Oglądałem konferencję prasową, którą w niedzielne popołudnie zwołała w Sejmie Magdalena Ogórek, kandydatka Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta.



Oglądałem, bo pani Ogórek wiele swojej uwagi poświęciła problematyce stanowienia prawa w Polsce. I gdy już myślałem, że skoro to ma być filar programu pani kandydat, to za chwilę poznam genialne recepty, jak te bolączki wyleczyć, lecz usłyszałem, że: „prawo musi być proste, musi być dla obywatela, a nie dla palestry, dlatego prawo należy napisać od nowa”. I dalej: „te paragrafy, które są transparentne i bezwzględnie konieczne, należy skopiować”. A potem:
● „niespójność i brak przejrzystości polskiego prawa, (...) ciągle uniemożliwia obywatelom rozwój i hamuje dobre, bezpieczne życie”;
● „obywatel nie może stać się mimowolnym przestępcą, tylko dlatego, że nie zna swoich praw, nie rozumie ich i nie wie, jakie prawa mu przysługują”;
● „jeżeli obywatel na dzień dzisiejszy nie jest w stanie zrozumieć prawa, to znaczy, że jest ono źle napisane”;
● „niejasne prawo łamie karierę obywatelom, którzy zamiast rozwijać nasz kraj, dawać miejsca pracy, wspomagać gospodarkę, tracą czas w urzędach”;
● „to katastrofa konstytucji i państwa, jeżeli nasze prawa są kompletnie niejasne, pisane na kolanie, bez przemyślenia i wbrew społeczeństwu. Zależą od interpretacji i pojętności urzędników”.
Pal sześć, że prawo to zbiór norm kształtowanych przez lata i nie da się go skreślić i zacząć od nowa, a związek konstytucji z produkcją bubli prawnych w Sejmie jest co najmniej niezrozumiały. Pod resztą tych stwierdzeń pewnie każdy by się podpisał. Dlaczego? Bo to oczywistości. Truizmy. Banały. Równie dobrze można by było zwołać konferencję i zadeklarować: zrobię wszystko, by wszystkim żyło się lepiej. No i fajnie. Każdy by to poparł. Ale jak to zrobić, by żyło się lepiej? Jak osiągnąć ten cel, wykluczając jednak absurdalne recepty w rodzaju: wszystko skreślić, a co dobre skopiować. Jak sprawić, by w Sejmie powstawały wyłącznie perełki prawnicze, by ludzie byli świadomi swoich praw, by wiedza prawnicza była na najwyższym poziomie wśród europejskich społeczeństw, a wymiar sprawiedliwości działał jak brzytwa: szybko, sprawiedliwie i bez omyłek? By prawo było czytelne i jednoznaczne? Jak?
Od kandydatów na najwyższe urzędy oczekuję poszukiwania odpowiedzi na te pytania, a nie truizmów w stylu: po nocy wstaje dzień. Bo że jest źle, to wiemy. Pytanie, jak to poprawić? Samorząd adwokacki ma na to kilka sposobów. Po pierwsze: edukacja prawnicza w szkołach od najmłodszych lat. Chcemy zaangażować się w tworzenie podręczników, układanie programów, już prowadzimy pilotażowe zajęcia w szkołach – i chcemy więcej. Wierzymy, że inwestycja w dzieci i młodzież jest najbardziej efektywnym sposobem podnoszenia świadomości prawniczej. Od świata polityki oczekujemy, by pomógł nam stworzyć właściwe ramy do tego działania.
Ale chcemy też mądrego systemu przedsądowej pomocy prawnej, by ludzie mogli korzystać z opieki profesjonalistów zanim będzie za późno. Chcemy uczciwych stawek za pracę adwokacką, bo tylko to zapewni prawdziwą, a nie pozorowaną opiekę prawną dla obywateli. Chcemy reformy sądownictwa i prokuratury. Chcemy, by na czele prokuratury mógł stać najlepszy prawnik, autorytet z ogromną wiedzą, a nie jedynie prawnik z wyłącznie jednym doświadczeniem zawodowym, t.j. prokuratora. Chcemy... itd.
Sumując, proponuję kolejnym kandydatom, zanim na siłę zaczną szukać tematów do swojej kampanii, by wcześniej odrobili lekcje. A jeśli tego nie zrobią, warto, by pamiętali o fragmencie modlitwy św. Tomasza z Akwinu: „Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji”.
Od kandydatów na najwyższe urzędy oczekuję poszukiwania odpowiedzi na pytania. Czegoś więcej niż truizmów w stylu: po nocy wstaje dzień. Bo że jest źle, to wiemy. Pytanie, jak to poprawić.