Czy adwokat powinien otrzymać zapłatę za to, że przekonał klienta o niecelowości składania powództwa? W opinii Sądu Okręgowego w Opolu – nie. Zdaniem SO nie ma bowiem przepisu, który zezwalałby na zasądzenie na rzecz prawnika kosztów udzielonej przedsądowej pomocy prawnej, skoro do rozpoznania sprawy w sądzie nie doszło.
Takie stanowisko zajął sąd w sprawie adwokata Tomasza Kreisa. Prawnik został wyznaczony jeszcze przed wszczęciem postępowania jako pełnomocnik z urzędu – do napisania pozwu i reprezentowania strony.
– Po zapoznaniu się z dokumentacją sprawy, spotkaniu z klientką i udzieleniu jej stosownych informacji, ta zdecydowała się nie występować z powództwem. Złożyła mi stosowne oświadczenie. W związku jednak z tym, że udzieliłem pomocy prawnej z urzędu, wystąpiłem do sądu o wynagrodzenie – opowiada mecenas Kreis.
W odpowiedzi sąd przekonuje jednak, że możliwość zasądzenia wynagrodzenia nie wynika ani z art. 29 prawa o adwokaturze (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 635 ze zm.), zgodnie z którym koszty nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu ponosi Skarb Państwa, ani z rozporządzenia wykonawczego do tego aktu (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 461). „Ponieważ wnioskodawczyni nie zdecydowała się na wniesienie sprawy (...), sąd nie mógł ustalić wynagrodzenia pełnomocnika na podstawie przepisów regulujących wysokość kosztów zastępstwa przed sądem, gdyż nie było sprawy, w której pełnomocnik reprezentowałby (stronę – red.)” – argumentowała sędzia Magdalena Domińczyk-Trzciańska.
Ta decyzja nie uszła uwadze prawników. Na jednym z internetowych for wskazali, że gdyby mecenas Kreis zdecydował się na fortel, sąd wynagrodzenie zasądzić by musiał. „Jedyne, co mógł Pan Mecenas zrobić, to złożyć pozew do sądu, następnie odebrać oświadczenie klientki i na podstawie oświadczenia klientki cofnąć pozew i wystąpić o koszty. Wówczas koszty się należą” – wskazywała jedna z prawniczek.
– Teoretycznie mogłem tak zrobić, ale byłoby to działanie pozorne, budzące wątpliwości etyczne i generujące dodatkowe koszty. Nie chciałem również narażać klienta z urzędu na stresujące kruczki prawne. Zresztą moim zdaniem sąd postąpił niezgodnie z przepisami i powinien przyznać mi koszty zgodnie z odpowiednim przepisem regulującym daną kategorię spraw. Właśnie złożyłem zażalenie na to postanowienie – mówi mec. Kreis.
Jak dodaje w zażaleniu, wnosi również alternatywnie, aby sąd zasądził na jego rzecz wynagrodzenie na podstawie par. 5 rozporządzenia w sprawie opłat za czynności adwokackie. Zgodnie z nim wysokość stawek minimalnych w sprawach nieokreślonych w rozporządzeniu ustala się, przyjmując za podstawę stawkę w sprawach o najbardziej zbliżonym rodzaju.
– To, że w moim przypadku doszło do spełnienia przesłanki z art. 29 p.o.a., jest ewidentne. Skoro można wyznaczyć adwokata z urzędu przed wszczęciem procesu, to Skarb Państwa nie może uchylać się od zapłaty wynagrodzenia, jeśli z przyczyn obiektywnych nie dojdzie do wytoczenia powództwa, a adwokat świadczył pomoc prawną – przekonuje mec. Kreis.
Nie regulują tego jednak wprost przepisy. Z pomocą może jednak przyjść orzecznictwo Sądu Najwyższego. I tak, dla przykładu, SN w postanowieniu z 2005 r. (sygn. akt I KZP 15/05) wskazał, że za podjęcie czynności, za które adwokatowi należy się wynagrodzenie od Skarbu Państwa, powinny być uznane „już pierwsze przejawy aktywności intelektualnej (np. zapoznanie się z aktami czy choćby tylko odbycie rozmowy z osobą, którą adwokat ma reprezentować). Nie wystarczą natomiast kroki o czysto technicznym charakterze, np. założenie teczki akt lub tzw. zarejestrowanie sprawy, gdyż te nie są bezpośrednio związane z udzieleniem pomocy prawnej”.