Kierowcy bawią się w policjantów. W ciągu kilku miesięcy do policji wpłynęło blisko 2,7 tys. donosów (filmów, zdjęć) na łamiących przepisy drogowe. Ich autorami są zwykle inni kierowcy. Najłatwiej bohaterem nagrania można zostać w woj. śląskim, pomorskim i mazowieckim. Policja zwraca uwagę, że dokumentując wybryki innych, sami narażamy się na niebezpieczeństwo.
Maciej Wroński prawnik, Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego / Dziennik Gazeta Prawna
W sierpniu tego roku decyzją komendanta głównego policji w komendach wojewódzkich powołano specjalne zespoły składające się z policjantów ruchu drogowego, policjantów kryminalnych, analityków i policjantów zajmujących się walką z cyberprzestępczością. Mają oni analizować filmy nadsyłane przez internautów na specjalną skrzynkę e-mailową (a także np. zdjęcia o zdarzeniu) dokumentujące brawurową jazdę lub łamanie przepisów drogowych przez innych kierowców.
Poprosiliśmy wszystkie komendy o informację, ile takich zgłoszeń dotychczas otrzymały. Okazuje się, że najwięcej donosów o wybrykach kierowców trafiło do komendy w Katowicach – 550 zgłoszeń (choć tam skrzynka e-mailowa, na którą spływają, powstała już w grudniu 2013 r., jako jedna z pierwszych w kraju). Sporo donosów jest także w woj. pomorskim – 330, i mazowieckim – choć w przypadku tego ostatniego województwa większość doniesień przypada na Warszawę (253 zgłoszenia w komendzie stołecznej i 68 w komendzie w Radomiu). Nieco mniej jest w woj. kujawsko-pomorskim (249).
Z reguły donosy dotyczą drobnych kwestii, jak nieprawidłowe parkowanie czy tamowanie ruchu. – Zachowania, którym należy zapobiegać i które trzeba eliminować wśród kierowców, np. wyprzedzanie na przejściu dla pieszych czy niebezpieczne przejazdy na czerwonym świetle, stanowią nieliczną grupę. A m.in. w tym właśnie celu została utworzona przedmiotowa skrzynka e-mailowa – zwraca uwagę podinsp. Andrzej Gąska z katowickiej komendy.
Wysoka pozycja Mazowsza w zestawieniu – a konkretniej Warszawy – może wynikać stąd, że tam stosunkowo wielu kierowców (biorąc pod uwagę średnie zarobki) może sobie pozwolić na zakup kamery samochodowej rejestrującej wszystkie zdarzenia drogowe. Do tego dochodzi ogromne natężenie ruchu. – Do stolicy codziennie wjeżdża 300 tys. samochodów, z czego duża część to przyjezdni, słabiej radzący sobie na tutejszych ulicach – tłumaczy Andrzej Grzegorczyk ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego. Z kolei woj. kujawsko-pomorskie i pomorskie to trasy tranzytowe nad morze. A wzmożony ruch i poirytowani korkami kierowcy jadący z całej Polski to wręcz idealne warunki rodzące konflikty na drodze. Dlaczego jednak to Śląsk jest liderem donosów? Pewien trop dają statystyki policyjne. To w tym regionie w zeszłym roku doszło do największej liczby wypadków drogowych – 4529 (z niemal 35,9 tys. ogółem). Jest więc sporo okazji, by kierowcy donosili na siebie.
Najrzadziej informują prowadzący z woj. opolskiego (zaledwie 5 przesłanych filmów), lubelskiego i podlaskiego (po 41 zgłoszeń). – Tam są krótkie odległości dojazdów do największych skupisk miejskich, jest inne tempo życia i zdecydowanie mniej kierowców napływowych niż np. na Mazowszu – wskazuje Andrzej Grzegorczyk.
Policja zapewnia, że weryfikuje każde nadesłane zgłoszenie. Choć z efektywnością takich donosów bywa różnie. We wrocławskiej komendzie, gdzie wpłynęło 225 zgłoszeń o wybrykach kierowców, funkcjonariusze zakończyli 152 sprawy. – Z czego w 71 przypadkach skierowane zostały wnioski o ukaranie do sądów, wystawiono też 24 mandaty karne. W pozostałych przypadkach postępowania trwają. W 57 sprawach nie było podstaw do ukarania mandatem czy też przesłanek do skierowania wniosku o ukaranie do sądu – wylicza nadkom. Krzysztof Zaporowski z Komendy Wojewódzkiej we Wrocławiu.
Czasem sami autorzy nagrań negatywnie wpływają na skuteczność donosów. – Niejednokrotnie osoby zgłaszające naruszenia wycofują zawiadomienia z chwilą otrzymania informacji o konieczności przesłuchania w charakterze świadka wykroczenia, np. odmawiając wskazania, kiedy bądź w jakich okolicznościach doszło do łamania przepisów, które zostały zarejestrowane na filmach i zdjęciach – przyznaje Elżbieta Znachowska z Komendy Wojewódzkiej w Krakowie.
Choć możliwość łatwego złożenia donosu na pirata drogowego pojawiła się stosunkowo niedawno, to policjanci już dostrzegają niebezpieczne trendy. – Niepokojące jest to, że osoby rejestrujące zachowania innych uczestników ruchu drogowego, chcąc udokumentować fakt popełnienia wykroczenia, same przekraczają przepisy i w ten sposób stwarzają zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym – wyjaśnia podinsp. Andrzej Gąska z komendy w Katowicach.

OPINIA

Jeśli policja otrzymuje filmik, to za pomocą CEPiK identyfikuje numery rejestracyjne pojazdu. Po ustaleniu właściciela pojazdu musi wezwać go do ujawnienia, komu w tym czasie powierzył auto. Jeżeli ta osoba tego nie zrobi, popełnia wykroczenie, a policja ma prawo zaproponować jej przyjęcie mandatu lub kieruje sprawę do sądu w sytuacji, gdy kierowca odmówi jego przyjęcia.
Jeśli kierowca przyznaje się do popełnienia wykroczenia, sprawa najczęściej kończy się mandatem i punktami karnymi. Chyba że kierowca ma wątpliwości co do prawdziwości filmiku – wówczas postępowanie trafia do sądu.
Po otrzymaniu oskarżenia z policji sąd w trybie uproszczonym może ukarać kierowcę grzywną bez konieczności przeprowadzenia rozprawy. Jeśli kierowca zgłosi sprzeciw, sprawa będzie się toczyła w normalnym trybie i wówczas należy liczyć się z tym, że sąd wyda wyrok nie tylko na podstawie filmu, ale będzie także chciał przesłuchać świadka zdarzenia, który je zarejestrował.
Kierowca nagrywający sytuację musi mieć świadomość, że podczas nagrywania jest zobowiązany do bezwzględnego przestrzegania przepisów ruchu drogowego.