Samorządowcy nowej kadencji wyspowiadali się ze stanu posiadania. W dużych miastach już są publikowane ich oświadczenia majątkowe. Gorzej wypadają niewielkie urzędy
Oświadczenia majątkowe samorządowców / Dziennik Gazeta Prawna
Terminy na złożenie początkowych oświadczeń majątkowych przez radnych kadencji 2014–2018 upłynęły pod koniec grudnia 2014 r. Zgodnie z art. 24h ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 594 ze zm.) rajcowie mieli na to 30 dni od złożenia ślubowania. A te składali na pierwszych sesjach, które musiały odbyć się w ciągu 7 dni od ogłoszenia zbiorczych wyników wyborów samorządowych, co nastąpiło 23 listopada.
Oświadczenia majątkowe są jawne z wyłączeniem informacji o adresie osoby składającej dokument oraz miejscu położenia jej nieruchomości. Za ich publikację w biuletynie informacji publicznej (BIP) odpowiada organ wykonawczy gminy.
Poślizg z publikacją
Przedstawiciele gmin i miast, z którymi się kontaktowaliśmy, zapewniają, że nie wystąpił u nich problem nieterminowości w wypełnianiu obowiązków przez radnych. Tak jest m.in. w Bydgoszczy, Gdańsku, Poznaniu czy Wrocławiu.
Dyscyplina wśród samorządowców nie dziwi. Niezłożenie oświadczenia w terminie może mieć dla nich przykre konsekwencje. Przewodniczący rady gminy wyznacza spóźnialskiemu dodatkowy, nieprzekraczalny termin na wyspowiadanie się z majątku. Brak reakcji na to wezwanie skutkuje wygaśnięciem mandatu. Wynika to z art. 24k ustawy gminnej.
Podobnej dyscypliny przepisy nie wymuszają natomiast na urzędnikach, którzy zajmują się publikowaniem oświadczeń w BIP. Prawo nie wyznacza terminu, w którym powinno się to odbyć. Efekt jest taki, że co sprawniejsze urzędy upubliczniają oświadczenia w internecie już kilkanaście dni po ich złożeniu przez radnych, podczas gdy inne zwlekają z dopełnieniem tego obowiązku.
Do tej pierwszej grupy zaliczają się duże miasta. W Poznaniu, Bydgoszczy, Wrocławiu czy Gdańsku urzędnicy już zdążyli zamieścić w sieci odpowiednie dokumenty.
– Oświadczenia pojawiły się w internecie i w BIP po wycięciu części B z informacjami niejawnymi dotyczącymi adresu zamieszkania, miejsca położenia nieruchomości oraz niezbędnej anonimizacji danych – wyjaśnia Mariusz Feliński z Biura Rady Miasta Gdańska.
Gorzej jest w mniejszych gminach miejskich i wiejskich. Doświadczenie uczy, że tu mieszkańcy na aktualne oświadczenia radnych poczekają co najmniej kilka miesięcy. Tak jest np. w Rykach (woj. lubelskie). W BIP prowadzonym przez tutejszy urząd miasta w połowie stycznia 2015 r. pojawiły się dopiero – po 8 miesiącach od ich złożenia – oświadczenia radnych zeszłej kadencji za 2013 r. Mieszkańcy muszą więc się uzbroić w cierpliwość, aby poznać majątki radnych wybranych w listopadzie.
– Za umieszczenie informacji na stronie odpowiada informatyk – ucina pytania DGP Tomasz Gorzkowski, sekretarz Ryk.
Nie lepiej jest w gminie wiejskiej Zaręby Kościelne (woj. mazowieckie). Tu próżno szukać w BIP oświadczeń majątkowych z końca zeszłej kadencji, nie mówiąc już o dokumentach nowych radnych. Identyczna sytuacja ma miejsce w gminie Mogilany (woj. małopolskie). Z kolei w innej małopolskiej gminie wiejskiej Łukowica (niespełna 10 tys. mieszkańców) nie dość, że w BIP nie zamieszczono aktualnych oświadczeń, to na stronie internetowej urzędu nie zaktualizowano informacji o obecnych władzach. Wciąż widnieją tam osoby piastujące funkcje w kadencji 2010–2014.
Pytani przez nas urzędnicy małych gmin zasłaniają się informatykami, którzy są przeciążeni pracą i dlatego nie mogą wszystkich dokumentów wrzucić do sieci za jednym razem, a także brakami kadrowymi (trzeba zanonimizować określone dane w oświadczeniach) i procedurami. Po złożeniu oświadczeń przewodniczący rady gminy musi dokonać ich analizy, potem radni nanoszą wskazane poprawki lub uzupełniają dokumenty, a następnie przekazuje się je do właściwych urzędów skarbowych. Dopiero po wykonaniu tych czynności oświadczenia są publikowane w BIP.
Kontrola społeczna
Z argumentami urzędników nie zgadzają się eksperci, którzy dostrzegają rozbieżność między dobrą praktyką występującą w dużych miastach, gdzie publikacja oświadczeń odbywa się sprawnie, a godnym krytyki postępowaniem pracowników małych urzędów, którzy ociągają się z wypełnieniem ustawowych zadań.
– W dużych miastach działają prywatne media lokalne, które wywierają presję na szybszą publikację oświadczeń. W małych gminach gazety albo należą do urzędu, albo są uzależnione od ogłoszeń z niego, więc się nie zajmują prawdziwą kontrolą lokalnych władz – zauważa Maciej Lisowski, założyciel Fundacji Lex Nostra.
Podobnego zdania jest Szymon Osowski, prezes Stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska. – W dużych magistratach zrozumiano, że informacje o majątkach samorządowców to chodliwy temat, który jest na bieżąco monitorowany przez media czy organizacje społeczne. Nie chcąc więc narażać się na zarzuty o przewlekłe działanie, urzędnicy sprawnie wypełniają obowiązek publikacji. Takiego myślenia brakuje w mniejszych jednostkach – ubolewa.
Eksperci nie przyjmują tłumaczenia o brakach kadrowych. – Anonimizacja oświadczenia, skanowanie oraz zamieszczenie dokumentów w internecie to nie są skomplikowane zadania. Tymczasem opóźniając publikację, utrudnia się prowadzenie kontroli społecznej przez mieszkańców – podkreśla Maciej Lisowski.
Szybka publikacja oświadczeń to kwestia dobrej organizacji pracy. Na korzyść dużych urzędów działa to, że mają wypracowane zasady i tryb udostępniania informacji publicznej (m.in. w BIP), a nawet całe komórki organizacyjne odpowiedzialne za ten dział, stąd każdy wie, co ma robić, żeby było sprawnie.
Zdaniem ekspertów urzędnicy nie powinni wstrzymywać publikacji na czas kontrolowania oświadczeń przez fiskusa.
– Jeśli są wątpliwości co do informacji w oświadczeniach, to kontrolą zajmuje się urząd skarbowy. Niezależnie od tego, jak zostaną wyjaśnione, obywatele już wcześniej mają prawo poznać dokument – zaznacza Szymon Osowski.