Jeśli dziś można naruszać tajemnicę dziennikarską, to jutro może być zagrożona nawet adwokacka - piszą mec. Andrzej Zwara i mec. Jacek Trela.
Podsłuchy, pluskwy, mikrokamery, dyktafony, a nawet telefony. Sposobów na skuteczny podsłuch jest dziś naprawdę wiele, a do tego lawinowo rośnie ich użycie. Skąd się wzięła ta swoista kultura podsłuchów w Polsce? Stawiamy tezę, że była budowana przez ostatnie 25 lat. Aktualny rząd stał się jej ofiarą.
W latach 90. potajemnie zarejestrowane nagrania wykorzystywano do walki i niszczenia przedsiębiorców i konkurentów w biznesie, 10 lat później przy użyciu podsłuchów niszczono przeciwników politycznych. A obecnie podsłuchy zaczyna się wykorzystywać do destabilizacji struktur władzy i wywarcia nacisku na rząd. Mamy nadzieję – przyznajemy, niewielką – że afera, jaka wybuchła ostatnio, przyniesie otrzeźwienie, a może zapoczątkuje nowy trend społeczny, który zatrzyma plagę podsłuchów. Jako adwokaci obserwujemy jej przejawy na co dzień. Potajemnie zrobione nagrania stają się orężem w sprawach rozwodowych, rodzinnych, a nawet sporach gospodarczych. Przyszedł czas na opamiętanie. Adwokatura od lat zwraca uwagę, że Polacy są jednym z najbardziej podsłuchiwanych społeczeństw zarówno przez służby państwa, jak i prywatne podmioty.
Gdy kilka dni temu prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej podjęło uchwałę potępiającą działania prokuratury oraz służb specjalnych w redakcji tygodnika „Wprost”, zewsząd podniosły się głosy, iż adwokatura rzekomo broni dziennikarzy tygodnika i animatorów tajnej operacji nagrywania gości warszawskich restauracji. Nic bardziej mylnego. Krytykom radzimy ponowną, uważną lekturę. W uchwale stwierdzono jedynie, że akcja ABW i prokuratury w redakcji tygodnika była próbą złamania tajemnicy dziennikarskiej w zakresie chroniącym źródło informacji. Mówi o tym przepis art. 180 par. 3 k.p.k., który na zasadzie art. 226 k.p.k. ma zastosowanie przy przeszukaniu takim, jakie było prowadzone w redakcji „Wprost”. Tajemnica ta jest fundamentem wolnych mediów, tak jak tajemnica adwokacka jest podstawą prawa do obrony. Temu się sprzeciwiliśmy. Tyle i aż tyle.
Potępiamy potajemne nagrywanie i wykorzystywanie takich materiałów do publikacji. Uważamy, że wobec organizatorów nielegalnego nagrywania oraz osób nielegalnie ujawniających nagrane w ten sposób rozmowy, należy wyciągnąć wszelkie konsekwencje wynikające z obowiązujących przepisów prawa. W tym zaś zakresie kodeks karny jasno określa podstawy odpowiedzialności karnej. Warto zatem przypomnieć, że w przepisie art. 267 k.k. uregulowano dwa szczególne typy przestępstwa. Pierwszy z nich przewidziany w art. 267 par. 3 k.k. kryminalizuje zachowania polegające na zakładaniu lub posługiwaniu się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem w celu uzyskania informacji przez osoby nieuprawnione. Należy podkreślić, że w przepisie art. 267 par. 3 k.k. jako karane zostało opisane zachowanie polegające na samym tylko zakładaniu lub posługiwaniu się urządzeniami podsłuchowymi, co sprawia, że dla odpowiedzialności karnej na podstawie tego przepisu nie jest konieczne pełne zrealizowanie celu w postaci uzyskania nagrania określonej rozmowy. Drugi typ przestępstwa opisany w art. 267 par. 4 k.k. określa podstawy odpowiedzialności za zachowania polegające na ujawnianiu informacji uzyskanej w sposób opisany w art. 267 par. 3 k.k. W ten sposób prawodawca uregulował kwestie związane z rejestrowaniem rozmów, uznając, iż podsłuchiwanie – z uwagi na zamach na chronioną konstytucyjnie sferę prywatności – stanowi samoistne przestępstwo. Podobnie za podstawę odpowiedzialności karnej uznano zachowania polegające na ujawnianiu podsłuchiwanych informacji. Przestępstwa przeciwko prywatności dopuszcza się zatem w Polsce zarówno ten, kto nielegalnie podsłuchuje, jak i ten, kto materiały z nielegalnego podsłuchu ujawnia. Uważamy, że sprawców wskazanych przestępstw należy jak najszybciej wykryć i ukarać.
Z nadzieją patrzymy na działania prokuratury, że znajdzie organizatorów podsłuchów i doprowadzi do ich ukarania. Nie dlatego, że nagrano ważnych polityków, ale dlatego, że trudno pogodzić się ze złem, które wynika z podsłuchiwania rozmów.
Istnieją elementarne wartości, takie jak m.in. prywatność, wolność czy swoboda wypowiedzi, które są chronione przez prawo, a także powodują, że życie jest bardziej bezpieczne i moralne. Ingerowanie w te wartości poprzez podsłuchy spowoduje „zdziczenie” obyczajów i życia społecznego.
Podkreślamy jednak stanowczo, że walka z nielegalnymi podsłuchami nie może naruszać tajemnicy dziennikarskiej. Zachowania i działania państwa powinny być adekwatne i proporcjonalne. Nie wysyła się słonia do sklepu z porcelaną po cenną filiżankę. Z tej sytuacji warto wyciągnąć wnioski. Nam nasuwa się oczywiste spostrzeżenie, że należy wprowadzić odpowiednie regulacje prawne, które wzmocnią ochronę istniejących tajemnic zawodów zaufania publicznego, takich jak tajemnica dziennikarska czy adwokacka, wraz ze wzmocnieniem ochrony wartości jednostki, jak prawo do prywatności i intymności. Jeśli dziś można naruszać tajemnicę dziennikarską, to jutro może być zagrożona nawet adwokacka.