Zwykle grafficiarzy ściga się za wandalizm. Tymczasem są ogromne wątpliwości, czy samo pomalowanie pociągu lub elewacji budynku jest równoznaczne ze zniszczeniem mienia.
W ubiegłym tygodniu jeden z długo oczekiwanych składów pociągu Pendolino został pomalowany przez grafficiarzy. Policja sprawców nie ujęła, ale ma im grozić od trzech miesięcy do nawet pięciu lat więzienia. Taką karę przewiduje bowiem art. 288 par. 1 kodeksu karnego. Tymczasem stosowanie tego przepisu zarówno w tej sytuacji, jak i większości przypadków dotyczących malowania na murach czy budynkach jest co najmniej dyskusyjne.

Czy napis niszczy

Zniszczenie mienia jest czynem przepołowionym, co oznacza, że w zależności od nakładów finansowych, jakie trzeba poczynić na usunięcie napisów, może być traktowany jako przestępstwo lub wykroczenie. Jeśli koszty nie przekraczają 420 zł, to wówczas organa ścigania sięgną po art. 124 kodeksu wykroczeń; jeśli natomiast przekraczają ten próg, w grę wchodzi przestępstwo z art. 288 kodeksu karnego. Rzecz w tym, że nie zawsze umieszczenie graffiti na budynku czy pojeździe powoduje jego zniszczenie.
Sprawcą przestępstwa z art. 288 k.k. i wykroczenia z art. 124 k.w. jest ten tylko, kto rzecz niszczy, uszkadza, czyni niezdatną do użytku. Malowanie po murze nie stanowi realizacji tak opisanych znamion – uważa Maciej Burda, adwokat.
Fundamentalne znaczenie ma argument, że zniszczenie, zgodnie z poglądami wyrażanymi w doktrynie, musi być nieodwracalne. Malarstwo ścienne takie nie jest – dodaje prawnik.
Z kolei uszkodzenie mienia, na gruncie art. 288 k.k., polega na takiej zmianie materii rzeczy, po której nie można już jej wykorzystywać dla celów, dla których była pierwotnie przeznaczona.
Jest więc jasne, że jeśli usunięcie rysunku nie wiąże się z koniecznością zburzenia całego budynku, muru, fabryki czy też skucia całej elewacji, to znamiona przestępstwa z art. 288 k.k., podobnie jak wykroczenia z art. 124 k.w. nie zostaną zrealizowane. Stosowanie wobec graficiarzy art. 288 k.k. i 124 k.w. to, z wyjątkiem sytuacji ekstremalnych, zło gorsze niż graffiti – uważa mec. Burda.
Doktor Maciej Kulik z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, podkreśla, że naruszenie substancji rzeczy przez samo uczynienie na niej napisu lub rysunku jest trudne do wyobrażenia.
Ale do takiego naruszenia może pośrednio doprowadzić – wskazuje karnista, odsyłając do orzecznictwa Sądu Najwyższego.
Z wyroku o sygnaturze VI KPZ 48/83 wynika, że umieszczenie rysunku lub napisu w miejscu do tego nieprzeznaczonym może stanowić uszkodzenie mienia tylko wówczas, gdy w wyniku tego działania nastąpiło pomniejszenie wartości materialnej lub użytkowej obiektu w takim stopniu, że do usunięcia tego uszkodzenia konieczne jest naruszenie jego substancji.

Pomalowany nadal jeździ

Doktor hab. Michał Królikowski, były wiceminister sprawiedliwości, odpowiadając na jedną z poselskich interpelacji dotyczących problemu nielegalnego graffiti, zaznaczał, że pomniejszenie wartości użytkowej rzeczy, na której umieszczono malunek, jest wystarczającą przesłanką przyjęcia, że został popełniony czyn z art. 124 k.w. lub art. 288 k.k.
Doktor Maciej Kulik w pracy pt. „Z prawnokarnej problematyki graffiti” zauważa jednak, że choć umieszczenie napisu na ścianie budynku może spowodować spadek jego wartości materialnej (pobazgrany dom trudniej sprzedać niż estetyczny), to nie oznacza to obniżenia jego wartości użytkowej. W jakich przypadkach napisy wpłyną na wartość użytkową obiektu? Dr Kulik wymienia np. namalowanie graffiti na witrynie sklepu, na tablicy ogłoszeniowej.
Regułą jest jednak, że uczynienie napisu lub rysunku na rzeczy cudzej, np. samochodzie, budynku czy ogrodzeniu, nie obniża jego wartości użytkowej – konkluduje dr Kulik.
Wracając do Pendolino, które zostało zabezpieczone przed nieautoryzowanymi malunkami, trudno mówić o wypełnieniu czynu z art. 288 k.k., mimo że – jak informuje Beata Czemerejda z biura prasowego PKP Intercity – koszty zmycia farb wynoszą 3 tys. zł.
Umieszczenie graffiti na wagonach nie jest przestępstwem z art. 288 k.k., chyba że ten akt kreacji uniemożliwi ich wykorzystanie zgodnie z przeznaczeniem, co trudno sobie wyobrazić. Pomalowanie pociągu nie niweczy możliwości korzystania z niego, a odpowiedzialność autorów rysunków powinna być rozpatrywana jedynie na gruncie art. 63a par. 1 k.w. – uważa mec. Burda.
Przepis ten zabrania umieszczania m.in. napisów w miejscach publicznych bez zgody zarządzającego obiektem. Grozi za to kara grzywny lub ograniczenia wolności. Wobec sprawcy można też orzec nawiązkę do 1,5 tys. zł oraz zobowiązać go do naprawienia szkody.
Podobnie uważa dr Maciej Kulik.
– Rzeczywiście, nie można mówić tutaj o przestępstwie z art. 288 k.k., choć można by pokusić się w tym przypadku o postawienie zarzutu usiłowania – zastrzega prawnik, który przyznaje, że jest zwolennikiem stosowania art. 288 k.k. za każdym razem, kiedy to tylko możliwe.
Również z tego powodu, że graficiarze nie popełniają czynów jednorazowo, a zagrożenie dość wysoką karą, jaką przewiduje kodeks karny, lepiej odstrasza.

Problem rośnie

Ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w latach 2001–2012 liczba przestępstw z art. 288 k.k. się podwoiła: z 4,5 tys. w 2001 r. do 9,5 tys. w 2012 r. (dane za ubiegły rok jeszcze nie są policzone). Resort nie ma jednak wyodrębnionych wskaźników, ile z tych spraw dotyczyło nielegalnego graffiti.
Praktyka ścigania graffiti rzeczywiście sprowadza się do prostego wykorzystania albo art. 288 par. 1 k.k., albo art. 124 k.w. Przy ocenie szkodliwości czynu uwzględnia się ewentualnie wartość artystyczną graffiti (rzadko, bo to rzadkie wypadki), a częściej wpływ graffiti, nawet niewysokich lotów, na ożywienie zapuszczonej elewacji w przygnębiającej przestrzeni – mówi mec. Andrzej Michałowski, adwokat z kancelarii Michałowski Stefański.
Jednak przyjęcie doktrynalnych wytycznych zawężających dopuszczalność karania za uszkodzenie mienia do takiego uszkodzenia, które uniemożliwia pierwotne wykorzystywanie, ograniczyłoby karalność grafficiarzy wyłącznie do wymalowania elewacji, których naprawianie wymagałoby skucia i otynkowania na nowo w całości – dodaje adwokat.
Problem z graffiti polega na tym, że ta forma o wiele częściej szpeci, niż zdobi. Dlatego zdaniem mec. Michałowskiego akceptowalny system powinien polegać na stosowaniu art. 288 k.k. lub 124 k.w. w wypadkach najpoważniejszych naruszeń powiązanych z uszkodzeniem. Zwykłe bazgroły powinny zaś być ścigane z art. 63a k.w. (umieszczenie rysunku lub napisu bez zezwolenia) z orzeczeniem obowiązku naprawienia szkody.