Senatorowie chcą zmienić przepisy dotyczące oświadczeń majątkowych i rejestru korzyści. Zaproponowali projekt nowelizacji ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora (Dz.U. z 2011 r. nr 7, poz. 29, nr 117, poz. 676 oraz z 2012 r. poz. 1544) oraz ustawy antykorupcyjnej, czyli o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (Dz.U. z 2006 r. nr 216, poz. 1584 ze zm.).
Cel to uporządkowanie i uproszczenie dzisiejszych przepisów. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Zdaniem ekspertów obok trafnych rozwiązań zaproponowano też wiele kontrowersyjnych. Zabrakło też szerszej refleksji nad całym systemem składania oświadczeń, nie tylko przez parlamentarzystów.
– Szkoda, że ustawodawca nie wykorzystał okazji i nie zajął się problemem kompleksowo – uważa Anna Wojciechowska-Nowak, ekspert programu Odpowiedzialne Państwo Fundacji Batorego.
– Postulat uporządkowania sfery oświadczeń majątkowych i rejestrów korzyści należy uznać za słuszny. Dziś przepisy nieprecyzyjnie określają, jakie informacje muszą znaleźć się w tych dokumentach. To powoduje, że poddawane są one sprzecznym interpretacjom i nie spełniają swej podstawowej roli, jaką jest przeciwdziałanie korupcji – komentuje Krzysztof Izdebski, prawnik Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska.
Projekt ocenia jednak jako zachowawczy.
– Zasadne byłoby wprowadzenie obowiązku publikacji informacji o wszystkich otrzymanych przez posłów i senatorów darowiznach – postuluje Izdebski.
Projekt upraszcza wzór oświadczenia i instrukcje jego wypełniania. Senatorowie słusznie zauważają też problem dublowania się danych zawartych w deklaracjach i w rejestrze korzyści. Obecnie członkowie prezydium Sejmu i Senatu muszą składać co roku dwa oświadczenia majątkowe, według różnych wzorów. Jedno na podstawie ustawy antykorupcyjnej, a drugie na podstawie ustawy o wykonywaniu mandatu. Projekt zmierza do likwidacji tego nonsensu „jako niczemu niesłużącej, biurokratycznej mitręgi”.
Senatorowie chcą, aby wreszcie w oświadczeniach było widać przepływy finansowe w trakcie roku, a nie tylko stan na 31 grudnia.
– Niestety, analizując sam formularz, widać, że zamierzony cel nie zostanie osiągnięty. W dalszym ciągu nie będziemy widzieć, że poseł zaciągnął w marcu pożyczkę i zdążył ją spłacić w ciągu roku – ocenia Anna Wojciechowska-Nowak.
Są i inne wątpliwości.
– Istotne jest też, u kogo parlamentarzysta zaciąga zobowiązania. Tymczasem senatorowie proponują, aby chronić dane wierzyciela, jeśli jest on osobą fizyczną. Nie dowiemy się więc o ewentualnym konflikcie interesów – sygnalizuje ekspertka Fundacji Batorego.
Krytycznie ocenia też pomysł rezygnacji z obowiązku wskazywania w oświadczeniu wartości domu parlamentarzysty. Takiego kroku nie tłumaczą problemy z wyceną m.in. w związku z tym, że nie ma katastru.
– Rozumiem kłopoty techniczne z tym związane, ale mamy wiele innych źródeł informacji o wartości nieruchomości, np. umowa. Poza tym nie jest to wystarczająca przyczyna, żeby w ogóle zrezygnować z podawania wartości nieruchomości budynkowej. Przecież w praktyce stanowią one najistotniejszy składnik majątku – uważa Wojciechowska.
Istotne jest, u kogo poseł zaciąga pożyczkę. A projekt zakłada ochronę tych danych
Etap legislacyjny
Projekt przed I czytaniem