Przepisy umożliwiające przetwarzanie przez Najwyższą Izbę Kontroli danych ujawniających czyjeś poglądy polityczne, przekonania religijne i filozoficzne, informacje o nałogach, życiu seksualnym i kodzie genetycznym są niekonstytucyjne – orzekł wczoraj Trybunał Konstytucyjny.
Sędziowie TK stwierdzili w ustnym uzasadnieniu wyroku, że nie ma żadnego powodu, aby nadmiernie ograniczać prawo do prywatności. Dlatego też NIK może przetwarzać tylko te dane, które rzeczywiście służą jej do dbania o interes publiczny.
Prokurator generalny wnioskował o uznanie art. 29 ust.1 pkt 2 lit. i ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 82 ze zm.) za niezgodny z ustawą zasadniczą. W myśl tego przepisu kontrolerzy mogą przetwarzać dane ujawniające pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność wyznaniową, partyjną lub związkową, jak również dane o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym oraz te dotyczące skazań, orzeczeń o ukaraniu i mandatach karnych, a także innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnym. Warunkiem jest to, aby uzyskanie informacji było niezbędne do przeprowadzenia kontroli. Na przykład zgodnie z przepisami NIK może uzyskać dane o społeczności romskiej, aby sprawdzić, czy organy państwowe odpowiednio o nią dbają.
Jak wyjaśniał prokurator reprezentujący wnioskodawcę, o racji stanowiska PG świadczy choćby to, iż NIK w praktyce nie wykorzystuje swojego uprawnienia.
– Po co kogoś uszczęśliwiać na siłę – pytał retorycznie prokurator Wojciech Sadrakuła.
Podobnego zdania był przedstawiciel Sejmu, poseł Stanisław Pięta. Jak twierdził, trudno powiedzieć, czym kierował się Sejm, decydując o tak szerokich uprawnieniach NIK.
– Chyba po prostu ochrona danych osobowych 20 lat temu miała mniejsze znaczenie niż teraz – mówił.
Trybunał jednak tylko częściowo podzielił stanowisko wnioskodawcy. Jak wyjaśnił sędzia sprawozdawca Stanisław Rymar, rzeczywiście ograniczenie prawa do prywatności musi być uzasadnione jego celowością. I zdaniem TK w odniesieniu do poglądów politycznych, przekonań religijnych i filozoficznych, informacji o nałogach, życiu seksualnym i kodzie genetycznym jest to niepotrzebne.
– Inaczej ma się jednak sprawa, jeśli idzie choćby o działalność partyjną. Dzięki możliwości przetwarzania tych danych NIK może weryfikować, czy funkcjonariusze publiczni rzeczywiście spełniają wymóg apolityczności – podkreślał sędzia Rymar.
Trybunał Konstytucyjny uznał za celowy także dostęp do danych dotyczących pochodzenia czy skazań i orzeczeń sądowych. O pozostawienie tych uprawnień apelowała przedstawicielka NIK. Jej zdaniem w przeciwnym razie kontrolerzy nie byliby w stanie poprawnie sprawdzać, czy organy państwa np. nie dyskryminują mniejszości romskiej.
W ocenie sędziów pozostawienie kontrolerom NIK dostępu do danych wrażliwych akurat nie powinno budzić nadmiernych obiekcji. Pamiętać bowiem należy, że są one przetwarzane przez osoby godne zaufania, a nawet po zakończeniu pracy jako kontroler dana osoba nie może ujawniać informacji, które pozyskała w toku kontroli.
ORZECZNICTWO
Wyrok TK z 20 stycznia 2015 r., sygn. akt K 39/12. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia