SA oddalił apelację co do dalszych 30 tys. zł. Żądanie było jak najbardziej słuszne, a końcowe rozstrzygnięcie jest, w mojej ocenie, niesprawiedliwe. Oto bowiem SA uznał, iż krzywdę powoda należy wycenić na łącznie kwotę 85 tys. zł. A warto zauważyć, że krzywda ta – obok zdrowia fizycznego i psychicznego – wynikała z naruszenia dóbr osobistych niewymienionych w k.c.: prawa do szczęścia, także rodzinnego, prawa do pracy pozwalającej godnie żyć czy prawa do spokoju. Dobra te wskutek wypadku legły w gruzach. Zdziwienie budzi to, że SA rozważał doznaną krzywdę w kategoriach „sposobu spędzania wolnego czasu” i „możliwości rozwijania zainteresowań”. Czy naprawdę trudno było sędziom dostrzec, że krzywda ta polegała na tym, że życie powoda uległo ruinie? Wyrok obu instancji wpisuje się w błędną praktykę orzekania niskich zadośćuczynień za doznaną krzywdę wskutek naruszenia dóbr osobistych. Czas o tym zacząć mówić głośno.