24 lipca Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał odpowiedzialność Polski za zorganizowanie tajnych więzień CIA, gdzie miały być naruszane prawa człowieka domniemanych terrorystów. Trybunał przyznał obu skarżącym po 100 tys. euro zadośćuczynienia i dodatkowo 30 tys. euro zwrotu kosztów procesu.
Andrzej Nogal adwokat / Dziennik Gazeta Prawna
Jednego ze skarżących, Abd al-Rahima al-Nasziriego, reprezentował adwokat Mikołaj Pietrzak, członek Okręgowej Rady Adwokackiej i przewodniczący Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. W jednym z wywiadów oświadczył, że to wyrok druzgocący dla polskich władz. Czy adwokatowi, i to zajmującemu tak eksponowane w strukturze władz adwokackich stanowisko, wypada angażować się osobiście do tego stopnia po stronie domniemanych terrorystów przeciwko państwu polskiemu?
Z jednej strony, w myśl art. 1 prawa o adwokaturze (Dz.U. z 1982 r. nr 16, poz. 124 ze zm.) adwokat jest powołany do udzielenia pomocy prawnej; pomocy wszystkim potrzebującym, niezależnie od rasy, wyznania czy też ciążących na kliencie zarzutów. W myśl art. 28 prawa o adwokaturze odmowa udzielenia pomocy prawnej może nastąpić jedynie z ważnych przyczyn, a w przypadku wątpliwości dotyczących spraw z wyboru kierować się należy opinią Okręgowej Rady Adwokackiej (w sprawach pilnych jej dziekana). Dodać by można, że pomoc prawna przestępcom i to najcięższego kalibru, np. zbrodniarzom nazistowskim, była udzielana przez najlepszych polskich adwokatów. Wypełniali oni swe obowiązki obrońców bez zarzutu i reprezentowanie zbrodniarzy nie przyniosło im ujmy. Rozumowano słusznie, że bez profesjonalnej i zaangażowanej obrony iluzoryczne jest mówienie o uczciwym procesie. Nawet największy zbrodniarz ma prawo do obrońcy.
Są jednak znaczące różnice pomiędzy procesami zbrodniarzy nazistowskich i komunistycznych, a omawianą sprawą. W tym procesie nie mieliśmy do czynienia z pełnieniem obowiązków obrońcy w sprawie karnej ani też sprawa nie toczyła się przed polskim sądem. Oskarżonym było państwo polskie, a adwokat był nie obrońcą, lecz oskarżycielem. Do tego adwokat Pietrzak nie pełnił swoich obowiązków z urzędu, tylko był pełnomocnikiem z wyboru. Zgodnie z art. 28 prawa o adwokaturze z ważnych przyczyn adwokat może odmówić przyjęcia sprawy. Czy tu zachodziły tego rodzaju przyczyny? Moim zdaniem tak. Przedmiotowa sprawa miała bardzo wyraźny kontekst polityczny i, według wielu komentatorów, Polska została zastępczym oskarżonym, z braku możliwości postawienia przed sądem USA. W każdym razie mamy do czynienia z – moim zdaniem – niedopuszczalną sytuacją, gdy członek polskich władz adwokackich oskarża własne państwo przed zagranicznym sądem. I to bynajmniej nie reprezentując interesów obywateli polskich!
Nadto po wyroku adwokat Pietrzak skomentował go słowami, że to wyrok druzgocący dla polskich władz. Nie tylko dla władz – zauważmy. Szczególnie że politycy, którzy podejmowali wtedy decyzje, dziś mają znaczenie marginalne. To wyrok druzgocący przede wszystkim dla państwa polskiego, czyli dla wszystkich jego obywateli. To oni poniosą konsekwencje zarówno finansowe, jak i moralne. To z ich podatków wypłacony zostanie milion złotych. Wyrazić pragnę żal, że członek polskich władz adwokackich przyczynił się do wydania wyroku, który tak wiele szkód wyrządził państwu polskiemu. W tej sytuacji jeszcze trudniej będzie przekonywać, że adwokaturze leży na sercu los Polski.
Z tego wszystkiego zdawać sobie powinien sprawę wieloletni członek władz adwokackich, stojący przy tym na czele komisji praw człowieka przy NRA. Został wybrany do władz adwokatury w celu reprezentacji ogółu adwokatów i spoczywa na nim szczególny obowiązek współdziałania z władzami państwowymi w ochronie praw i wolności obywatelskich. Głównym zaś prawem obywatelskim jest prawo do bezpiecznego życia, bez ryzyka terroru. Z tej przyczyny jestem zdania, że tego rodzaju aktywność członka władz adwokatury nie podniesie prestiżu adwokatury ani w oczach społeczeństwa, ani klasy politycznej.
Tym bardziej że z wyroku wynika, że ETPC nie wziął pod uwagę przyczyn powstania tajnych więzień. USA, Polska i cały Zachód od 11 września 2001 r. są w stanie pełzającej wojny z islamskimi terrorystami. To jest wojna na wyniszczenie, gdzie terroryści nie cofną się przed żadnym barbarzyństwem czy wiarołomstwem. Czy mamy dać przeciwnikom fory, sami przestrzegając wszelkich reguł, stworzonych przez ludzi cywilizowanych? Starożytni Rzymianie przyjmowali, że nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych zachowań: salus rei publicae suprema lex esta (przetrwanie państwa najwyższym prawem), a necesitas frangit legem (konieczność łamie prawo). W przeciwnym razie skończyć możemy jak iraccy jazydzi, spośród których islamiści mordują mężczyzn, a kobiety zamieniają w niewolnice.
W tej sytuacji trudniej będzie przekonywać, że palestrze leży na sercu los Polski