Zgodnie z prezydenckim projektem przywracającym instytucję asesora sądowego urzędu tego nie będą pełnić przedstawiciele wolnych zawodów prawniczych. To uderzy w radców prawnych, adwokatów czy notariuszy
Zawody prawnicze w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Asesorem nie zostaną też osoby, które ukończyły aplikacje korporacyjne oraz aplikację sądową na starych zasadach (prowadzoną przez utworzeniem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury). Projekt ponadto wyklucza taką możliwość wobec asesorów prokuratorskich, profesorów oraz doktorów habilitowanych prawa. Zgodnie z nim o asesurę sądową będą mogli ubiegać się absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury posiadający odpowiedni staż wykonywania czynności związanych m.in. ze stosowaniem prawa.
– Te wyłączenia należy ocenić jako niekonstytucyjne i niezgodne z zasadą swobodnego przepływu między zawodami prawniczymi. Wprowadzają one niczym nieuzasadnioną nierówność obywateli – twierdzi adwokat Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej.

Dyskryminacja

Z kręgu osób mogących ubiegać się o asesurę zostali wykluczeni m.in. adwokaci, radcy prawni, notariusze, prokuratorzy. Tymczasem – jak zauważa Krajowa Rada Sądownictwa – „wszystkie z tych pominiętych kategorii potencjalnych kandydatów do powołania na stanowisko asesora mogłyby stanowić wartościowy krąg zainteresowanych objęciem tego stanowiska, z korzyścią dla polskiego wymiaru sprawiedliwości, wynikającą z otwarcia procedury nominacji na stanowisko sędziowskie dla doświadczonych w orzekaniu prawników pierwotnie wykonujących zawody prawnicze”.
Prezydencki projekt w tym zakresie nie podoba się również adwokatom.
– Zamyka się adwokatom, czy radcom prawnym dostęp do nowego zawodu prawniczego, jakim będzie asesor sądowy. Jak to się ma w takim razie do prowadzonej cały czas przez rząd deregulacji – pyta retorycznie mec. Dębowski.
Jego zdaniem to zupełnie nieracjonalne posunięcie w czasach, kiedy rynek usług prawniczych jest już bardzo nasycony, a przedstawiciele wolnych zawodów prawniczych szukają alternatywy dla prowadzenia własnej praktyki.
Ponadto zdaniem przedstawicieli palestry to rozwiązanie spowoduje, że adwokatom i radcom będzie jeszcze trudniej niż obecnie ubiegać się o urząd sędziego.
– Pojawi się nowa kategoria osób, z którymi będą musieli stawać w szranki podczas konkursu przed Krajową Radą Sądownictwa. I chyba nikt nie ma wątpliwości, że to asesorzy będą te konkursy wygrywali, gdyż będą mogli wylegitymować się doświadczeniem w orzekaniu. A zgodnie z prezydenckim projektem adwokaci zostaną pozbawieni możliwości zdobycia takiego doświadczenia – wskazuje Rafał Dębowski.
Jego zdaniem prezydencki projekt kłóci się z koncepcją sędziego jako korony zawodów prawniczych.

Dzielenie aplikantów

Krajowa Rada Sądownictwa w opinii do prezydenckiego projektu podnosi również, że o urząd asesora nie będą mogły starać się osoby, które ukończyły aplikację prawniczą inną niż ta prowadzona przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury. I to nawet gdy będą w stanie wylegitymować się 18-miesięcznym stażem wykonywania czynności wymagających wiedzy prawniczej, bezpośrednio związanych ze świadczeniem pomocy prawnej, stosowaniem lub tworzeniem prawa. A taki właśnie wymóg wobec absolwentów KSSiP stawia prezydencki projekt. Zdaniem sędziów to niczym nieuzasadnione dzielenie aplikantów na gorszych i lepszych.
– A co z tymi osobami, które ukończyły starą aplikację? – pyta Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Chodzi o tych, którzy w latach 2007–2010 przeszli szkolenie w ośrodkach apelacyjnych i zdali egzamin sędziowski na starych zasadach. Im – w związku z usunięciem asesury – zamknięto praktycznie ścieżkę kariery sędziowskiej.
– Wówczas państwo pozostawiło tych ludzi na lodzie i nadal nie chce tego naprawić – twierdzi prezes Strączyński.
Jeżeli będą oni chcieli starać się o asesurę, będą musieli – zgodnie z projektem – przez pięć lat pracować na stanowisku referendarza sądowego lub asystenta sędziego. Tymczasem Iustitia przypomina, że stara aplikacja też kończyła się złożeniem egzaminu sędziowskiego, który nie był ani gorszy, ani lepszy od tego, który obecnie muszą zdawać aplikanci KSSiP.

Brak spójności

Zastrzeżeń do projektu jest jednak więcej. Ma je m.in. prof. Antoni Bojańczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, który przygotował opinię na zlecenie Biura Analiz Sejmowych. Zwraca uwagę, że projekt jest niespójny w zakresie, w którym modyfikuje drogi dostępu do zawodu sędziego. Chodzi o to, że zgodnie z prezydencką koncepcją o urząd sędziego nie będą się już mogli ubiegać asystenci sędziego i referendarze. Będą oni musieli, po pięciu latach wykonywania zawodu, przejść ścieżkę asesury.
Zdaniem prof. Bojańczyka „należałoby albo przyjąć założenie o dywersyfikacji tych dróg [dostępu do funkcji sędziego – red.] (a wtedy nie powinno się eliminować ścieżek dostępu do zawodu sędziego przewidzianych dla asystentów sędziego i referendarzy sądowych), albo – równie konsekwentnie – odrzucić »założenie dywersyfikacyjne«, pozostawiając jednak w takim układzie asesurę (i tylko asesurę) jako jedyną prawnie dopuszczalną drogę prowadzącą do urzędu sędziego”.
Etap legislacyjny
Projekt w pracach komisji sejmowej