Za parkowanie w miejscu niedozwolonym, kiedy było to konieczne, by dowieźć dziecko do szpitala, można dostać grzywnę. Czy przepisy, przewidując karanie nieszkodliwych społecznie czynów, naruszają konstytucyjne standardy?
Zgodnie z art. 1 kodeksu wykroczeń odpowiedzialności za wykroczenie podlega tylko ten, kto popełnia czyn społecznie szkodliwy, zabroniony przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia pod groźbą kary aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 5 tys. zł lub nagany. Nie popełnia wykroczenia zaś sprawca czynu zabronionego, jeżeli nie można mu przypisać winy w czasie czynu.
Czy na gruncie tego przepisu można zwolnić od odpowiedzialności sprawcę wykroczenia, jeśli nie było ono szkodliwe społecznie? Odpowiedź na to pytanie dzieli prawników.

Czytać ze zrozumieniem

– Zgodnie z kodeksem wykroczeń za wykroczenie odpowiada tylko osoba, która popełniła czyn szkodliwy społecznie. Problem jednak w tym, że sądy nie chcą przyjąć do wiadomości, iż dany czyn może wypełniać znamiona wykroczenia, ale może być nieszkodliwy społecznie. A wtedy o odpowiedzialności nie może być mowy – wskazuje dr Piotr Kładoczny, karnista z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, a także wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim.
Jak mówi, sądy popierając takie stanowisko, argumentują, że kodeks wykroczeń – w przeciwieństwie do kodeksu karnego – nie operuje pojęciem znikomej szkodliwości. Stąd też przyjęło się, że gdy tylko zostały wypełnione kodeksowe znamiona – coś zostało określone jako wykroczenie i mamy np. do czynienia z naruszeniem przepisów ruchu drogowego – to automatycznie mamy do czynienia ze społeczną szkodliwością.
– W mojej ocenie sąd natomiast – z uwagi na redakcję art. 1 k.w. – powinien rozważyć, czy w danym przypadku powinno pociągać się do odpowiedzialności. Skoro nieszkodliwy społecznie może być czyn zabroniony określony w kodeksie karnym, to tym bardziej czyn zabroniony z kodeksu wykroczeń – akcentuje dr Kładoczny.
To nieodosobnione stanowisko wśród prawników.
– Każdy czyn zabroniony przez stosowną ustawę będzie stanowił wykroczenie, pod warunkiem że cechuje go jakakolwiek szkodliwość społeczna – podkreśla Cezary Cieńkowski, adwokat w kancelarii Nowakowski i Wspólnicy.
W jego ocenie przez społeczną szkodliwość czynu należy rozumieć jego cechę określającą, czy ma on negatywny wydźwięk w społeczeństwie, czy dane zachowanie samo w sobie spotyka się ze społeczną dezaprobatą. Inaczej mówiąc, czyn jest szkodliwy społecznie, jeżeli statystyczny obywatel czuje, że jego popełnienie jest niezgodne z przyjętymi normami oraz stanowi – lub może stanowić – zagrożenie dla jakiegoś dobra chronionego przez prawo.
– Paradoksalnie więc mogą wystąpić sytuacje, w których czyn zabroniony nie będzie cechował się szkodliwością społeczną, w szczególności z uwagi na to, że wykroczenia stanowią – co do zasady – drobne naruszenia norm prawnych, mających często charakter porządkowy – mówi Cieńkowski.
I podaje przykład osoby, która na spacerze w lesie zrywa z drzew kilka szyszek. Formalnie zachowanie to stanowi wykroczenie z art. 153 k.w. (kto w nienależącym do niego lesie obrywa szyszki, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany), jednakże – w opinii prawnika – z uwagi na brak szkody i brak naruszenia dobra chronionego (nie można bowiem przyjąć, że zerwanie kilku szyszek ma wpływ na ekosystem lasu) etc. – nie można takiemu zachowaniu przypisać społecznej szkodliwości.
– Innym przykładem jest wskazywana w doktrynie prawa sytuacja, w której prowadzący pojazd, wracając w późnych godzinach nocnych do domu, zatrzymuje się przy sklepie całodobowym, aby nabyć produkty na posiłek, mimo że umieszczono tam zakaz zatrzymywania się. Narusza tym samym art. 92 par.1 k.w. W takiej sytuacji nie możemy mówić ani o zaistnieniu jakiejkolwiek szkodliwości społecznej, ani o naruszeniu jakiegokolwiek dobra chronionego (w tym przypadku bezpieczeństwa w komunikacji). Nieuprawnione jest więc twierdzenie o popełnieniu przez takiego kierowcę wykroczenia – podkreśla mecenas Cieńkowski.

Karać za cokolwiek

Okazuje się jednak, że odmienny pogląd na sprawę przedstawił Sąd Najwyższy już w postanowieniu z 2003 r. (sygn. akt II KK 87/03). „Obowiązujący Kodeks wykroczeń z 1971 r. nie zawiera odpowiednika art. 1 par. 2 k.k., według którego nie stanowi przestępstwa czyn zabroniony odznaczający się znikomym stopniem społecznej szkodliwości. Oznacza to, że czyn wyczerpujący znamiona wykroczenia o subminimalnym stopniu społecznej szkodliwości nie traci cech wykroczenia. Ustalenie, że stopień społecznej szkodliwości wykroczenia jest znikomy, rzutuje co najwyżej na rodzaj i rozmiar reakcji organu orzekającego w stosunku do obwinionego” – podnosili sędziowie SN.
Podobne stanowisko zostało również zawarte w postanowieniu (sygn. akt V KK 222/03), kiedy to SN rozpoznawał kasację prokuratora generalnego na wyrok skazujący za kradzież wafla o wartości 0,69 zł. Niektórzy z prawników uznają jednak takie bezwzględne podejście za słuszne.
– Od strony praktycznej regulowanie czynów zabronionych w dwóch ustawach – kodeksie karnym i kodeksie wykroczeń – może nastręczać dużo pracy policji, której obecność jest obowiązkowa w sprawach o wykroczenia. Ale nie jest to dostateczny argument, aby stwierdzić, że kradzież np. sałatki w sklepie to czyn, który nie powinien być karany. Nie można bowiem wyjść z założenia, że taka kradzież jest czynem o tak niskiej szkodliwości, że nie powinna być karana– twierdzi Ewelina Milan, prawnik, wykładowca Uczelni Łazarskiego.
– Takie założenie prowadziłoby do dawania milczącego przyzwolenia na zachowania społecznie niepożądane. W perspektywie czasu rodziłoby to olbrzymie negatywne konsekwencje – dodaje.
Prawniczka przyznaje, że oczywiście nie należy zapominać o tym, że wykroczenia mogą popełnić osoby chore. W tym jednak wypadku o odstąpieniu od wymierzenia kary decydować musi przymiot sprawcy, np. choroba, a nie szkodliwość społeczna.
– Pamiętać również trzeba, że przepis art. 39 k.w. przewiduje, iż w wypadkach zasługujących na szczególne uwzględnienie można – biorąc pod uwagę charakter i okoliczności czynu lub właściwości i warunki osobiste sprawcy – zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary albo odstąpić od wymierzenia kary lub środka karnego – przypomina Milan.
Wśród ekspertów pojawiają się jednak i takie głosy, że redakcja art. 1 kodeksu wykroczeń – chociażby z uwagi na pojawiające się rozbieżności – jest wątpliwa konstytucyjnie.
– Są przecież sytuacje, np. kradzież z głodu, w których nie powinno się karać za czyny wypełniające znamiona wykroczenia. Musimy do orzekania wprowadzić jakiś element humanizmu, zdrowego rozsądku. Sąd nie może być automatem, do którego wkłada się pieniądz i wyciąga bilet – tak nie powinno wyglądać stosowanie prawa – mówi dr Marcin Warchoł z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Należy do orzekania wprowadzić element humanizmu