Chorobowe należy mu się przez rok. Po tym czasie nie przysługuje już żadne świadczenie. Jeżeli jest szansa na powrót do zdrowia, sędzia nie może przejść w stan spoczynku. Pozostaje życie z oszczędności.
Zdaniem prof. Ireny Lipowicz, rzecznika praw obywatelskich, taki stan prawny budzi wątpliwości konstytucyjne. Dlatego też zwróciła się w tej sprawie do prof. Romana Hausera, przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa.
Rada powołała już zespół, który ma zająć się tym problemem na trwającym posiedzeniu. KRS od dawna, przy różnych okazjach, apelowała do władzy wykonawczej oraz ustawodawczej o zmianę tych regulacji – podkreśla Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.
Dodaje, że obecnie trudno jest przewidzieć, jaką ostatecznie decyzję podejmie rada – czy znów będzie starała się przekonać prawodawcę do wprowadzenia odpowiednich zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych, czy też zdecyduje się skierować w tej sprawie wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.
O zmianę przepisów w tym zakresie od kilku lat zabiega również Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.
Podnosiliśmy ten problem m.in. podczas prac parlamentarnych nad ustawą zmniejszającą sędziom chorobowe ze 100 do 80 proc. Niestety, posłowie pozostawali głusi na nasze argumenty. Dlatego cieszę się, że RPO zwróciła uwagę na to ewidentne naruszenie praw obywatelskich – mówi Maciej Strączyński, prezes SSP Iustitia.

Konstytucyjne wątpliwości

Zgodnie z art. 94 par. 1 prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427 ze zm. – dalej u.s.p.) sędzia w razie nieobecności w pracy z powodu choroby otrzymuje wynagrodzenie maksymalnie przez okres roku.
Po tym czasie może ubiegać się o przeniesienie w stan spoczynku, jednak nie ma gwarancji, czy jego wniosek będzie rozpatrzony pozytywnie – zauważa prezes Strączyński.
O tym, czy sędzia zostanie przeniesiony w stan spoczynku, decyduje Krajowa Rada Sądownictwa. Jej decyzja nie jest jednak ostateczna – przysługuje od niej odwołanie do Sądu Najwyższego. A ten nie musi się zgodzić z rozstrzygnięciem KRS.
Tak właśnie było w przypadku jednego z sędziów, który zwrócił się ze skargą do RPO. Rada postanowiła przenieść go w stan spoczynku i tak ustaliła datę tego przeniesienia, że skarżący w żadnym okresie nie byłby pozbawiony wynagrodzenia lub uposażenia. Od decyzji odwołał się jednak prezes właściwego sądu, na skutek czego SN uchylił rozstrzygnięcie rady i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
RPO uważa, że art. 94 par. 1 u.s.p. może budzić uzasadnione wątpliwości konstytucyjne. Zdaniem prof. Lipowicz nie powinno być bowiem tak, że przepis nie przewiduje prawa do wynagrodzenia sędziego nieobecnego w pracy z tytułu choroby trwającej ponad rok, w sytuacji gdy nie została ostatecznie rozstrzygnięta kwestia przeniesienia go w stan spoczynku. A to może trwać wiele miesięcy od daty zaprzestania wypłacania sędziemu pensji.
„Artykuł. 178 ust. 2 Konstytucji RP przewiduje, że sędziom zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków. W istocie więc konstytucja nie przewiduje takiej sytuacji, w której osoba w dalszym ciągu zachowująca status sędziego mogłaby zostać pozbawiona wynagrodzenia” – czytamy w piśmie do przewodniczącego KRS.

Problem z powrotem do zdrowia

O tym, czy schorowany sędzia będzie mógł przejść w stan spoczynku, KRS nie decyduje w sposób automatyczny.
Zdarzają się sytuacje, kiedy wnioskujący spotyka się z odmową. A to dlatego, że u.s.p. wyraźnie stanowi, iż sędziego można z powodu choroby na jego wniosek przenieść w stan spoczynku, ale dopiero wówczas, gdy został uznany przez lekarza orzecznika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych za trwale niezdolnego do pełnienia obowiązków – tłumaczy prezes Strączyński.
Paradoksalnie więc kłopoty sędziego są o wiele poważniejsze, gdy istnieją szanse na to, że odzyska zdrowie. „Pracownik w takiej sytuacji otrzymuje świadczenie rehabilitacyjne, a następnie rentę na czas niezdolności do pracy. Sędzia nie może skorzystać z takich praw i nie wiadomo jak racjonalnie postąpić, gdy można przewidzieć jego niezdolność do pracy np. kilkuletnią, ale nie trwałą” – wskazuje Iustitia w jednym ze swoich pism do KRS.
W takim przypadku sędzia zostaje praktycznie z niczym, musi żyć z oszczędności – zauważa Maciej Strączyński. I dodaje, że stowarzyszenie zajmowało się już trzema takimi sprawami swoich członków.
To, że takie sytuacje się zdarzają, potwierdza również Waldemar Żurek.
To są naprawdę dramatyczne sprawy. Nierzadko jest tak, że sędzia jest w trakcie długotrwałego, kosztownego leczenia, a tu nagle, z dnia na dzień, przestaje mu wpływać na konto pensja – mówi rzecznik rady.