Śledczy mają prawo przeszukać siedzibę redakcji oraz zabrać komputery i materiały z biurek dziennikarzy, jeśli poszukują dowodów przeciwko sprawcom zamachu bombowego – uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Po serii zamachów bombowych w holenderskim mieście Arnhem w 1995 i 1996 r. organizacja Front Wyzwolenia Ziemi przesłała na adres czasopisma „Ravage” list, w którym wzięła odpowiedzialność za wybuch w oddziale chemicznego koncernu BASF. Dwa tygodnie później w komunikacie prasowym redakcja dwutygodnika zapowiedziała, że w najbliższym numerze opublikuje pełną treść oświadczenia ekoterrorystów.

Następnego dnia do jej siedziby wkroczyli śledczy z sądowym nakazem przeszukania komputerów i pokoi redakcyjnych w związku z toczącym się dochodzeniem przeciwko sprawcom zamachów. Jednocześnie zwrócili się do dziennikarzy z żądaniem wydania listu od FWZ oraz udostępnienia im bazy prenumeratorów. Mimo zapewnień redakcji, że dowody nie znajdują się w budynku, policjanci przystąpili do kopiowania dysków twardych i dokumentów. Kiedy stało się jasne, że zajmie im to bardzo dużo czasu, za zgodą jednego z redaktorów postanowili zabrać ze sobą cztery komputery, maszynę do pisania z taśmami, listy kontaktów, kalendarz i materiały dziennikarskie, obiecując zwrócić wszystkie przedmioty kilka dni później.

W toku postępowania sędzia śledczy poinformował pełnomocnika fundacji Ostade Blade, wydawcy czasopisma, że skopiowane pliki, taśma od maszyny do pisania oraz raport na temat znalezionych tam informacji zostały zniszczone. Listu od FWZ nie namierzono, gdyż jak się później okazało, redakcja pozbyła się go natychmiast po opublikowaniu kontrowersyjnego komunikatu prasowego.

Wprawdzie policja oddała dziennikarzom komputery i maszynę do pisania, ale wydawca pisma postanowił dochodzić roszczeń o zadośćuczynienie i odszkodowanie za naruszenie wolności wypowiedzi, prawa do poszanowania prywatności oraz zasady równości ponoszenia obciążeń publicznych. Sąd pierwszej instancji uznał jednak, że nadrzędność interesu publicznego wymagała przeszukania siedziby redakcji w celu znalezienia listu sprawców zamachu i innych powiązań między czasopismem a ekoterrorystami.

Działania policji i prokuratury nie należy więc kwalifikować jako nieuzasadnionej ingerencji w pracę redakcji oraz jej wolności wypowiedzi, w tym prawa do swobodnego pozyskiwania informacji oraz nieujawniania ich źródła. Sam fakt, że władze publiczne odmówiły wypłaty odszkodowania za starty materialne wydawcy, nie oznacza, że ich postępowanie było bezprawne. Szkody, jakie poniosła redakcja były konsekwencją ryzyka, jakie wiązało się z niepowiadomieniem i nieprzekazaniem policji otrzymanego od FWZ listu.

Podobnego zdania był sąd apelacyjny, którego nie przekonał argument, że śledczy mogli znaleźć sprawców zamachu innymi, mniej inwazyjnymi metodami ani zarzut, że sposób przeszukania siedziby redakcji i zabezpieczenia przejętych przedmiotów nie spełniał wymogów proporcjonalności.

W skardze kasacyjnej wniesionej następnie do Sądu Najwyższego wydawca „Ravage” dowodził, że sąd apelacyjny naruszył jego prawa chronione w art. 8 i art. 10 konwencji oraz przerzucił na niego ciężar dowodu. W wyroku z 2005 r. sędziowie częściowo zgodzili się z tymi zastrzeżeniami i sprawa wróciła do sądu apelacyjnego. Jednak po ponownym jej zbadaniu, uznano, że bezpodstawne było jedynie przeszukanie w celu uzyskania dowodów powiązań między redakcją a FWZ, natomiast przeszukanie w celu znalezienia listu sprawców ataków bombowych było uzasadnione i spełniło wymóg proporcjonalności. Sąd stwierdził także, że redakcja nie poniosła zasadniczych szkód materialnych, a spadek liczby prenumeratorów i osłabienie wiarygodności pisma jako lewicowej, politycznie zaangażowanej instytucji nie wynikało z interwencji policji. Sąd Najwyższy w 2009 r. odrzucił kolejną kasację fundacji.

Zwracając się ze skargą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wydawca zarzucił władzom holenderskim, że przeszukanie siedziby czasopisma naruszyło prawo do wolności wyrażania opinii, w tym otrzymywania i przekazywania informacji oraz ochrony źródeł dziennikarskich (art. 10 konwencji). Interwencja policji w „Ravage” nie tylko doprowadziła do utraty wiarygodności pisma politycznie zaangażowanych czytelników, a wraz z nią pozycji na rynku wydawniczym, ale także do spadku zaufania wszystkich tych, którzy przekazali swoje informacje dziennikarzom z zastrzeżeniem, że władze nie uzyskają do nich dostępu.

Zdaniem rządu holenderskiego osobie, która bierze na siebie odpowiedzialność za zamach bombowy nie przysługuje jednak ochrona prawna, jaką należy zapewnić źródłom informacji ważnych z punktu widzenia interesu publicznego. Nawet jeśli przeszukanie redakcji można zakwalifikować jako ingerencję, to była ona zgodna z wymogami określonymi w art. 10 ust. 2 konwencji: służyła zabezpieczeniu porządku publicznego oraz zapobieżeniu przestępstwa, była konieczna, a redakcja pisma nie wywiązała się ze swoich obowiązków, nie przekazują listu ekoterrorystów policji. Udaremnienie kolejnych zamachów bombowych miało wyższy priorytet niż jakikolwiek interes wydawcy.

W opinii sędziów trybunału strasburskiego przeszukanie siedziby czasopisma w istocie stanowiło ingerencję w prawo do otrzymywania i przekazywania informacji, ale uzasadnione w oparciu o art. 10 ust. 2 konwencji. Nakazanie dziennikarzom przekazania oryginalnych nośników informacji może mieć negatywny wpływ na realizację wolności wyrażania opinii, jednak stopień ochrony przysługujący redakcji w rozpatrywanej sprawie nie jest taki sam jak w przypadku prawa dziennikarzy do zachowania swoich źródeł w tajemnicy. Jak podkreślił ETPC, ochrona ta dotyczy bowiem nie tylko samych dziennikarzy, ale także ich źródła, czyli osoby, która zgłasza się do mediów z ważnymi ze społecznego punktu widzenia informacjami. Natomiast źródło „Ravage” nie kierowało się przekonaniem, że czytelnikom przysługuje prawo do zapoznania się z pewnymi faktami, lecz chęcią zdobycia sławy pod warunkiem zachowania anonimowości i uniknięcia odpowiedzialności karnej. Zdaniem trybunału nie ma też żadnego znaczenia, czy zamach bombowy można było określić jako akt terrorystyczny, gdyż popełnione przestępstwo było na tyle poważne, że uzasadniało środki przedsięwzięte przez policję. List przesłany redakcji był zaś ważnym tropem, który mógł pomóc śledczym w zidentyfikowaniu sprawców ataków bombowych. W rezultacie ETPC uznał skargę holenderskiego wydawcy za bezzasadną.

Decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 27 maja 2014 r. w sprawie Stichting Ostade Blade przeciwko Holandii (sygn. 8406/06)