Nazwanie Polski państwem „zbrodniczym, które morduje swoich obywateli” na otwartym spotkaniu partyjnym może budzić oburzenie, lecz nie musi być czynem zabronionym. Takie słowa należy bowiem odczytywać przez pryzmat złych doświadczeń z wymiarem sprawiedliwości ich autora – orzekł Sąd Okręgowy w Sieradzu.

Lokalni działacze pewnej partii zorganizowali w zeszłym roku spotkanie noworoczne dla swoich członków i sympatyków. Z otwartego zaproszenia, które widniało na stronie internetowej ugrupowania skorzystało w sumie kilkadziesiąt osób. Wieczór miał raczej luźny i nieoficjalny charakter, a powagi dodawała mu jedynie obecność europosła J.W., posła P.P. oraz byłego posła W.Z. Gdy spotkanie dobiegało już końca, o głos poprosił jeden z uczestników, 70-letni Z.W. Przemawiając do wypełnionej sali, mężczyzna w mocnych, wulgarnych słowach oskarżył prokuraturę i sądy o działania przestępcze oraz obwinił je za swoją beznadziejną sytuację życiową. Nie zawahał się wymienić nazwisk konkretnych osób rzekomo odpowiedzialnych za stan, w jakim się znalazł, a nawet oskarżyć je m.in. o stosowanie „stalinowskich metod” i posiadanie „ubeckich mord”. Największe wzburzenie na sali zapanowało jednak po tym, jak mężczyzna oznajmił, że „Rzeczpospolita to wychodek” oraz „państwo mafijne, zbrodnicze, które morduje swoich obywateli”. Po zakończeniu monologu, Z.W. zwrócił się do europosła J.W. z pytaniem, czy swoim przemówieniem wyczerpał znamiona czynu zabronionego, na co uzyskał odpowiedź twierdzącą.

Miesiąc później do łódzkiej prokuratury apelacyjnej wpłynęło zawiadomienie posła P.P. o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Z.D. Mężczyźnie zarzucono użycie wulgarnych i obraźliwych epitetów wobec kilku prokuratorów oraz publiczne znieważenie Rzeczpospolitej. Jednocześnie okazało się, że Z.D. jest już dobrze znany prokuraturom w całej Polsce, gdyż wnioski o wszczęcie śledztwa w sprawie znieważenia przez niego Polski i funkcjonariuszy publicznych, a nawet gróźb pozbawienia życia prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, trafiły już do kilku innych rejonów. W każdym przypadku prokuratura odmówiła podjęcia dochodzenia.
Biegli lekarze psychiatrzy, którzy w ramach postępowania przygotowawczego zbadali Z.W., wykluczyli u niego chorobę psychiczną. Stwierdzili natomiast, że mężczyzna ma osobowość paranoiczną, skłonną do spiskowego myślenia i daleko idącej podejrzliwości. W ich opinii Z.W. wykazuje tendencję do dopasowywania swoich doświadczeniach życiowych do pewnego ugruntowanego schematu myślenia oraz doszukiwania się w nich wrogiej ingerencji innych osób. Biegli dostrzegli też, że mężczyzna nosi głębokie poczucie krzywdy i niesprawiedliwości społecznej. Tym niemniej, nie mieli wątpliwości, że w czasie swojego pamiętnego wystąpienia na spotkaniu partyjnym nie był niepoczytalny.
W toku postępowania przygotowawczego Z.W. przyznał się zresztą do zarzucanych mu czynów, tłumacząc, że Polska to „państwo bezprawia”, czego najlepszym dowodem ma być fakt, że przez 20 lat był „gnojony” przez prokuraturę i sądy, czyli „mafię”.

Wszystko zaczęło się w latach 90. od sfałszowania podpisu mężczyzny na umowie zastawu bankowego oraz uniewinnienia pracownika banku odpowiedzialnego za sporządzenie dokumentu. Ponieważ sąd oddalił powództwo o odszkodowanie z tytułu zapłacenia za kredyt, którego Z.W. nie zaciągnął ani nie poręczył, ostatecznie stracił on posiadany majątek, w tym nieruchomość, a wraz z nią stałe miejsce zamieszkania. Od tamtego czasu oskarżony zaczął zasypywać sądy i prokuratury pismami wytykającymi im uchybienia oraz żądającymi ukarania osób odpowiedzialnych za trudną sytuację, w jakiej się znalazł.

Sąd okręgowy uznał, że zachowanie Z.W., w tym jego pamiętne przemówienie na spotkaniu partyjnym, należy odczytywać przez pryzmat opinii biegłych lekarzy psychiatrów na temat jego osobowości, a których wynika, że mężczyzna ma głębokie poczucie niesprawiedliwości i skrzywdzenia przez instytucje publiczne, niską tolerancję na frustrację oraz tendencję do długotrwałego przeżywania przykrości. Z drugiej strony sędzia przypomniał, że nawet tak trudna sytuacja życiowa nie uprawnia nikogo do podejmowania działań o charakterze bezprawnym. Jego zdaniem zachowanie Z.W. można wytłumaczyć, lecz nie należy go akceptować, gdyż w realizacji zasady wolności słowa trzeba liczyć się z odpowiedzialnością za wypowiadane treści.

Biorąc te wszystkie okoliczności pod uwagę, sąd postanowił, że czyn oskarżonego cechuje się szkodliwością społeczną w stopniu znikomym, dlatego na podstawie art. 17 par. 1 pkt. 1 kodeksu postępowania karnego. w związku z art. 1 par. 2 kodeksu karnego umorzył postępowanie wobec Z.W.