Wysokość odszkodowania winna ściśle odpowiadać rozmiarom wyrządzonej szkody – uznał sąd w Łodzi
Przedsiębiorca, którego samochód dostawczy został uszkodzony, ma prawo w ramach ubezpieczenia wynająć usługę transportową, a nie tylko samochód zastępczy. Od odszkodowania musi jednak wówczas odliczyć koszty, które i tak by poniósł, gdyby jego auto było sprawne – podkreślił Sąd Okręgowy w Łodzi.
Firma produkująca materiały drzewne dowoziła je do klientów własnym samochodem. Podczas jednego z takich transportów doszło do kolizji. Zakład, w którym ubezpieczony był sprawca, początkowo wyliczył dużo niższe niż rzeczywiste koszty naprawy. Ostatecznie konieczne były aż trzykrotne oględziny pojazdu, zanim uznał szkodę w wysokości, jaką oszacował warsztat naprawczy. Do czasu naprawy przedsiębiorca nie miał czym rozwozić swoich produktów. Dlatego też wynajmował firmę transportową, zaś na koniec przedstawił ubezpieczycielowi rachunek na kwotę niespełna 12 tys. zł. Ten odmówił zapłaty tej kwoty. Uznał bowiem, że w ramach odszkodowania jest zobowiązany zapłacić co najwyżej koszty wynajmu pojazdu zastępczego, a i to za dużo krótszy czas.
Sprawa trafiła do sądu, a ten w I instancji uznał w pełni roszczenia powódki i nakazał ubezpieczycielowi wypłatę całej żądanej sumy. Zakład ubezpieczeń nie zgodził się z wyrokiem i wniósł apelację do Sądu Okręgowego w Łodzi. Na jej skutek zmieniono pierwszy wyrok, ale jedynie obniżając kwotę odszkodowania o 1,4 tys. zł. Tyle bowiem musiałaby zapłacić powódka za paliwo, gdyby rozwoziła produkty własnym samochodem. W pozostałej części orzeczenie zostało utrzymane.
Sąd nie miał wątpliwości, że powódka miała prawo skorzystać z usług firmy transportowej. Inaczej nie mogłaby bowiem rozwozić swych produktów do klientów. Nie oznacza to jednak automatycznego uznania całości poniesionych w związku z tym kosztów.
– Wysokość odszkodowania winna ściśle odpowiadać rozmiarom wyrządzonej szkody. Nie może być wyższa lub niższa – podkreśliła w uzasadnieniu wyroku sędzia Marzena Eichstaedt, przewodnicząca składu orzekającego.
Jak wynikało z opinii biegłego, gdyby prowadząca działalność gospodarczą kobieta rozwoziła towar własnym samochodem, to musiałaby zapłacić za paliwo – 1,4 tys. zł. Ponieważ kwota ta nie była kwestionowana przez żadną ze stron, sąd odliczył ją od odszkodowania zasądzonego w I instancji.
Ubezpieczyciel domagał się jednak zmniejszenia tej kwoty o kolejne 3,5 tys. zł. Tyle, jego zdaniem, powódka zapłaciłaby kierowcy, gdyby rozwoziła towar własnym pojazdem. Ta jednak zdecydowanie sprzeciwiła się temu żądaniu. Tłumaczyła, że ze względów oszczędnościowych nie zatrudnia kierowcy, a towar rozwozi firmowym samochodem jej mąż. Jemu zaś nic za to nie płaci.
Sąd przyjął jej argumentację, podkreślając w wyroku, że podczas kolizji to również mąż powódki kierował samochodem. Gdyby więc miała sprawne auto, to i tak nie ponosiłaby kosztów związanych z zatrudnieniem.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi, sygn. akt XIII Ga 7/14. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia