Jedną z najważniejszych rzeczy z punktu widzenia prowadzenia działalności gospodarczej jest otoczenie prawne.
– Kształtuje je m.in. dostępność drogi sądowej, szybkość rozwiązywania sporów, stopień złożoności procedur oraz stabilność i jednorodność orzecznictwa – mówił Dariusz Kuberski z Prokuratury Generalnej podczas wczorajszej konferencji „System ochrony własności przemysłowej w Polsce a możliwości rozwoju gospodarczego”.
Niestety, w kwestiach związanych z ochroną prawną patentów to otoczenie prawne jest dalekie od oczekiwań przedsiębiorców. Zdaniem prokuratora Kuberskiego zasadniczą systemową wadą jest funkcjonowanie w obszarze praw własności przemysłowej dwóch trybów postępowania: cywilnego i administracyjnego, co utrudnia specjalizację sędziów i wykształcenie spójnej linii orzeczniczej.
Dlatego, jak większość uczestników wczorajszej debaty, postulował on wydzielenie, w ramach procedury cywilnej, sądu patentowego.
– Takie sądy działają w 54 krajach świata, w tym w 11 państwach Unii Europejskiej – wtórowała mu Otylia Trzaskalska-Stroińska z departamentu innowacyjności i przemysłu Ministerstwa Gospodarki. Resort ten zwracał się do Ministerstwa Sprawiedliwości o rozważenie utworzenia tego typu sądu także w Polsce. Piotr Żuchowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przypomniał, że jego ministerstwo również trzykrotnie zwracało się w ubiegłym roku do MS z analogicznymi postulatami. Zdaniem ekspertów podniosłoby to jakość orzecznictwa i skróciłoby czas postępowań.
Z tymi argumentami nie zgadza się jednak Wojciech Hajduk, podsekretarz stanu w MS.
– Twierdzenia o niewłaściwym poziomie orzecznictwa w moim odczuciu są gołosłowne – oponował na wczorajszym spotkaniu.
Dlatego MS zleciło Instytutowi Wymiaru Sprawiedliwości jego zbadanie.
– Atrakcyjność postulatów o utworzeniu sądu patentowego jest pozorna. Nie każda regulacja, która zdała egzamin za granicą, sprawdzi się w polskich warunkach – dodawał minister Hajduk, wskazując na ograniczenia wynikające z zasad ustrojowych polskich sądów.
– Chodzi o zasadę nieprzenaszalności sędziów, która w Europie jest nieznana, a u nas stanowi jedną z podstawowych zasad gwarantujących niezawisłość sądów. Co oznacza, że bez zgody sędziego nie można go przenieść – tłumaczy Hajduk.
Przedstawiciel MS przekonywał, że wydzielenie jednej czy dwóch jednostek jako właściwych do rozstrzygania sporów związanych z patentami prowadziłoby do zatorów.
– W sytuacji, gdy takie sprawy rozproszymy na wydziały gospodarcze sądów okręgowych (tak jak to jest dziś – red.), zapewniamy sprawność postępowania i wysoką jakość orzecznictwa. Przynajmniej formalnie. Faktycznym problemem jest zatem kwestia szkolenia kadr – uważa sędzia Hajduk.
Te argumenty nie przekonały jednak przedstawicieli resortu gospodarki.
– Wyznaczenie osobnych wydziałów to nic nowego. Przecież mamy wydziały karne, cywilne, ksiąg wieczystych, pracy i ubezpieczeń społecznych czy gospodarcze. Dlatego trzeba wyznaczyć wydziały, które obejmowałyby jak najszerszy zakres spraw. Również te, które dziś rozpatrywane są przez sądy administracyjne, dotyczące wspólnotowych znaków towarowych oraz wzorów przemysłowych – postulowała Otylia Trzaskalska-Stroińska.