Województwa rozdysponowały 95 proc. unijnych pieniędzy z budżetu na lata 2007–2014, ale w niektórych regionach jeszcze 7–10 proc. środków nie zostało rozdzielonych. Sporo pieniędzy może przepaść
Województwa, które były w ogonie dzielenia środków z Unii, nadal w nim pozostają. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju przyznaje, że z inwencjami infrastrukturalnymi też nie jest różowo, ale nie podaje, jak duży jest problem z najbardziej newralgicznymi – budową i modernizacją linii kolejowych i budową szerokopasmowego internetu.
Do końca czerwca tego roku w 16 regionach podpisano 34 tys. umów o dofinansowanie ze środków UE o wartości ponad 68,5 mld zł, czyli 95 proc. środków, które otrzymały z Unii na lata 2007–2014 – wynika z danych MIR. Jednak oznacza to, że w ostatnim półroczu województwom udało się dokonać niespełna 2,5-proc. postępu w kontraktowaniu pieniędzy.
– Nie można już uruchomić nowych konkursów dla programów operacyjnych 2007–2013. Oznacza to, że zostało jeszcze ponad 3 mld zł. Można na nie podpisać umowy wyłącznie z wnioskodawcami, którzy aplikowali w dotychczasowych konkursach. Możemy mieć tu do czynienia z sytuacją, gdy toczy się jeszcze ocena w ramach konkursów lub też instytucje oczekują na podpisanie umów z beneficjentami ze względu np. na oczekiwanie na dostarczenie dokumentów. Jeżeli jednak te przypadki nie wypełnią brakujących 5 proc., pieniądze te zostaną stracone – ostrzega Beata Tylman, dyrektor w zespole ds. pomocy publicznej PwC.
Województwu zachodniopomorskiemu pozostało do rozdysponowania jeszcze 10 proc. Pieniędzy, jakie otrzymało z UE. Kujawsko-pomorskiemu – 9 proc. Lubuskiemu, mazowieckim i świętokrzyskiemu – po 7 proc. Niewykorzystana pula tylko nieco skurczyła się w porównaniu z zestawieniem z końca 2013 r.
– To, że nie wydaliśmy całości środków, jest świadomą polityką województwa. Nie chcieliśmy mieć kilku pustych miesięcy bez wspierania inwestycji – tłumaczy Beata Krzemińska, rzecznik kujawsko-pomorskiego. – Dzięki temu ogłosiliśmy konkursy, np. na dwa projekty w ochronie zdrowia, a także na infrastrukturę informatyczną oraz pożyczki dla funduszy pożyczkowych – dodaje. W podobnym tonie wyjaśnia woj. zachodniopomorskie. – Środki, które trafią do kolejnych beneficjentów w drugiej połowie 2014 r., stanowią w pewnym zakresie instrument finansowania inwestycji w okresie, w którym z wolna wygaszane jest wsparcie w ramach perspektywy 2007–2013, a perspektywa 2014–2020 jeszcze nie może być uruchamiana. Są też efektem oszczędności pojawiających się w wyniku realizacji projektów poniżej pierwotnie założonych kosztów – informuje biuro prasowe urzędu marszałkowskiego.
Lubuskie tłumaczy, że rozdysponowuje dodatkową pulę. – Województwo, po zajęciu drugiej pozycji w kraju pod względem wykorzystania funduszy UE, otrzymało w 2012 r. dodatkowe środki z Krajowej Rezerwy Wykonania. Było to ponad 55 mln euro (ok. 230 mln zł), co stanowiło 13 proc. alokacji programu – tłumaczy Paweł Sługocki, dyrektor Departamentu Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Wyjaśnia, że obecnie region ma do podziału jeszcze 139 mln zł. Z tego 82 mln zł jest na projekty już wybrane, ale nie podpisano jeszcze z beneficjentami umów o dofinansowanie. 13 mln zł zarezerwowano do podziału w ogłoszonych obecnie konkursach, a 24 mln zł na konkursy planowane. 10 mln zł musi zostać zarezerwowane do czasu zakończenia toczących się spraw w związku z procedurą odwoławczą. A kolejne 10 mln zł na projekty z list rezerwowych.
Iwona Sinkiewicz-Potaczała, rzecznik marszałka województwa świętokrzyskiego, twierdzi, że teraz podpisywane są umowy z konkursów już rozstrzygniętych oraz ocena wniosków niedawno zamkniętych. – Obecnie jest ok. 20 mln zł wolnych środków, co stanowi zaledwie 0,6 proc. alokacji. Są to pieniądze pochodzące głównie z oszczędności poprzetargowych, powstałych na wybranych już projektach, z różnic kursowych euro lub ze zwrotu VAT – mówi. Oszczędności mają zostać przekazane na inwestycje w infrastrukturę ochrony zdrowia i drogową. Mazowszu, po podpisaniu umów w zakończonych konkursach, zostanie 3,3 proc. środków.
Eksperci nie oceniają sytuacji tak optymistycznie. Twierdzą, że półtora roku przed zakończeniem 2015 r., kiedy to musi zostać zamknięte rozliczenie wszystkich projektów, dysponenci środków powinni mieć już nadkontraktację lub być blisko niej. – Takie nadkontraktacje, zwykle do 7–10 proc. faktycznie posiadanych środków, robi się po to, by w razie problemów z realizacją jakiejś inwestycji pieniądze nie przepadły, a przeszły na kolejne z listy rezerwowej – tłumaczy Jerzy Kwieciński, minister rozwoju regionalnego w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC, były wiceminister rozwoju regionalnego. Tymczasem z 16 województw w połowie roku wyczerpały posiadane środki tylko dwa – pomorskie i opolskie.
Beneficjenci, którzy realizowali projekty za środki z RPO, w sumie do połowy roku zakończyli 74 proc. inwestycji i wystąpili o zwrot 53,3 mld zł. – Istotną kwestią jest typ projektów, które otrzymały dofinansowanie. Na pierwszym miejscu znajduje się transport, na drugim inwestycje przedsiębiorstw oraz badania i rozwój. O ile grupa przedsiębiorców ma zazwyczaj największą dynamikę i motywację do realizacji inwestycji, o tyle transport, w który wliczamy też drogi i koleje, gdzie, jak wiadomo, wchodzą w grę zamówienia publiczne, ma już o wiele większe ryzyko niezrealizowania projektów na czas – uważa Beata Tylman.
Choć regiony milczą na temat problemów z realizacją inwestycji infrastrukturalnych, to widać je w danych MIR. Tym razem niechlubny rekord udało się pobić Małopolsce. Wybudowała 23 proc. zaplanowanych dróg gminnych, powiatowych i wojewódzkich. Zachodniopomorskie – 42 proc. Choć średnia dla wszystkich regionów jest wyższa – zrealizowano 75 proc. planu, to tylko w podkarpackim wynik jest bliski 100 proc. – do pełnego sukcesu brakuje zakończenia 1 km drogi.
Ponadto brakuje jeszcze niemal 40 proc. z zaplanowanych 3,6 tys. km nowych lub zmodernizowanych sieci wodociągów i 14 proc. z 9,3 tys. km sieci kanalizacyjnej.
MIR nie podaje postępów w dwóch dziedzinach, z którymi był największy problem – chodzi o dostęp do internetu i kolej. Wiadomo jedynie, że zgodnie z planem w 11 regionach w sumie wybudowanych lub przebudowanych ma zostać 959 km linii kolejowych. Planowane jest też wybudowanie niemal 22,5 tys. km sieci internetu szerokopasmowego. Do końca ubiegłego roku udało się zrealizować 762 km. Obecny stan pozostaje tajemnicą urzędników.

Do połowy roku środki wykorzystały tylko dwa z 16 województw

OPINIA
Marzena Chmielewska
dyrektor departamentu europejskiego Konfederacji Lewiatan
Nie przekonują mnie argumenty województw, które z budżetu UE na lata 2007–2013 zostawiły sobie po 7–10 proc. środków, że zrobiły to celowo, by pobudzać inwestycje regionów w okresie przejściowym, czyli zanim ruszą dotacje z kolejnej perspektywy. Rozdysponowując te pieniądze wcześniej, mogłyby je przeznaczyć na projekty istotne z punktu widzenia rozwoju samego województwa czy przedsiębiorców działających na ich terenie. Jednak takie projekty wymagają zwykle czasu na realizację. Wydając pieniądze w ostatniej chwili, wybiera się inwestycje na łapu-capu, takie, które dadzą się przeprowadzić i rozliczyć w bardzo krótkim czasie. Za to nieistotne. To działanie irracjonalne również dlatego, że nie da się pieniędzmi z UE obsłużyć wszystkich chętnych i dzielenie ich na drobne pakieciki tego nie zmieni.
Wierzę, że w części województw pewne nadwyżki powstały w wyniku różnic kursowych – w efekcie osłabienia złotego mogło się okazać, że raptem region dysponuje niewykorzystanymi środkami. Ale jedyną metodą na uniknięcie takiego efektu jest robienie nadkontraktacji. Chroni ona dysponentów środków UE nie tylko przed ryzykiem kursowym, lecz także przed ryzykiem niezrealizowania jakiegoś dużego projektu, w wyniku czego również powstają rezerwy konieczne do zagospodarowania, jeśli region nie chce zwracać środków do Brukseli.