Malczewski na ścianie, waza z okresu dynastii Ming w hallu czy minimalizm godny mnicha - czyli jak przyciągnąć klienta do kancelarii. Prawnicy są zgodni: można inwestować w gabinet, ale najlepiej inwestować w siebie.

Adwokaci i radcowie prawni nie mają wątpliwości, że stawianie na to, aby kancelaria wyglądała jak Wersal, jest złym założeniem. I to nie tylko dlatego, że potencjalny klient może mecenasa, który jest także znawcą sztuki wysokiej i estetą pierwszej wody uznać zwyczajnie za drogiego, ale przede wszystkim dlatego, że to nie kancelaria ma wabić klientów, ale właśnie ów mecenas.

- Kancelaria ma być taka jak adwokat, czyli akuratna. Dobrze dobrana do adwokata i jego klientów. Wystrój kancelarii to nie lep na klientów, ale przede wszystkim aranżacja miejsca pracy. Miejsca, w którym ma się dobrze pracować. Dobrze czuć. Jeżeli więc ktoś lubi antyki i dobre malarstwo, to w takim otoczeniu powinien pracować. Ktoś inny postawi raczej na nowoczesność ze stali i karton-gipsu. Też dobrze. Dopiero potem należy się zastanawiać jak preferencje adwokatów mogą być odbierane przez klientów. A mogą być różnie odbierane. Jako silenie się na wywieranie wrażenia, albo małostkowa bylejakość. Ale to nie dotyczy tylko wystroju kancelarii, ale także ubioru, zachowań, języka - zwraca uwagę adwokat Andrzej Michałowski z Kancelarii Adwokackiej Michałowski Stefański.

Lokal na poziomie

Mec. Michałowski dba o jakość wyposażenia kancelarii, ponieważ ma przekonanie, że jego klienci to doceniają.

- Miło jest usłyszeć, że lokal trzyma poziom. Nie przekraczam jednak granicy pozy. W naszej recepcji nie leżą katalogi aukcyjne, a w sali konferencyjnej nie ma przeszklonej lodówki z mrożącym się szampanem. Nie epatuję dyplomami. Eksponuję tylko nagrodę Złoty Paragraf 2011 dla najlepszego adwokata 2011 r. Staram się nie przesadzać w ekstrawagancji. I tak klientów witają nasze nazwiska umieszczone na tablicach jak z nazwami ulic. Przede wszystkim nie zaniedbuję jednak funkcjonalności, ponieważ wyposażenie się niszczy - dodaje mec. Michałowski.

Radca prawny Michał Paprocki z Kancelarii Radcowskiej Chmaj i Wspólnicy uważa, że drogie meble i kosztowne gadżety w kancelarii przyciągają klientów.

- Jednocześnie nie każdego będzie na to stać. Gra w wysokiej lidze wymaga bycia dla niej partnerem. Atrybuty muszą odpowiadać poziomowi, na którym chcemy być tym partnerem - mówi mec. Paprocki. Dodaje, że jego zdaniem, w przypadku kancelarii również ma sens powiedzenie „jak cię widzą, tak cię piszą”. - Po pierwsze istnieją elementy wizerunku profesjonalisty. To podstawa. Po drugie, istnieją symbole statusu, materialne oznaki sukcesu, pozycji, doświadczenia. One legitymizują nasz marketing - zaznacza. I wskazuje także, że kosztowność nie jest tym poszukiwanym atrybutem. -Istnieje cienka granica między groteską, kiczem a smacznym stylem. Chodzi raczej o smak, jakość, atrakcyjność. Hierarchizacja symboli statusu odzwierciedla system wartości społeczeństwa, w tym przypadku też grupy docelowej - wskazuje.

I tak, w kancelarii w której jest wspólnikiem stawia na symbole doświadczenia, kompetencji i wiedzy.

- Księgozbiór. Lubię widok ładnie ułożonych serii, tomów książek w twardych eleganckich półskórkowych okładkach. Wystrój wnętrza, a więc jego styl, smak zdecydowanie ma znaczenie. Na koniec kropką nad „i” będą wszystkie dodatki, czyli rzeczy, które nas indywidualizują, które mówią o nas. To mogą być wyszukane antyki, dzieła sztuki, wyjątkowe kolekcje czy zbiory. Nie bez znaczenia jest identyfikacja wizualna kancelarii na zewnątrz. Wchodzi więc tu w grę ładne logo, starannie oprawione i przygotowane dokumenty, grafika nagłówków i stopki pism - wymienia.

Przyznaje, że nie zawsze sam prawnik poradzi sobie na tym polu. Może więc się przydać pomoc architekta wnętrz. - Ale to zawsze jest pytanie, na ile umiemy sobie z tym poradzić sami. Znam osoby, które poczucie estetyki mają na tak wysokim poziomie, że nie potrzebują pomocy. Zdecydowanie warto słuchać rad i uczyć się od ludzi, którzy na temacie znają się lepiej od nas - mówi. I podkreśla, że wizerunek i wiarygodność zwiększają możliwości na takiej zasadzie: bogaty z bronią - dba o bezpieczeństwo, zaś biedny z bronią, to bandyta.

Adwokat Piotr Kaszewiak prowadzący własną kancelarię ma wątpliwości, czy platynowe klamki i choćby Paul Klee na ścianie pomogą kancelarii odnieść oczekiwany sukces finansowy. - Nie wydaje mi się, aby wypełnianie kancelarii zbytkami samo przez siebie zapewniło jakiemukolwiek adwokatowi kolejkę klientów w poczekalni. Klienci w końcu nie przychodzą do nas na oglądanie obrazów i łatwo jest w pogoni za kreowaniem wizerunku na bazie epatowania luksusem przekroczyć granicę, za którą klient zacznie kalkulować, o ile owa oprawa niepotrzebnie podnosi koszty płaconego przez niego wynagrodzenia - zauważa.

Choć przyznaje: - Wiem, że są kancelarie, w których te kwestie traktuje się priorytetowo. Niektórzy koledzy nie szczędzą wydatków, by oszołomić klienta dostatkiem i wierzą, że zaświadczy on o ich pozycji czy zawodowej skuteczności. To trochę jak z umówieniem się z dziewczyną: są mężczyźni, którzy głęboko wierzą, że kluczem do serca wybranki jest luksusowy samochód i garnitur od Armaniego - mówi z uśmiechem mec. Kaszewiak. I dodaje: - Choć z pewnością nie będą one przeszkodą, to jednak nie gwarantują, że nie dostaniemy kosza z powodu bardziej błyskotliwego konkurenta.

Mec. Kaszewiak sam jest obecnie na ostatnim etapie przygotowania nowych siedzib swojej kancelarii i mówi, że stawia na wyczucie klasy, ponieważ to w końcu one determinowały decyzje o wystroju i wyposażeniu wnętrz. - Nie będę jednak ukrywał, że przygotowuję klientom raczej luksusowe warunki - przyznaje.

I tak wielu rozpoczynających karierę adwokatów i radców prawnych ma wątpliwości na co postawić tworząc siedzibę kancelarii. - Sam będąc już po ładnych kilku latach działalności mogę zapewnić: o naszym sukcesie w zawodzie nie zdecyduje pałac z marmuru i szkła, ale cechy i indywidualne predyspozycje. Dobremu prawnikowi Malczewski na ścianie z pewnością nie zaszkodzi, złemu jeśli pomoże, to co najwyżej na chwilę - pointuje.

Kaliber spraw

Warto jednak zastanowić się też nad tym, że wygląd kancelarii zajmującej się głównie sprawami gospodarczymi będzie inny niż kancelarii od spraw karnych. Zasadniczo dlatego, że inaczej się w nich pracuje.

- Nie ze względu na klientów. Myślenie, że jest inaczej to myślenie magiczne. Wiara adwokata lub klienta, że pozory mają znaczenie decydujące, szybko się rozwiewa - wskazuje mec. Michałowski.

Mec. Kaszewiak podobnie uważa, że wygląd biura powinien być dopasowany do rodzaju spraw jakimi dany prawnik się zajmuje. - W mojej ocenie chodzić będzie jednak bardziej o samą funkcjonalność i stworzenie warunków sprzyjających określonej atmosferze. Wydaje mi się, że konsultacje z klientami w sprawach karnych i np. rodzinnych, gdy nasze rozmowy mają charakter bardziej osobisty, wymagają wnętrz bardziej kameralnych stwarzających klientowi poczucie bezpieczeństwa i intymności. Inne są natomiast potrzeby klientów korporacyjnych. Tu zwykle chodzi bardziej o komfort miejsca pracy (często wspólnej i z udziałem wielu osób) - tłumaczy mec. Kaszewiak.

Mec. Michałowski dodaje na koniec, że nie można zapominać o tym, że to nie wygląd kancelarii przyciąga klientów. - Klienci przychodzą do adwokata, wygląd jego kancelarii może pomóc im zostać i nie uciec. Ale to jednak dodatek, nie istota oczekiwań klientów - podkreśla.