Nie podzielam poglądu, że nie ma nic nagannego w budowaniu relacji towarzyskich z klientem. Adwokat musi zawsze konsekwentnie odróżniać i oddzielać sprawy zawodowe od prywatnych – pisze mec. Andrzej Nogal.

W ostatnim czasie na łamach Prawnika.pl ukazały się dwa o artykuły, w których omawiane jest zagadnienie nawiązywania bliższych relacji towarzyskich adwokatów z klientami. Mam tu na myśli teksty „Co adwokat może robić z klientem” z 25 września oraz „Roman Giertych nie naruszył etyki adwokackiej” z 2 października.

Obie tu publikacje mają ze sobą pewien związek. W pierwszej szereg osób z pierwszej ligi palestry opowiada o zażyłości adwokatów z klientami, opisując je w sympatyczny i żartobliwy sposób. Mowa tu jest i o spotkaniach towarzyskich z klientami, zaprzyjaźnianiu się, i o romansach. W drugiej publikacji mamy analizę konkretnego przypadku, uchwyconego niejako w stanie naturalnym, dzięki podsłuchom. Chodzi tu o biesiady adw. Giertycha, podczas których omawiano problemy prawne, jednocześnie spożywając alkohol. W notce prasowej czytamy, że rzecznik dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Krakowie postępowanie umorzył, uznając m.in., że pytanie, czy adwokaci mogą pić alkohol i w jakich ilościach nie zasługuje na odpowiedź w postępowaniu dyscyplinarnym.

Pozwolę sobie na odmienne zdanie. Adwokat pełni swoje czynności zawodowe w każdej sytuacji, gdy świadczy pomoc prawną. A świadczenie pomocy prawnej to zarówno reprezentowanie w sądzie, jak też udzielanie porad prawnych, przygotowywanie pism procesowych, czy też szerzej przygotowanie podczas konsultacji z klientem strategii prowadzenia danej sprawy. Zarówno w kancelarii adwokackiej, jak i poza nią. Także i w restauracji, gdy adwokat udaje się tam ze swoim klientem. W mojej ocenie zasady profesjonalizmu w każdym zawodzie - i adwokat nie jest tu wyjątkiem, wykluczają wykonywania czynności zawodowych w stanie nietrzeźwym. Warto przy tym zwrócić uwagę, że regulaminy bezpieczeństwa i porządku sądów nie zezwalają na wchodzenie osób będących pod wpływem alkoholu na teren sądów. Wydaje się przy tym oczywiste, że adwokat będący pod wpływem alkoholu naruszać będzie powagę sądu. Nie ma przy tym jakichkolwiek przesłanek, aby inne formy świadczenia pomocy prawnej traktować w sposób łagodniejszy. Adwokat, który świadczy pomoc prawną powinien być trzeźwy, a jeżeli pije alkohol, to niech w tym czasie rozmawia o np. malarstwie impresjonistycznym, a nie rozważa prowadzone sprawy sądowe. Musi tu być bezwzględnie przestrzegana reguła kierowcy:
„Piłeś nie jedź”. W tej sytuacji uważam słowa krakowskiego rzecznika dyscyplinarnego, iż nie ma znaczenia, ile adwokat pije alkoholu podczas czynności zawodowych, za nieprzemyślane. Jednak jest różnica pomiędzy wypiciem lampki wina, a spożyciem pół litra lub więcej wódki, podczas spotkania adwokackiego z klientem.

Podobnie nie podzielam poglądu, że nie ma nic nagannego w budowaniu relacji towarzyskich z klientem. Moim zdaniem adwokat musi zawsze konsekwentnie odróżniać sprawy zawodowe od prywatnych. Klient od adwokata oczekuje profesjonalnej pomocy prawnej. W oczach klientów spotkanie towarzyskie służy bardziej starannemu prowadzeniu sprawy. W tej sytuacji otwieranie się adwokata przed klientem, spędzanie z nim czasu towarzysko jest nie tylko nieprofesjonalne, ale i niebezpieczne dla adwokata. Klient przecież może sprawę przegrać, obwinić o to adwokata, a potem za pomocą wszelkich dopuszczalnych, jak i nieprzyzwoitych metod oczernić adwokata. Wykorzystując przy tym wiedzę, którą uzyskał na stopie koleżeńskiej. Z kolei adwokat staje się zakładnikiem moralnym klienta, towarzysza zabaw: „Jak możesz domagać się od przyjaciela pieniędzy za prowadzenie sprawy! Przyjaciele pomagają sobie darmo!”. Z tej właśnie przyczyny dawniej adwokaci starali się nie przyjmować do prowadzenia spraw osób sobie bliskich.

Jak widzimy z obu artykułów, część adwokatów zupełnie inaczej postrzega obecnie relacje klient-adwokat i gotowa jest do kompromisów moralnych.
Dlaczego? W mojej ocenie odpowiedzialność ponosi za to rosnąca konkurencja wśród prawników i rywalizacja o klienta. Części adwokatów wydaje się, że zaprzyjaźniając się z klientami wzmacniają swoją pozycję, oceniani będą nie za swoje czynności zawodowe, tylko na podstawie kryteriów towarzyskich. W ten sposób uzależniają się jednak emocjonalnie od klientów i o wiele trudniej będzie im odmówić podejmowania tych czynności, które są wątpliwe moralne, albo i całkiem nieetyczne.

Niezależność adwokacka staje się iluzoryczna. Od tego krok tylko do dbania przez prawników o interesy majątkowe zorganizowanych grup przestępczych. Z tych przyczyn w interesie społecznym, ale i samych adwokatów jest krytyczne podejście do łączenia przez adwokatów spraw towarzyskich i zawodowych.

Andrzej Nogal, adwokat