Spór między ministerstwem sprawiedliwości a Prokuraturą Generalną zagraża wymiarowi sprawiedliwości w Polsce. Tak twierdzi Prokurator Generalny, Andrzej Seremet.

W wypowiedzi dla telewizji TVN24 Seremet wyraził opinię, że raport ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego o wydarzeniach w redakcji "Wprost" ma charakter polityczny. Dodał, że minister nie zwrócił się do niego o informacje na temat zajść w redakcji. Gdyby to zrobił, to być może wyrobiłby sobie inną opinię o sprawie.

- Minister sprawiedliwości przyznał, co do joty, że przepisy, które zastosowali funkcjonariusze prokuratury miały odniesienie w tej konkretnej sytuacji. Ponadto zwrócił uwagę na słowa Biernackiego, który podczas konferencji prasowej poinformował, że nie zapoznał się ze wszystkimi materiałami dot. sprawy. - Pan minister zna numer mojego telefonu komórkowego. Mógłby się zwrócić do mnie, z prośbą o przesłanie - powiedział. To, w ocenie Seremeta, mogło by mieć wpływ na kształt raportu ministra.

- Ja nie ulegam presji opinii publicznej i presji mediów - zapewnił prokurator generalny. Stosunki między prokuraturą a resortem sprawiedliwości nazwał "stanem sporu", a raport przedstawiony przez Marka Biernackiego ocenił jako "motywowany wyłącznie politycznie".

Zaznaczył, że jeśli jego dymisja miałaby się przyczynić do uspokojenia nastrojów, "jest gotów to zrobić"

Seremet przedstawił raport jednego z prokuratorów, uczestniczących w przeszukaniu redakcji, którego, jak powiedział, nie zna minister Biernacki. Z raportu wynika, że prokuratorzy zwrócili się do redaktora naczelnego "Wprost", Sylwestra Latkowskiego, o przekazanie materiałów uzyskanych w sposób przestępny. Zapewnili, że nie będą się zajmować informacjami wchodzącymi w zakres tajemnicy dziennikarskiej i że uzyskane nośniki zostaną przekazane do kancelarii tajnej. Latkowski odpowiedział, że umożliwi prokuratorom przegranie nagrań. Dodał, że poinformuje pozostałych autorów artykułu we "Wprost" o żądaniach prokuratorów.

Po rozmowie z kolegami redakcyjnymi oświadczył, że nie zgadzali się oni na wydanie materiałów. Latkowski nie wydał też laptopa z informacjami twierdząc, że ma tam materiały potrzebne do pracy. Prokuratorzy zaproponowali wtedy wykonanie kopii binarnych tych informacji. Redaktor zabrał jednak laptopa i pendrive'a. Prokurator oświadczył wtedy, że jeśli Latkowski nie odda laptopa, to zostanie mu on odebrany, i polecił funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego odebranie urządzenia. Do pomieszczenia wtargnęli wtedy, wyłamując drzwi, zgromadzeni w redakcji dziennikarze. Prowadzący akcję prokurator polecił jej przerwanie, gdyż obawiał się o zdrowie i życie zebranych osób.

Prokurator Generalny podkreślił, że nikt nie ma prawa manipulować materiałami śledztwa, a więc przegrywać nagrań i nie udostępniać ich prokuraturze. Dodał, że każdy obywatel musi podać swoje dane personalne na żądanie prokuratora. Dziennikarze z redakcji "Wprost" tego nie zrobili. Seremet dodał, że prowadzący przeszukanie redakcji prokurator zwrócił się o ochronę policji. Przybyli funkcjonariusze nie współpracowali z jednak prokuratorami i pozwolili na to, aby do redakcji swobodnie wchodzili ludzie z zewnątrz.