Na skutek nawet 662-procentowych podwyżek stawek za wnoszenie spraw przed sądy arbitrażowe, Londyn może stracić swoją dominującą pozycję jako światowe centrum rozstrzygania sporów gospodarczych.

Brytyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza uzyskać w sumie dodatkowe 120 mln funtów dla publicznego sądownictwa z wprowadzenia wyższych opłat za prowadzenie spraw arbitrażowych, w których wartość sporu przekracza 10 tys. funtów. Dla spraw o takiej właśnie wartości stawka wyniesie 5 proc. tej kwoty, ale w przypadku sporów o wartości większej niż 500 tys. funtów opłata zawsze wyniesie 10 tys. funtów.

Z obliczeń Rady Sądów Cywilnych, organu doradczego ministra sprawiedliwości, wynika, że w przypadku roszczenia o wartości 190 tys. funtów opłata wzrośnie o 662 proc. w porównaniu do wciąż obowiązującego cennika, z 1 tys. 315 funtów do 9 tys. 500 funtów.

Czołowi sędziowie w Anglii i w Walii skarżą się, że proponowane podwyżki w szczególny sposób dotkną małe i średnie przedsięwzięcia. "Obawiamy się, że podwyżki spowodują ucieczkę przedsiębiorców do innych miejsc. Sugerowane przez ministerstwo stawki są od 25 do 100 razy wyższe niż te, które się płaci w Nowym Jorku" - napisała w swojej opinii na temat podwyżek grupa doświadczonych sędziów.

W Nowym Jorku za roszczenia przekraczające 500 tys. funtów opłaty za sprawy gospodarcze są nie wyższe niż 1 tys. funtów.

Londyńskie kancelarie prawne znaczną część swoich zysków zawdzięczają właśnie reprezentowaniu klientów przed trybunałami arbitrażowymi, z których usług korzysta wiele międzynarodowych korporacji. Wystarczy choćby wspomnieć o 6,5-miliardowym pozwie wniesionym przez rosyjskiego oligarchę Borysa Bierezowskiego przeciwko właścicielowi klubu piłkarskiego Chelsea Londyn Romanowi Abramowiczowi w 2011 r.

Z badania przeprowadzonego przez Uniwersytet Westminsterski oraz firmę Portland Communications wynika, że w 2012 r. 68 proc. podmiotów występujących przed sądami arbitrażowymi w Londynie pochodziło spoza Wielkiej Brytanii.