Solidarność Pracowników Sądownictwa wzięła pod lupę umowy zawierane przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Na podstawie udostępnionego rejestru poprosiła o dostęp do kilku kontraktów.
Efekt? Okazuje się, że resort sporo wydawał na rozmaite analizy. Pytanie, czy nie były to pieniądze wyrzucane w błoto. Aż 25 tys. zł kosztowało 65-stronicowe opracowanie pt. „Jarosław Gowin. Analiza wizerunku medialnego oraz wizerunku wewnętrznych uwarunkowań rozwoju politycznego”. Problem w tym, że przedmiot umowy był zupełnie inny: zamówiono wykonanie ekspertyzy na temat „Analiza jakościowa wizerunku Ministra Sprawiedliwości w kluczowych polskich mediach na podstawie czterech tysięcy publikacji”. Dokument datowany jest na marzec 2013 r. (pod koniec kwietnia Gowin został zdymisjonowany). Umowy zawierał w imieniu MS m.in. Piotr Dardziński, szef ówczesnego gabinetu politycznego Jarosława Gowina.
W podsumowaniu raportu można przeczytać m.in.: „Jarosław Gowin mimo deklarowanych wyrazistych poglądów jest zagadką, tajemnicą dla mediów. Wiele publikacji jest próbą odpowiedzi na pytanie: kim jest Jarosław Gowin i dokąd zmierza. Media zastanawiają się, czy minister sprawiedliwości jest wytrawnym politycznym graczem czy idealistą pragnącym zmieniać świat”.
– Zgodnie z zapisami umowy jej przedmiot miał zostać zrealizowany osobiście przez panią Annę P. Tymczasem przekazany ministerstwu dokument jest firmowany przez „MEDIA & doradztwo”. Brak jest informacji, czy pani Anna P. miała jakikolwiek udział w realizacji umowy – zastanawiają się związkowcy.
Solidarność zwraca też uwagę, że nigdzie nie wskazano, czy rzeczywiście oparto się na 4 tys. publikacji. A co kryje się w analizie? Podzielono ją na dwie części: analiza wizerunku medialnego i wewnętrzne uwarunkowania kariery politycznej. W pierwszej uwagę przykuwają takie rozdziały jak: „Relacja z Donaldem Tuskiem”, „Człowiek Schetyny”, „Brak wykształcenia prawniczego”, „Posiedzenie klubu Platformy Obywatelskiej w Jachrance”. Jest też analiza wizerunku ministra w „mediach przychylnych” i „mediach krytycznych”. Do krytycznych zaliczono: „NIE”, „Przegląd”, „Gazetę Wyborczą”, „Puls Biznesu” oraz kategorię „Magdalena Środa, Jacek Żakowski, Robert Mazurek i Janusz Palikot”. W gronie sprzyjających znalazły się: „Uważam Rze”, „Rzeczpospolita”, „Fakt”.
Na dokumencie zamówionym za publiczne pieniądze jest też ciekawe ostrzeżenie: „Odbiorca niniejszego materiału przyjmuje do wiadomości, iż informacje w nim zawarte mają charakter ściśle poufny i są przeznaczone wyłącznie dla prywatnego i wyłącznie wewnętrznego wykorzystania przez odbiorcę. (...) Odbiorca przyjmując ten raport, przejmuje na siebie wszelkie zobowiązania, koszty i inne konsekwencje będące skutkiem nieuprawnionego wykorzystania niniejszego raportu (...).”
– Kompletnym nieporozumieniem jest umieszczenie w treści gotowego opracowania takiego ostrzeżenia – wskazuje Solidarność Pracowników Sądownictwa.
Jak tłumaczy, zastrzeżenie o możliwości prywatnego wykorzystania analizy miałoby podstawę jedynie wtedy, gdyby pan Jarosław Gowin zlecił i zapłacił za opracowanie prywatnymi pieniędzmi jako osoba prywatna.
– Tymczasem umowę zawarł organ władzy publicznej – wskazuje Solidarność.
W lutym 2013 r. szef gabinetu politycznego Jarosława Gowina podpisał także umowę na opracowanie analizy „Rekonstrukcja podstawowych tez w akademickiej debacie w przedmiocie zaangażowania racji światopoglądowych w procesie stanowienia i stosowania prawa w Stanach Zjednoczonych Ameryki”. Za 25 stron wynagrodzenie wynosiło 9 tys. zł.
– Obecnie w MS przeprowadzane jest postępowanie wyjaśniające w ramach audytu, dotyczące między innymi tych umów – informuje Wioletta Olszewska z wydziału prasowego ministerstwa.
Z Jarosławem Gowinem nie udało nam się wczoraj skontaktować.
Analizowano m.in. relację ministra z Tuskiem i posiedzenie klubu PO w Jachrance