Ustawodawca nie ma wyboru. zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości są nieuniknione. Projekt, nad którym pracują posłowie ma dostosować przepisy Prawa o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.) do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2013 r.

W początkach listopada ub. r. podczas prac nad tym projektem w podkomisji zaakceptowano poprawkę, w myśl której wiceministrowie sprawiedliwości uzyskaliby przynależną dotąd tylko ministrowi kompetencję do przenoszenia sędziów na inne stanowisko służbowe. Rozwiązanie to wzbudziło krytykę środowiska sędziowskiego. "Przyjęte rozwiązanie rozszerza zakres ingerencji administracji rządowej w pozycję i ustrój władzy sądowniczej" - pisała Krajowa Rada Sądownictwa. Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" wskazywało, że "powierzenie urzędnikom państwowym w randze podsekretarzy stanu czynności władczych wobec sędziów zrównuje w istocie pod względem ustrojowym sędziów i urzędników, co jest naruszeniem konstytucyjnej zasady równowagi władz".

"Burza, która została wywołana w związku z pracami nad nowelizacją Prawa o ustroju sądów powszechnych i zaproponowaną poprawką, aby decyzje o przenoszeniu sędziów mogli podpisać za ministra sekretarz bądź podsekretarze stanu, skłoniła mnie do pogłębienia refleksji nad konstytucyjnością tego rozstrzygnięcia" - przyznał minister Cezary Grabarczyk i oświadczył, że resort odstępuje od popierania tej zmiany.

Tak też postąpiła komisja i zapisała w projekcie, że wiceministrowie mogą wykonywać uprawnienia ministra sprawiedliwości dotyczące indywidualnych spraw sędziów, w szczególności delegacji oraz spraw związanych z odpowiedzialnością dyscyplinarną, ale z "wyłączeniem przenoszenia sędziów na inne miejsca służbowe". Znaczenie miała też zeszłoroczna uchwała Sądu Najwyższego w pełnym składzie, który stwierdził, że na gruncie obecnie obowiązujących przepisów wiceminister sprawiedliwości nie ma prawa, w zastępstwie ministra, podpisywać decyzji o przenoszeniu sędziów.

W projekcie zapisano też, że w ramach sprawowanego przez MS zewnętrznego nadzoru nad działalnością administracyjną sądów minister może żądać od prezesa sądu apelacyjnego przedstawienia, we wskazanym terminie, informacji lub dokumentów, a nawet żądać przesłania akt spraw sądowych. Minister mógłby w ten sposób badać, czy prezes sądu prawidłowo sprawuje nadzór nad sędziami (nadzór ten z mocy prawa nie może wnikać w treść konkretnych orzeczeń sądów)

"Ministrowi sprawiedliwości przesyła się akta, jeżeli pozwala na to bieg sprawy. W przypadku, gdy bieg sprawy nie pozwala na przesłanie akt, można przesłać odpisy akt. (...) Minister zwraca akta w terminie wskazanym przez prezesa właściwego sądu" - głosi projekt. Zapisano w nim też, że minister może zwrócić prezesowi lub wiceprezesowi sądu uwagę na piśmie, jeżeli stwierdzi uchybienia w kierowaniu sądem albo w sprawowaniu wewnętrznego nadzoru administracyjnego.

Stowarzyszenie sędziów "Iustitia" krytykuje te propozycje. "Zmiana ta, zdaniem sędziów podważa zasadę trójpodziału władzy i godzi w niezależność sądów" - napisało stowarzyszenie w uchwale.

Projekt przewiduje też, że sędziowie rejonowi mieliby zostać pozbawieni zwrotu kosztów dojazdu z miejsca zamieszkania do siedziby sądu - zwrot taki miałby nadal przysługiwać sędziom sądów okręgowych i apelacyjnych, w kwocie 30 gr za kilometr. Środowisko sędziowskie protestowało przeciwko tym zmianom. Prasa pisała, że pilotujący projekt wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń chce odebrać sędziom "kilometrówkę", podczas gdy - jak wynika z dokumentów ujawnionych po audycie podróży poselskich - sam z sejmowej kasy pobrał w ostatnich 5 latach 130 tys. zł, za zadeklarowane 160 tysięcy przejechanych kilometrów. Wniosek mniejszości przeciw likwidacji zwrotu kosztów przejazdów dla sędziów rejonowych złożył Andrzej Dera (SP); poparł go też Ryszard Kalisz (niez.). Większość członków komisji przyjęła projekt zgodnie ze stanowiskiem strony rządowej.